SRAKA to pismo liberalne

Szepczą o tym wszyscy, całe miasto aż wrze od plotek. Wszyscy to wiedzą i wszyscy to myślą, ale mało kto to mówi otwarcie na głos. Wiem co sobie myślicie - SRAKA to portal nacjonalistyczny, konserwatywny, autorytarny. Odnosiłem się do tej kwestii tak mimochodem, jako dodatek do mojego tekstu wczorajszego, ale dopiero po tym zdałem sobie sprawę z tego, jak wielka jest skala faktycznej krytyki i oskarżeń o zamordyzm. Zamordyzm nagle zaczęli mi wypominać koledzy, rodzina, szef, pani w sklepie i kochanka. Nawet mleczarz dziś rano powiedział mi "a tak w ogóle, to dlaczego pan jest zamordystą ty szmato pierdolona? Masz do tego mleka naplute". Ta chwila jest krytyczna, nacisk opinii publicznej staje się śmiertelnie przytłaczający. Sytuacja jest gorsza niż po ludobójstwie na bałka- eee to znaczy podczas fałszywych oskarżeń o jakieś cośtam gdzieśtam pod naszym adresem. Finalny efekt tego jest taki, że muszę się do tego oficjalnie ustosunkować.

PO PIERWSZE
Po pierwsze: Nie miałem żadnych stosunków seksualnych z tą kobietą.

PO DRUGIE
Po drugie: SRAKA nie ma żadnej określonej linii politycznej.
W SRACE liczy się wolny przepływ neuronów a nie uga buga. W czasach wczesnej redakcji pisałem kilkukrotnie (na rozmowach redakcyjnych) że jak dla mnie do SRAKI mogą też pisać lewaki. W pierwszych tygodniach w miarę szybko przyjęliśmy z 10 redaktorów i nikogo nie odrzuciliśmy, nawet nie weryfikowaliśmy tych ludzi pod żadnym kątem. I tak powstało kilka debiutów, pojawił się nawet śląski nacjonalizm (którego ja zwolennikiem nie jestem) kolegi Fefka, a nawet przyjęliśmy redaktora który do dziś nie napisał ani jednego tekstu xD.

Wczoraj też dosłownie puściliśmy artykuł niejakiego Wołocha, który nawet nie jest związany z redakcją i po prostu chciał opublikować tekst. Ja tego tekstu nawet z początku uważnie nie przeczytałem i zatwierdziłem go z automatu, bo i po co miałbym go sprawdzać pod jakimkolwiek kątem - nie mamy tu nawet standardów co do ortografii. Zresztą, jakby nam zależało na założeniu pisma katolickiego czy nacjonalistycznego to na pewno nie nazywalibyśmy go SRAKA, umówmy się.

Oczywiście afisze i tytuły to jedno, a treść to drugie. I rzeczywiście, treści sugerujących rzeczoną tendencję się w ostatnim czasie trochę natworzyło. Może nawet zbyt dużo i zbyt gęsto. Głównymi odpowiedzialnymi za to jesteśmy ja oraz kolega redakcyjny Anon. Za niego odpowiadać nie będę, ale analizując swoje teksty mogę wam wykazać jedno: Jeśli przyjrzycie się pierwszym tekstom na SRACE, zobaczycie że jej profil wcale nie był zamordystyczny. Teksty były bardziej losowe; śmieszne zaczepki w stronę Nowego Ładu, klubu jagiellońskiego (specjalnie z małej) czy innych redakcji (z tego tekstu dalej jestem dumny xD).

SRAKA przechodziła kilka "faz"; była z początku faza na ciśnięcie innych portali opiniotwórczych, później trochę filozofii, poradniki życiowe, przez chwilę wszyscy napisali jakiś tekst o sztuce/kulturze, a teraz weszło pałowanie libków z konfy, przeplatane pałowaniem razemków. Przyznam że tego ostatniego trochę tego za dużo, i wskazywałem nawet już na to w jednym z poprzednich tekstów że jeżdżenie po liberałach zaczyna robić się nudne.

Zdecydowanie mógłbym jeszcze napisać z 10 paszkwili na libeuszy ale faktycznie wrzucę trochę na luz. Wchodząc w tą króliczą norę gdzie nakurwia się libków przyznaję że faktycznie utraciłem kontakt z pewnym etosem który mocniej przyświecał mi na początku. I tu oczywiście wypada mi podziękować gawiedzi za dostrzeganie tendencji zamordystycznej - my się tu w redakcji nie obnosimy ze swoim ego (powiedzmy) i rozumiemy że do pouczania nie jest tylko czytelnik, więc na tego typu sygnały staram się reagować, bo są sensowne. No i utrzymywanie świeżości i polotu na łamach uznaję za dość angażującą mentalną gimnastykę, której nigdy za wiele.

Zauważyć jednak też należy, że samej ideologii to ja nie poświęciłem zbyt dużo uwagi - liberalizm wprost podszczypywałem tu i tam (podobnie jak komunizm), ale takich stricte tekstów uderzających w ideologię to napisałem może z dwa. Reszta bardziej piętnowała przywary konkretnych ugrupowań politycznych albo ustawiała się w radykalnym centrum, co można łatwo zobaczyć po tekście wyprzedzającym fazę walenia w libków "K+L = Koncentraaasdj" i np. po "Radykalnej frajerni". Myślę też że po równo, a wręcz modelowo zjebałem wszystkich w "Feminis i jak go pokonać". W efekcie myślę że te teksty zawsze były bardziej centrowe, co najwyżej antyliberalne, ale to nie znaczy że kanonicznie zamordystyczne i autorytarne. Pojawia się tam w istocie trochę autorytarnej retoryki, ale ona służy bardziej zobrazowaniu czemu liberalizm to system utopijny.

Zgodzę się z zarzutem "katolickim" bo rzeczywiście mamy zestaw tekstów po prostu katolickich, ale walenie w libków - przynajmniej w moim wydaniu - jest bardziej nacechowane niechęcią do konkretnego zjawiska, niż chęcią do jego antonimu. Ergo całe to walenie w libków ostatnio to bardziej kwestia przypadku, chwilowej tendencji. Zresztą jak można nas oskarżać o liberalizm po tak wybitnym artykule jak "spokój tam"?? Szach mat libki

PO TRZECIE
No i po trzecie: pojawił się jeszcze taki motyw wyceny kierunku SRAKI przez pryzmat osobistych poglądów redaktorów. Nie dziwię się temu, bo tak działa mechanizm asocjacyjny człowieka. Ale tu uważam że też warto naświetlić kilka kwestii.

Wbrew temu co się może Państwu wydawać, SRAKA jest w jakimś stopniu uświęcona jako grunt neutralny. Kilka rzeczy które mogło się stać redakcji zostało zablokowanych właśnie przez podejście do SRAKI bardziej jako do platformy, a nie pałki. Nie przeszło kilka pomysłów kolegi redakcyjnego Barkida, zaniechano publikowania jednego czy dwóch alkotweetów z głównego konta, a ja sam również z niektórymi rzeczami nawet w ogóle nie wychodziłem do redakcji zważywszy na jej status, mimo że by mi się przydały. W ostatnim Narodowym Czwartku stwierdziłem wręcz wprost, że repozytorium tego cyklu powinno znajdować się gdzie indziej i podjąłem się ustanowienia takiego miejsca.

Może się to też niektórym wydawać dziwne, a niektórym mienić jako banał, ale mnie "wychowano" w takim podejściu, że istnieją pewne zasady nadrzędne i należy umieć im podporządkować swoje osobiste namiętności. W niedziele na przykład piszę tylko teksty niedzielne i zawsze jednak przyświeca mi gdzieś ten etos, który każe się hamować ze swojstwem i traktowaniem wszystkiego jak przedłużenie mojego ego - zatem nie łączyłbym specjalnie moich poglądów osobistych z LINIĄ PISMA. Proszę nas nie równać do chujaktorów z innych redakcji, którzy będą się zarzekać że są bezstronni chociaż każdy wie, że nie są. Ja pisze otwarcie - jestem radykalny, ale mój radykalizm jest źle odczytywany.

Zresztą, większość osób zapewne nie zdaje sobie sprawy z tego, że ja nawet osobiście żadnym przesadnym zamordystą nie jestem. Jakieś dwa-trzy lata na twitterku byłem nawet blisko banieczki konfede, wrzuciłem półironicznie zmemizowaną flagę gadsdena i nawet były wymiany lajków z Christopherem Bosaque'.


PODANO DALEJ PRZEZ UŻYTKOWNIK KRZYSZTOF BOSAK

Mało tego, ja to sam broniłem krypto pod ćwitem bolnorynkowca wosaka xD


CHUJU WOLNORYNKOWCU PRZESTAŃ MI KRYPTO PRZEŚLADOWAĆ

I wiedzieć musicie, że to co czyniło mnie wtedy "libkiem" dalej we mnie jest, ja jakoś szczególnie się nie zmieniłem - co najwyżej zmienił się mój zasób wiedzy. Dalej z grubsza jestem tą samą osobą i cała ta perspektywa sympatii do liberalizmu nie jest mi obca. Na tym memicznym wolnym rynku radzę sobie całkiem nieźle. Ani jednego dnia w swoim życiu nie przepracowałem na etacie, umiem optymizować swoje dochody, kilkakrotnie to robiłem. Niemniej, nie oczekuję tych umiejętności od każdego, bo po prostu nie jestem zjebany. Sam też przyzwalam sobie na epizody hedonistyczne w swoim życiu, ale znowuż nie dorabiam do tego żadnej ideologii.

Ostatecznym kijem w szprychy wozu o nazwie mig+konfederele było zjawisko, które dobrze opisuje pewien powojenny dowcip: 

Czy są ujemne strony zwycięstwa nad Niemcami? - Są. Dwie.
Po pierwsze: Armia Czerwona zobaczyła Europę.
Po drugie: Europa zobaczyła Armię Czerwoną.

I w istocie - kiedy zobaczyłem propagandę jaką posługują się ci ludzie, kiedy zobaczyłem z jakich oni zabiegów korzystają (pamiętacie np. Berkowicza z jarmułką?), to doznałem prostej refleksji, że ci ludzie nawet gdyby tego pragnęli, to nie byliby w stanie reprezentować mnie w sejmie, bo są bandą pokraków. I ta dzisiejsza intensyfikacja LEWICOWEGO LIBERALIZMU w partii Korwin jedynie utwierdza mnie w przekonaniu że miałem rację że z tymi ludźmi po prostu jest coś nie tak - abstrahując od tego, co sobie wypisują w programie i stu ustawach Mentzena. Przecież ci ludzie obecnie dosłownie lansują taką postawę, żeby przenosić swój interes za granicę - to jest jakaś patologia kompletna.

I wszak wszyscy się ze mną w tej mierze tak naprawdę zgadzają, hasło likwidacji młodzieżówek partyjnych powstało właśnie dlatego, że ludzie zobaczyli na własne oczy hodowlę korwinistów (i razemków, rzecz jasna) - wcześniej tego nie było, choć młodzieżówki przecież istniały od lat.

Chcecie posłuchać zrównoważonych liberałów to JA wam mówię poczytajcie Tomasza Wróblewskiego, ale nie mówcie mi że jebanie libków z konfede to jest jakiś szczególny zamordyzm - ja bym nawet dywagował czy to jest rzeczywiście antyliberalizm, czy po prostu rigcz. Ja nie jestem zaciętym wrogiem jakiejkolwiek ideologii, bo ja nie jestem fanatykiem jakiejkolwiek ideologii. Widzę ostatnimi czasy bardzo dużo PATUSÓW wychowanych w dobrobycie jakiego nasza planeta nigdy wcześniej nie widziała - przez co niektórym już totalnie odjebało - i to jest moim głównym problemem.

Niejednokrotnie powtarzałem, że te całe libkizmy to pochodzą z kraju któremu się Polska nawet nie śniła - Polska jest osadzona w realnym miejscu w realnym czasie i do tych namcalnych czynników należy dostosować swoją strategię. Od trzydziestu lat z grubsza kręcimy się w kółko, ponieważ rozdaliśmy sobie talony i tytuły, rozdaliśmy sobie wolności i zatomizowane społeczeństwo, szargane wpływami rosyjskimi i niemieckimi, podzielone na wszelkie kliki, fundacje, partie, gazety, związki i think-tanki, walczy o swoje własne plemienne interesy zamiast łączyć się w ważnych sprawach ponad podziałami, nawet w takich kwestiach jak reforma służby zdrowia.

Służba zdrowia nie może być chora, a u nas jest od kiedy pamiętamy - i co z tym zrobimy? Od 30 lat patrzymy jak nic się z tym nie robi bo ludzie nie chcą się w tej sprawie organizować i pracować. Jeden patus z lewej ci powie że trzeba szpitale zasypać pieniędzmi a drugi z prawej że trzeba je sprywatyzować i chuj, to jest wielka tajemnica radykałów z obu stron. A może rzeczywiście powinien przyjść naczelnik, wziąć wszystkich za mordę na 5 lat i poustawiać ręcznie cały ten burdel pookrągłostołowy, skoro siłami kowalencyjnymi nic tu się nie chce ułożyć odpowiednio? Naprawdę nie widzę tu innego sposobu na skuteczne reformy jak takiego który zakłada pogwałcenie szeregu praw i przywilejów jakichś zjebanych grupek interesu które żerują na zwyczajnym januszu co się nie interesuje i robi w pracy od 8 do 17.

I zauważcie, że ja nie potrzebuję żadnej doktryny żeby dojść do takich wniosków - jakbym widział że w analogicznej sytuacji ktoś trzyma za ryj cały kraj i przez to wszyscy cierpią, to bym sugerował żeby wypierdalał z tego stołka i dokonał jakiegoś sensownego podziału władzy, oczywiście przy dogodnej otoczce kulturowej która by sprawiła że nie doszłoby do rozbicia dzielnicowego jakie mamy dzisiaj.

Mi osobiście wychodzi, gdy zaglądam wgłąb swojej duszy, że tak właściwie to jestem zwolennikiem aktywizmu, czyli zasady zrób se sam, a jeśli potrzebujesz, to skrzyknij do tego jeszcze dwudziestu chłopa. W pierwszych artykułach przeto nawet lansowałem bardzo wyraźnie zrywizm, który zakłada że jako jednoskta autonomiczna sam sobie musisz o pewne rzeczy zadbać i zapanować nad pewnymi dziedzinami życia społecznego tak, jak kiedyś człowiek pierwotny walczył o panowanie nad żywiołami natury. Od miesiąca również prowadzę Narodowe Czwartki, które wciąż pozostają pod wpływem zrywizmu (zasady Polskiego Pana) i również zakładają budowę czegoś w rodzaju oddolnego ruchu społecznego, a nie poleganiu na instytucjach państwa - co najwyżej synergii z nimi (np. sugerowałem przeszkolenie się w WOT).

Ergo raz jeszcze nie czuję się przesadnie jakimś zamordystą. Jest jakaś grupa ludzi którą zawsze trzeba brać za mordę i grupa ludzi której należy dawać swobodę działania żeby działo się coś dobrego, ale tego się nie da załatwić ustawowo i tym się nie zarządza w makroskali. Ogółem jednak moje nastawienie uwarunkowane jest tym że jestem Polakiem i żyję w Polsce, czyli kraju w stanie zburdelizowania, zagrożonym wpływami dwóch wrogich sił. Ktoś to musi ręcznie naprawić i kontrolować, po prostu. Na liberalizm to sobie będziemy mogli pozwolić jak upadną Berlin i Moskwa, a obecnie trzeba trzymać gardę i nie rozumiem dlaczego dla niektórych ludzi to nie jest oczywiste.

To naprawdę trzeba być rozpieszczonym matołem żeby dzisiaj chcieć budować tu jakiś disneyland, wierząc że zaraz ktoś wam go nie będzie chciał capnąć. Już dzisiaj normalnie łoją nas szwaby wydając u nas polskojęzyczne pisma gdzie upokarzają Polaków i oczerniają naszą zbrojeniówkę, nikt z tym nic nie robi, a wy myślicie w swoim rozbiciu i egoizmie że dacie radę obronić swoje gównobiznesiki przed większą intrygą? Śmiech i szloch.

PODSUMOWUJĄC
I tak się żyje na tej wsi. Myślę że sprawa już jest jasna, chociaż wiadomo że i tak będzie to trzeba tłumaczyć, bo raz że nikt nie trafi na ten artykuł, a dwa że nie każdemu będzie się go chciało w całości czytać. Trudno, ale przynajmniej jak ktoś napisze że SRAKA to pismo zamordystyczne bo ja coś tam napisałem, to będę mógł go zgładzić tą ścianą tekstu.

Inna sprawa że faktycznie tak się złożyło czasowo, że sezon na jebanie libków maczetami się kończy, bo ja jako jeden z głównych katalizatorów tego świniobicia wraz z początkiem czerwca udaję się w ważną podróż. Planowałem to od dawna (redakcji wspominałem o tym w Kwietniu), a kto czytał ostatni Narodowy Czwartek ten już też był informowany - na czerwiec planuję reportaż muzyczny i prawdopodobnie zejdzie mi na to cały miesiąc, także o libebango nie będę miał czasu pisać, no chyba że dojdzie do jakiejś Absolutnie Pojebanej Sytuacji Ponad Miarę tm.

Mig

Komentarze