Radykalna frajernia
Ciężkie jest życie autora, albowiem autor to ktoś, kto coś tworzy i publikuje, a wszelkie dzieło oddane publice rozrywane jest na strzępy i oświetlane pod każdym kątem - szczególnie pod tym, pod którym oświetlane miało nie być. Również życie autora jest o tyle ciężkie, że gdy puszcza on w świat swoje dzieło z jakimś przekazem, często nie widzi, ażeby ten przekaz w ogóle dotarł do ludzi. Wszystkie błędy są wciąż popełniane na nowo i chyba tylko siłą powtarzanego rytuału można je zmarginalizować, bo w ich kompletnie wykorzenienie ciężko jest dawać wiarę.
Dlatego też czuję, że powtórzyć muszę pewien postulat. Ale nie w formie zwykłego reprintu - powtórzenie swojej myśli daje zawsze szansę na doszlifowanie jej, poprawki retoryczne, rozwój swojego warsztatu. Więc ani ja na tym nie tracę ani Państwo.
KTO JEST LEPSZY PRAWICA CZY LEWICA OSTATECZNA WALKA
Chodzi mianowicie o tę naiwną dychotomię dla ułomków, która zatruwa umysł człowieka i degraduje go do zwykłego pieska co stoi pod płotem i szczeka tak jak mu śmieszny pan z obrazka powiedział. Chodzi o ten nieszczęsny podział na lewicę i prawicę oraz o populizm. Oczywiście z terminów lewica/prawica korzystać czasem trzeba ażeby właśnie móc też przemówić do ułomków zaprogramowanych na rozumienie świata przez pryzmat tych konkretnych hasełek. Nie będę tu znów wkraczał z teorią dwóch biegunów, bo myślę że nie pora na to - najpierw należy obalić inny mit.
Kluczową tezą dla rozłupania patologii lewicoprawicy jest prosta deklaracja - zarówno po lewej jak i prawej stronie istnieją koncepcje pozytywne, budujące, o potencjale zbudowania warunków do życia. Da się żyć zarówno w socjalizmie jak i kapitalizmie. Problem polega jednak na tym, że nie da się żyć w ekstremalnym socjalizmie ani ekstremalnym kapitalizmie. Analogicznie jest z ekstremalnym autorytaryzmem i liberalizmem - wszystko to są układy już na tyle zhiperbolizowane, że ludzie w nich nie wytrzymują i albo je obalają, albo są podporządkowywani przez jakieś faszyzujące gremium stanowiące status quo i kończą jak w Korei Północnej, stalinowskiej Rosji albo tej osławionej przez libków dyktaturze pinochetowskiej gdzie morduje się oponentów politycznych - zawsze w imię walki z tyranią!
I faktycznie od lat istnieją państwa bardziej liberalne lub autorytarne w swojej mechanice, nastawione bardziej na interwencjonizm państwowy lub wolność gospodarczą i one sobie po prostu trwają - czasami się uzupełniają, czasem na sobie żerują, ale w każdym z tych modeli toczy się jakieś życie - często byle jakie i ułomki chętnie sobie dowodzą wybiórczymi statystykami że w państwach prowadzących się w sposób TAKI JAK JA NIE LUBIE to panuje totalny upadek i nawet słońce już tam nie dociera. W rzeczywistości jednak zawsze podstawowe minimum jest tam zachowywane, jedynie może się okazać że jakiś aspekt życia społecznego jest poświęcany ażeby bardziej zaakcentować inny - czy to z faktycznej potrzeby, czy omylnego kaprysu aktualnie rządzącego pawiana.
Wszystkie państwa bardziej radykalne w jednym z dowolnych kierunków kompasu politycznego albo już upadły, albo zrzuciły z tonu, albo się aktualnie z nich ucieka o ile w ogóle się uda. Znaczy to, ni mniej ni więcej, że źródło życia znajduje się gdzieś w okolicach centrum, a wyprawa od niego tym większą ma szansę na niepowodzenie, im dalej się od niego znajdujemy - ciągnąc w jakimś kierunku łamiemy balans, opuszczamy orbitę naszego jądra atomowego i doprowadzamy do rażących deficytów, ponieważ zaczynamy uciskać ludzi którzy po prostu nie są tacy jak my i najlepiej by się odnajdowali w innym systemie. Im dalej od centrum tym mniejszy zbiór ludzi którzy odnajdują się w systemie i dlatego właśnie zawsze kończy się to upadkiem albo tyranią mniejszości.
Oczywiście zaraz wpadnie tu jakiś ZNAWCA RELATYWIZMU i powie że to czym jest centrum jest zależne od tego gdzie aktualnie jest jakieś okno co ten typ mówi wgl - może, ale to okno przecież suwa się w te i w tamte; dylematy które mamy dziś, w swojej istocie (a czasem nawet wprost) odpowiadają dylematom pierwszych państw które pozostawiły za sobą spisaną historię i kulturę którą możemy badać. W dodatku bez względu na to co jest centrum, zawsze będą też ekstremizmy w tym czy innym kierunku, więc dajcie mi spokój ABSOLUTNI GENIUSZE, sprawdźcie lepiej czy nie ma was w szkole.
Prosty wniosek z tego jest taki; to nie lewicowość ani prawicowość jest inherentnie zła, tylko źli są radykałowie którzy nie chcą lub nie potrafią zrozumieć jakiejś kluczowej prawdy, która rozbroiłaby ich nadgorliwe podejście. Tak jak jakiś NACJONALOOH nie potrafi zrozumieć że nie każdy w ogóle jest w stanie oddawać gorliwą część państwu i narodowi, tak samo LIBEOOSH nie ogarnia że nie każdy chce żyć w wielkiej loterii. Zawsze istnieje jakaś prawda której ci ludzie nie pojmują, ale mimo to (a wręcz przez to, ponieważ często przez swoje wąskie horyzonty czują się osaczeni i wkręcają się jak małpiszon w gównoboje) rozpychają się i krzyczą najgłośniej.
UGA BUGA
Nie dziwi więc, że najwięksi gorliwcy i element patologiczny znajdują się w partiach politycznych do których idą ZMOTYWOWANI DZIAŁACZE, a prawdziwy creme de la creme tej śmietanki stanowią młodzieżówki - czyli zbiór niedojrzałych ZMOTYWOWANYCH DZIAŁACZY, którzy jeszcze tych wspomnianych kluczowych prawd życiowych sobie nie przyswoili (i trwając w swoim patologicznym środowisku są narażeni na to, że nigdy ich nie poznają).
Wiecie dobrze o kim tu mówię i co cwańszym teraz strzelił w mózgu synaps że przecież to wszystko odnosi się do tonu w który biłem tu już nie raz, że zarówno razemki jak i konfiarze to równe sobie psubraty - w stwierdzeniu tym wręcz kryje się jakaś przenikliwa poetycka głębia, bowiem w konfie psy się grzmoci, a w razem jako psy się identyfikuje, zatem jest to tandem idealny. Jeno - wedle Słowackiego (a może raczej Millera) - mezalians jest to dla psa.
Uwierzcie mi lub nie, ale zarówno razem jak i konfederacja są właśnie tymi skupiskami radykalnej frajerni, która nie rozumie co się do niej mówi. I naprawdę nie trudno dostrzec, że jeśli dalej sprawy będą szły w takim kierunku w jakim idą, do władzy dojdą partie populistyczne - ale nie takie populistyczne jak w ustach EKSPERTA W TELEWIZJI którego po prostu coś w odbycie uciska, tylko w takim znaczeniu wprost dosłownym; to będzie ekstrakt z populizmu, który ułomki łykną z chęcią, dowiedziawszy się dopiero już po fakcie że to zwykłe szczyny radykałów, którzy nie przyniosą wam żadnego dobrobytu, tylko wykorzystają was jak trampolinę i na koniec rzucą wam ochłap z którego 4/5 narodu nie będzie potrafiło skorzystać.
A jeśli będą jeszcze PRAWDZIWIE ODDANI SPRAWIE, to widząc rosnące niezadowolenie będą starali się ratować swoją utopię, dopuszczając się coraz bardziej absurdalnych i karygodnych machinacji, przedłużając tylko udrękę społeczeństwa które w niczym im nie zawiniło. Zwróćcie uwagę (jesteśmy w internecie, muszę to napisać) że nie koncentruję się w ogóle na ich wierzeniach, samemu nurtowi ideologicznemu to poświęciłem może jeden lub dwa teksty, a to co zawsze było najgorsze w tych kołtuńskich bandach to właśnie ich nadgorliwość i tryhardowanie, które - w przeciwieństwie do dyskusyjnych poglądów politycznych - jest już totalną oznaką braku rigczu i tępione musi być bez litości przez każdego cywilizowanego człowieka.
Oczywiście frajerni tego nie wytłumaczysz - dźwięki pustych dzbanów dalej będą rozbrzmiewać, ale to przecież jest gazeta dla inteligencji więc nie zwracam się w tym tekście do żadnego członka z wyżej wymienionych partii choć i z pewnością są tam ludzie których dałoby się z tego szamba wyrwać, gdyby tylko przestali wierzyć że w jakiś magiczny sposób wygrają ze swoimi radykalnymi szczekaczkami wewnątrz partii i jeszcze uda im się zachować poparcie, zbudowane na populizmach radykalnych szczekaczek. Nie, oni niech się dręczą jeszcze - przecież zadają się z frajernią, więc mają to, na co zasłużyli.
BEKA Z FRAJERNI
Natomiast zwalczanie samej frajerni to jest nie tylko obowiązek, ale i przyjemność. Tym razem nie jako życzeniowy przytyk, ale w sensie dosłownym, bo przyznajcie się szczerze - kiedyś z pewnością się z kogoś nabijaliście i gnębiliście za to, że był przygłupem. Leży to w naszym ludzkim DNA ażeby czerpać radość z wyśmiewania i podbudowywać tym swoje ego. A tu macie dosłownie całe stowarzyszenia skupiające frajernię, z której nawet sądy swoimi wyrokami pozwalają się nabijać, sugerując w jakimś głośnym przed laty prawodawstwie że osoba publiczna to powinna mieć grubą skórę. Także beka z frajerni i ślubuję jej nie szczędzić w obronie Rzeczpospolitej.
Oczywiście pośmiać się możemy, ale warto też - choćby mimochodem - wspomnieć o jakiejś alternatywie dla całych tych tabunów ułomków które za rzeczonymi cyrkowcami poszły. I tu dość śmieszna sytuacja wypada bo ja bym po prostu proponował radykalne centrum. Masa tych bananów z młodzieżówek i tak sobie strzela blowjoby na spotkaniach integracyjnych w lesie i przy turniejach z HoI więc dla nich to jest wszystko jedno - przejąć można ich po prostu oferując jakiś inny, nowy, egzotyczny radykalny populizm. O tyle lepszy, że faktycznie możliwy do zrealizowania, co daje zawsze platformę do wyśmiewania radykalnej frajerni że wierzy w bajeczki.
Nie wiem jak zakończyć ten tekst. Nie chcę aby był zbyt poważny ani też zbyt niepoważny, więc może po prostu wrzucę obrazek psa na koniec

Pies centrus - piłeczki w jego pysku symbolizują różne nurty polityczne pogodzone ze sobą aby budować wspólnie lepsze państwo
Mig
Komentarze
Prześlij komentarz