Defoliizacja
Wielu ludzi może to zdumieć, ale ja naprawdę czasem czytam to, co piszę. I pamiętam jedną rzecz którą napisałem w tekście o RPO którą wyłożyłem bezpardonowo, posiadając jednak pewne wewnętrzne rozterki. Chodziło mianowicie o zobrazowanie pacynkowatej natury całego tego stanowiska i wieszczenie że nie ma znaczenia kto będzie nowym rzecznikiem, ponieważ wszystko to gnój i ubój i wiadomo że poleci tam jakiś partyjniak. Jest to teza łatwa do rzucenia, która sprzedaje się dobrze i świetnie rezonuje wśród ludzi mniejszego kalibru. Oczywiście dalej się pod nią podpisuję, bo choć nie korzystam z takich zabiegów narracyjnych na co dzień (tak myślę), to jednak wiele przesłanek naszych realiów wskazuje na wysoką prawdopodobność tej wróżby - PiS po prostu taki jest i nie dysponuje żadnym kandydatem który mógłby się mi wydać obiektywnie pasującym.
Do napisania obecnego tekstu jednak zainspirował mnie niedawny tekst kolegi redakcyjnego Anona, który w podobnie fatalistycznym tonie zbeształ pomarańczowego goblina i jego politykę. Oceniając Trumpa z perspektywy polskiej racji stanu nie mogę mu odmówić kilku ważnych symbolicznych gestów w naszą stronę - najważniejszym z nich jest bez wątpienia azyl dla tymczasowego Prezydenta Stanów Zjednoczonych Polski na uchodźstwie Mariusza Maxa Kolonko. Z samym tekstem Anona oczywiście nie mam problemów i należyć podkreśli że on sam usiłował odciąć się od wieszczenia teorii spiskowych. Jednak w obu przytoczonych artykułach dostrzegam pierwiastek defetyzmu który postanowiłem zrównoważyć tym tekstem, ponieważ przesilenie tego typu fatalistycznej i spłycającej retoryki uznaję za jedno z głównych źródeł foliarstwa najgorszego sortu - a z tym wojuję.
ANATOMIA FOLIARSTWA
Właściwie kim jest foliarz? Wszyscy niby wiedzą ale powiem bo jesteśmy w internecie - foliarz to zwolennik teorii spiskowych. Nazwa bierze się od ikonicznych czapek z folii aluminiowej, które nosiły jakieś foliarskie plemiona wierzące że to uchroni ich mózgi przed sygnałami wysyłanymi przez kosmitów/rząd/maszty nadawcze. Po części ta teoria ma swoje uzasadnienie, jako że folia aluminiowa jest w stanie blokować pewne wiązki promieniowania (o wiele lepiej działa ołów) ale problem polega bardziej na tym że rząd raczej nie programuje naszych umysłów z użyciem fal radiowych - w ujęciu poetyckim tak, ale nie dosłownie. Gdyby było inaczej, jakiś autysta z CB radiem już dawno by odkrył niepokojąco skodyfikowane sygnały w eterze i je rozszyfrował.
I jest to typowy mechanizm cechujący środowiska foliarskie - bierze się pewne rzeczywiste fakty, dodaje się do nich odrobinę swojego absolutnie błędnego przeczucia i tak na drodze błędnego sylogizmu okraszonego zgadywankami powstaje kolejna dziejowa teoria spisku i zagrożenia. Jaskrawe przykłady tego zjawiska znajdą Państwo na rodzimym podwórku - proszę się wybrać w jakąś infobańkę wyborców Grzegorza Brauna i poczekać aż padnie temat rządu. Wtedy zwykle UŚWIADOMIENI użytkownicy zaczną wymieniać się zdjęciami Jarosława Kaczyńskiego, Mateusza Morawieckiego lub Andrzeja Dudy w towarzystwie Żydów (kiedy ja byłem mały wymienialiśmy się kartkami do klaserów albo tazosami). Zdjęcia te oczywiście są ostatecznym dowodem na rozległą teorię której konkluzja jest taka że Kaczyński tak naprawdę nazywa się Kalkstein a Polska to Polin (co czyni nas wszystkich obywatelami Izraela).
Oczywiście działa to też w drugą stronę - istnieją osoby które przesadnie wierzą w pozytywną energię i zbawienność kogoś lub częściej czegoś. Kto z nas nigdy nie kupił lewoskrętnej witaminy C od doktora Zięby albo nie zbudował magrava niech pierwszy rzuci healthpenem. Dziś wielką karierę robi AMANTADYNA której hookiem jest to że faktycznie kiedyś rekomendowano ją na grypę i robił to nawet TEN LEKARZ Z TELEWIZJI ale foliarze już wierzą że dziś brak polecania amantadyny na covid to efekt spisku kartelu MAFIE LOŻE SZCZĘŚĆBOŻE. Nie odstrasza ich nawet fakt że amantadyna jest w Polsce dostępna w lekach na receptę - ba, to tylko dowodzi że rząd coś przed nimi ukrywa. I walą se chem na zdrowie nie wiedząc że prawdziwym złym w tej historii jest pierdolony szarlatan który im prywatnie masowo wystawia te recepty żeby nabić sobie kabzę. Pamiętam także niszowy news sprzed lat traktujący o pewnej parze chyba z Ukrainy, która piła radioaktywną wodę i zarzekała się że to bardzo zdrowe. Dziś nie byłem już w stanie odnaleźć informacji na temat tych ludzi - pewnie skonali w blasku swoich ciał.
Wspomnieć muszę także o teoriach spiskowych które okazały się prawdziwe - takich jest kilka, są dość wymowne i nie wolno o nich zapominać. MK ULTRA, Operacja Northwoods, dziwne rytuały w Bohemian Groove. Ernest Hemmingway który sam się upolował na jednym ze swoich safari był przekonany że śledzi go FBI i po kilku dekadach po jego śmierci rzeczywiście odtajnione zostały dokumenty które potwierdziły że Hemmingway miał przydzielonych tajniaków. Sporo z tych obrzydliwie bogatych elit i męt z Hollywoodu z pewnością jest nieźle pojebana i wcale bym się nie zdziwił jakby regularnie ruchali i zabijali dzieci ale nie czuję się przekonany że są w to zamieszani ABSOLUTNIE WSZYSCY i hola bola ube bebe. Taki Mel Gibson łazi po mediach, od lat mówi że Hollywood rucha dzieci i w gruncie rzeczy nic mu się nie dzieje, on sam najwidoczniej też tych dzieci nie ruchał.
Naturalnie są też przypadki teorii mniej patologicznych, ale większość z nich oscyluje wokół motywu potwornego spisku. Najłatwiej jest snuć teorie spiskowe o czymś czego sprawdzić się nie da i dlatego tak popularne są teorie o organach państwowych ponieważ te są znane wszystkim więc wszystkim można o nich powiedzieć, ale jednocześnie ludzie z nimi nie współżyją, tylko oglądają je w telewizorze. Brak wiedzy działa na wyobraźnię, za sztandarowy dowód czego uznaję Baśnie 1001 nocy, których autorzy mocno popłynęli wyobrażając sobie życie typowego szlachcica i jego codzienne perypetie. Przyjacielem patologicznej folii jest niewiedza i zgrubne pojmowanie świata.
KONTAKT Z ZIEMIĄ
Tylko właśnie jak posiąść wiedzę na temat tego co się dzieje w rządzie będąc szarym obywatelem? Jestem zwolennikiem teorii że im więcej wiemy o życiu tym mniej musimy znać detali o rządzie, aby go ocenić dobrze. Jeśli ktoś wierzy że rządzi nami jakiś sekretny Polin nadający z bunkra pod CPK czy że dowolny rząd jest zdeterminowany w osiągnięciu totalnej zguby i niewoli swoich obywateli to żyje w zwykłej bajce, gdzie antagonistą jest czarny charakter wprost z kreskówki. I co najważniejsze - nie ma zielonego pojęcia o organizacji właściwie czegokolwiek. Jeśli startujemy z jakimś projektem, analizujemy takie próby u innych, czytamy o historii i wyciągamy z tego wnioski, to poznajemy w końcu trudności i problemy związane na przykład z faktycznym utrzymywaniem jakiejś organizacji, czy jej popularności wśród ogólnego pospólstwa.
I kiedy zbieramy te detale wiedzy i w końcu przekładamy je na pojmowanie działania samego dowolnego realnego rządu, zrozumieć nam łatwiej że to są zwykli ludzie ze zwykłymi problemami inherentnie związanymi z pracą jaką się zajmują. Nie ma żadnej magicznej tajemnicy i spisku - zamiast tego jest element niejawności (niejawność stosuje nawet coca cola) i chaos wydarzeń wynikły trochę z niekompetencji, trochę ze złej synchronizacji, trochę przez pomyłki i fuszery.
Brzmi to jakby w takim razie każdy rząd był do dupy i tak trochę jest - nie ma idealnych rządów i nie ma idealnych ludzi. Nawet absolutne jednostki którym udało się wypracować własnoręcznie wielki sukces wam najczęściej powiedzą że nie ma "planu idealnego", rzeczy często nie wychodzą w życiu. Miarą potencjału na sukces jest wytrwałość w dalszych próbach i obieraniu innego rozwiązania jeśli pierwsze dziesięć nie zadziałało. Dzieją się różne rzeczy w życiu, sporej części z nich wprost nie możemy przewidzieć i nie uchronimy się przed nimi wszystkimi. Rząd ma po prostu to nieszczęście że jest na świeczniku i pod ostrzałem każdego świra z dostępem do internetu. Nie znaczy to że należy zezwalać na każdą porażkę i niekompetencję rządu, ale należy też rozumieć realia w jakich się poruszamy. Ludzie w rządach to często ludzie tacy jak my i oni też miewają chęć zrobienia czegoś dobrego. Niejeden poseł w polskim parlamencie szedł tam myśląc "ja nie będę taki jak inni" ale i tak z zewnątrz oni wszyscy wydają nam się tacy sami.
KAROTYNOWY WOJOWNIK: PRAWDZIWA HISTORIA
Wróćmy teraz na chwilę do naczelnego cheetosa ameryki. Spiski niespiski, Qanon i inne chujstwa - nie wiem jaki jest Trump i ile dzieci wyruchał, z tym murem na granicy z Meksykiem to rzeczywiście popłynął ale szczerze wam powiem że niemal do samego dnia wyborów Trump nie był przekonany że wygra i teoretycznie mógł sobie pozwolić na wszystko. Pomijam zorganizowaną nagonkę ścierwojadów które nie dawały mu absolutnie żadnych szans na wygraną i przygotowywały naród do wielkiego upokarzania dzikiego pomarańczura który sprzeciwił się establishmentowi choćby samym słowem - wygrana Trumpa rzeczywiście w tamtych czasach wydawała się po prostu mało prawdopodobna. Do dziś pamiętam dzień wyborów; obudziłem się w środku nocy i zajrzałem do sieci. Na czanach wrzało, Trumpowi brakowało może z 6 głosów elektorskich do wygranej i było już pewne że wygra. Po chwili dopełniło się i teraz to ci ludzie którzy byli gnojeni przez cały rok rozpoczęli kontratak. Wybór Trumpa był jednym wielkim środkowym palcem w kierunku przegniłych antropomorfów z telewizora.
Na ile to wszystko było ukartowane i Trump miał wolną rękę? Nie mam pojęcia, może rzeczywiście Żydzi trzymali go za jaja przez całą kadencję - może Mosad organizował przez ostatnią dekadę pedoloty żeby umoczyć połowę Ameryki a później wszystkich szantażować. A może na imprezkach Epsteina nie było żadnych orgii tylko doszło do jednej krzywej akcji i cała reszta dostała już tak złą łatkę że nie było sensu tego publicznie bronić żeby nie zostać dzIecIojEbeM.
Osobiście obejrzałem swego czasu chyba wszystkie dostępne wywiady z Trumpem i mam wrażenie że mówiąc o Trumpie nie mówimy o kolejnej pacynce - raczej o człowieku który od bardzo, bardzo dawna miał wizję ameryki prawej i wielkiej. Wielokrotnie w przeszłości wspominał o tym że Ameryka powinna być wyprostowana i powinien pojawić się jakiś bohater który ją podtrzyma. On sam nie chciał nim być, czekał na niego. Ale lata mijały i nikt się nie pojawiał. Ostatecznie Trump musiał zrozumieć że sam musi spróbować, że to stąd właśnie biorą się bohaterowie. I tak stara pomarańczowa kurwa z telewizora która najpierw rozgniewała jedną a później drugą połowę świata to tak naprawdę próby starego Trumpa na stanie się bohaterem dla młodego Trumpa z przeszłości, który wierzył w wielką Amerykę - tak to widzę. A to jak jego plan wypadł w starciu z rzeczywistością to już kwestia której dokładnie obadać nie mogę.
WIEŃCZĄC
Do czego w tym wszystkim zmierzam: Niejednokrotnie ludzie będą wam mówić z całkowitą pewnością że coś jest kompletnie do chuja i nie wyjdzie, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Że RPO w Polsce nie może być dobry a Stany są przeżarte na wylot. Ja sam pewnie jeszcze nie raz siląc się na krawędziowy tekst odsunę coś jako totalną porażkę skazaną na trwanie w biedzie. Ale powinniście pamiętać o tym że jednak wszędzie dzieje się życie więc wszędzie dojść może do rzeczy dziwnych i dobrych. Krytykować wolno i czasem się powinno lecz nie powinno się z automatu porzucać nadziei i rezygnować. Ważna jest walka o swoje ideały i ważne są pewne gesty więc nie dawajcie sobie wmówić że wszystko nie wyjdzie, że w ogóle cała Polska jest zła i zawsze tu będzie chujnia z grzybnią.
Zamiast zajmować się ostentacyjnym porzucaniem wszelkich nadziei lepiej poszukajcie okazji do odwrócenia tej sekwencji zawodów i błędów. Nie dajcie się nigdy udupić żadnemu pismakowi - czy to ze SRAKI czy skądkolwiek indziej. Narzekanie traktujcie wymiernie, szanse traktujcie poważnie. I nie zamykajcie się w tym foliarskim kozim rogu z którego już można tylko szczekać jak zbity pies, bo to jest podły los.
Komentarze
Prześlij komentarz