Antykomunistyczna baza
Postanowiłem napisać polemikę do tekstu kolegi redakcyjnego Anona właściwie w dniu jego publikacji ale najpierw musiałem wyjść z więzienia. Oto jestem i postanowiłem dodać kilka komentarzy do stwierdzeń zawartych w tamtym tekście, jako że bez względu na przekonania moje czy Anona, wierzę, że kilka kwestii należy naprostować.
Zgodzę się z tonem narracji kolegi Anona, sugerującym że mit założycielski III RP to trochę taka sztampa i bujda. Ale nie z tych samych powodów. PRL jako tako upadł na poziomie symbolicznym i instytucjonalnym ale w rzeczywistości nie doszło do żadnej zmiany elit - "elitami" dalej są przecież dzieci ubeków i jednostek dysponowanych, natomiast zbrodniarze zapewnili sobie miękkie lądowanie dogadując się z naiwniakami i kreaturami wszelkiej maści. Adam Michnik - próbujący zbudować socjalizm z ludzką twarzą, jak to stwierdził Herbert - dostał nawet swoją gazetę. Dostał - została ona napompowana choćby przydziałami papieru, których inne gazety mogły tylko pozazdrościć.
Ale oczywiście Michnik nie stał się przez to żadną 'nową elitą' - po prostu wszedł do starego kółeczka, stając się dla swoich kolesi zwykłym żydkiem do okładania nagłówkami dalej sterowanego Wałęsy, kiedy ten zacznie się buntować. I tak do kółeczka wchodziły różne osoby a ich dzieci - jak to zawsze u lewaków - z pokolenia na pokolenie coraz gorsze i wyzute z podstaw człowieczeństwa to po prostu kolejne "pokolenie UB". Tam gdzie stało zomo widać wciąż te same twarze i nazwiska. Po 30 latach.
Sam okres lat transformacji był bardziej okresem władzy WSI które zezwalało na wszystkie wałki i afery typu Art-B czy FOZZ, którego bały się Pruszków i Wołomin (seryjny samobójca i te sprawy), a które rozmontowywał dopiero Antoni Macierewicz (aneks do raportu z likwidacji WSI jest dalej utajniony). To ostatecznie za pieniądze WSI założono nawet ten "amerykański" TVN. Ten fasadowy system jest ciągnięty dalej i uosabia on niemal wszystkie patologie dzisiejszej Polski. To jest właśnie przedłużenie tego PRLu w XXI wieku.
Odróżnić też należy charakterystykę systemu od charakterystyki cywilizacji ogólnie - kolega Anon wspomina że to za PRLu zelektryfikowano i pobudowano wielkie miasta - jest to prawdą, odbudowano również po wojnie Warszawę. Z tym, że nie trudno się domyślić że stałoby się to tak czy siak, bez względu na dzieje. Tak po prostu działa cywilizacja. A sama II RP rozwijała się prężnie i ambitnie - dogadano się i postawiono COP, rozbudowano zakłady broni, budowano szybkie lokomotywy, w kilka lat rozbudowano Gdynię z poziomu gównowsi rybackiej do portu konkurującego z Gdańskiem - to były projekty nieobowiązkowe ale zostały wykonane w cieniu szeregu wojen, dając świadectwo życia Młodej Polski.
PRL natomiast zbiera punkty za styl bo wydarzył się w czasach rozwoju
technologicznego i ludzie byli bardziej konkretni, zintegrowani z życiem
lepiej niż dziś. Ale przecież w tych czasach właśnie ten sam PRL nie
nadążał za tym rozwojem technologicznym. Tępa propaganda musiała
wymyślać amerykańską stonkę a deficytowy był nawet papier toaletowy. Rozwój w PRLu stale był hamowany z góry narzuconym systemem i z góry narzuconą doktryną. Dochodziło i do sytuacji w których uderzano w same podstawy nauki, usiłując ją łączyć z marksizmem, który zastępował momentami metodę naukową (vide Łysenkizm). Nawet gdy pobudowano Nową Hutę i zakłady elektroniczne, nawet gdy J. Karpiński zbudował swój super komputer który miał konkurować z zachodem, to gówno z tego wyszło (jak w typowym dziś, bo dziś to przedłużenie PRLu). Nie mogło wyjść, ponieważ wszystko to działało w międzynarodowym systemie ciemiężenia ludzi i przygotowywania się do dalszych podbojów militarnych w walce z "imperialistycznym zachodem". Wierzę szczerze że czerwony kombajn nas tak naprawdę opóźnił.
Z Żołnierzami Wyklętymi również sprawa jest bardziej skomplikowana - nie przeżyliby oni w warunkach w jakich przyszło im walczyć po wojnie, gdyby nie wsparcie ludności. O ile wizje III WŚ, bombardowania Moskwy atomem czy wejścia Pattona wydawały się możliwe w połowie lat 40., o tyle później coraz mniej chodziło o to - bo choćby człowiek chciał, to wiedząc o sowietach to co wiedział, nie byłby w stanie się zintegrować z tym systemem. Choć próbował - wszak komuniści ogłaszali kilkukrotnie amnestie, z początku tylko po to żeby identyfikować AKowców i ich mordować. Z tymi ludźmi nie było żadnego dialogu i nie można było im zaufać. Pilecki przeżył Auschwitz, ale PRLu już nie zdołał. Samo podstępne rozbrajanie i mordowanie AKowców działo się jeszcze przed zakończeniem wojny, gdy front przesuwał się na wschód. Ciał wielu z ofiar ubeków do dzisiaj nie odnaleziono.
Przywołany przez Anona Rafał Ganowicz, który walczył z komunistami w Afryce, opowiadał że jego starszy kolega walcząc w Powstaniu został kaleką. Poszedł więc do urzędu po zasiłek (chcąc się z PRLem zintegrować). Gdy urzędnik się dowiedział że chłopak był z AK, wyrzucił go z urzędu i zrzucił ze schodów. PRL to była po prostu partia Razem przejmująca władzę i tępiąca "faszystów" wg swojego ułomnego słownika.
Są dziś dostępne wywiady z byłymi AKowcami, cykl taki przeprowadzało
Polskie Radio. I ci ludzie jasno wyjaśniają swoje motywacje i
perspektywę z tamtych czasów - oni choćby chcieli, nie mogli w tym
systemie istnieć. I oni opowiadają też, że wielu z tych ubeków to była ta słynna żydokomuna, która mordowała i rabowała. Na pierwszych porządkowych po wojnie faktycznie brano bandziorów i katów.
Sam PRL wszak oparty został o sfałszowane głosowanie i komitet pacynek przywiezionych na tankach. I od tego czasu zły owoc bezprawia się tylko kolejnym bezprawiem poprawia. Pierwsze większe zamieszki w Czerwcu 1956 roku zostały stłumione nie ostrą amunicją policyjnych karabinów, jak w II RP (dziedziczącej zapewne po caracie), ale radzieckimi czołgami. Zaczynając PRL od wielkich deklaracji Roli-Żymierskiego że kaci Polski to nasi przyjaciele, nie trudno dojść do logicznej konsekwencji że z takimi przyjaciółmi na koniec PRL Jaruzelski musiał wypowiedzieć wojnę własnemu narodowi. Odbudowę kraju zdecydowanie można przypisać pokoleniom wychowanym jeszcze w II Rzeczypospolitej. Lecz im głębiej w las tym było gorzej, kończąc się wielkim zesraniem i przemalowaniem szyldów. I jest to ujemne świadectwo tego okresu.
Czy PRL był nieunikniony? Przez wiele zaniechań i słabości do których doszło - tak. I trudno się mówi, nie ma co gdybać, ale to jest zatrute dziedzictwo. To była krwawa władza przyniesiona na bagnetach i bagnetami strasząca już dogorywając. Popiełuszkę zamordowano już podczas rozmów Okrągłego Stołu, już pod koniec, na ostatniej prostej. I choć wielu AKowców się nigdy nie zdekonspirowało i przesiąknęło do społeczeństwa Polski Ludowej, na absolutne zrozumienie zasługują ci, którzy się na to nie zdobyli.
Tu przejść możemy do poruszonego jeszcze wątku kościelnego. Uważam że przypisywanie PRLowi zasługi opóźniania laicyzacji to jak chwalenie PO że PiS doszedł do władzy. Nie można chwalić skurwysyna za to, że dzielnie zbudował kontrast między sobą, a kimś normalnym. Tu możemy wrócić do kwestii Jerzego Popiełuszki. Czytaliście jego autopsję? Wybite 3 zęby, wyrwane 3
palce, urwane ucho i język, zmiażdżone kolano, powyrywane paznokcie,
rany, siniaki, przypalenia, podduszenia. Był jeszcze żywy gdy wrzucali
go w worku do wody. To nie była żadna cena opóźnionej laicyzacji - to było po prostu zakatowanie człowieka na śmierć za opór.
Wydaje mi się że ludzie źle w ogóle odczytują rolę tej dobrej części kościoła w spinie z komunistami. Piszę o dobrej części, ponieważ niektórzy plebani czy wyżsi stopniem naturalnie z władzą szli na współpracę i nie trzeba było ich łamać. Istniał jednak też ten trzon kościoła polskiego, narodowego, patriotycznego. W jego nurcie naturalnie znajdował się sam Karol Wojtyła i to bardziej on i jego ekipa odpowiadają za to że ludzie się zwrócili do kościoła i w nim odnajdywali siłę oraz wolę oporu wobec komunistów a nie w tym że kościół był gnojony - bo kościół był eksterminowany niemal wszędzie na świecie gdzie czerwone gnidy postawiły swój but, lecz nie wszędzie stał się tak ważnym ośrodkiem oporu jak w Polsce. W Polsce pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II to był punkt zwrotny, epic "panowie policzmy głosy" moment, kiedy na ulice wyszły TŁUMY. A w Irlandii która nigdy komunistyczna nie była, katolicy również byli dużą siłą do stosunkowo niedawna.
Naturalnie upadek obyczajów i globalizacja bolą - ale to nie musi być funkcja przypisana poziomowi technologicznemu. Człowiek w dalszym ciągu jest w stanie zachować rozsądek, tylko musi o to zabiegać - muszą zabiegać o to jego rodzice i wychowawcy, dając mu odpowiednią podstawę, oraz jego rodacy, partycypując wspólnie w odpowiednich rytuałach. I musi ten człowiek później zabiegać sam o to, by zbudować odpowiednią podstawę swoim dzieciom. I dzisiejsza technologia wcale nie musi w tym przeszkadzać - Maksymilian Maria Kolbe wykorzystał radio do ewangelizacji na niespotykaną dotąd skalę. On był właściwie polskim pionierem radiotechniki, jako jedna z pierwszych osób w Polsce uzyskał licencję. To są przykłady które powinniśmy naśladować, starając się chronić przed społecznym AIDS. Ale komu to może przyjść do głowy po 50 latach mielenia przez czerwonych skurwysynów, którzy zdołali zlaicyzować przestrzeń publiczną. Wreszcie, te 50 lat mielenia sprawiło że wyrosło pokolenie libków które ma kompulsywne kompleksy względem zachodu i to właśnie oni tu najchętniej bezkrytycznie importują cały syf jaki zobaczą za granicą.
Rozwiązania i nadzieję znajdziecie sięgając do myśli wolnej, Młodej Polski, a nie grzebiąc w PRLu - tak wam powiadam. I dlatego nie uważam że PRL był bazowy. Może mu się to zdarzało, nie z woli wierchuszki partyjnej, ale od początku to była bestia, której wyrok śmierci nie może ulegać przedawnieniu.
Mig
Komentarze
Prześlij komentarz