Nieważne, co wam się zdaje
Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: «Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku».
Piszę kochani trochę pod natchnieniem dzisiejszego artykułu redaktora Miga. Jest w narodzie potrzeba ciężkiej pracy. I pewnie każdy, któremu zależy na Polsce się z tym zgodzi. Często jednak, tak jak pisze Mig, brakuje czynów, które by nasze przywiązanie do wartości potwierdzały. Tych czynów, które przypominają i utrwalają to, co ważne. Skoro operujemy pewnymi abstrakcjami i te abstrakcje powodują u nas wzniosłe uczucia, to musi za tym stać coś niewidocznego, a jednak obecnego. Czymś takim jest Kościół katolicki.
Nie ma Kościoła bez Chrystusa. I nie można nigdy twierdzić inaczej. Wszelkie działania tegoż Kościoła są w Chrystusie Panu. Gdyby właśnie ten czynnik niewidoczny, a obecny - zanikł, to wszystko, co ludzkie i widoczne stałoby się natychmiast ulotną ruiną. I jest to ważne, gdy patrzymy na takich bohaterów jak kardynał Wyszyński. Rozpatrując jego żywot nie możemy zapominać o jego nadrzędnym celu, jakim była pełna jedność z Bogiem. A Bóg jest przecież wszystkim tym, co najważniejsze. My ludzie, ułomne istoty, rozdzielamy wartości, by łatwiej nam było je pojąć, dostrzec w rzeczywistości. Spoglądamy na świat i widzimy: miłość, honor, odwagę, poświęcenie, szacunek, wytrwałość, cnotę. Widzimy to wszystko podczas naszego życia, ale nigdy nie widzimy wszystkiego na raz. Jednak nasze życia mają początek i koniec. Są domknięte. Wtedy rozpatrujemy całość. Wtedy czasu już nie ma. Pojąć w ten sposób możemy jakoś Boga, który śmiercią przecież włada. On jest więcej niż całością. Jest nią i jest poza nią. Człowiek wyobraża sobie ten ogrom, tę wszechmoc i wtedy dopiero może dostrzec, że obcuje w teraźniejszości z namiastką. Nie można zatem tkwiąc w namiastce budować wielkości. Nie będzie nigdy Wielkiej Polski, jeżeli podczas budowy użyjemy cegły świeckości. Musimy działać w przymierzu z Absolutem.
Spoglądając na tłumy, które często otaczały kardynała Stefana Wyszyńskiego można odczuć wszczepioną metafizykę. To coś więcej niż kultura. To już nadzieja będąca cnotą. Widać po twarzach ludzi ufnie wpatrzonych w wizerunek kapłański, że mają przed sobą nie tylko człowieka o statusie specyficznym. Że nie ma tam wyłącznie obietnic jednego z nich. Widać po tych twarzach, że przez krzyż chcą oglądać gwiazdy. Widać, że ich wzrok wykracza poza poczciwą sylwetkę Prymasa. Widać zrozumienie, że jest on reprezentacją ostatecznego porządku. Ten duch nie może wymrzeć. Nie możemy zapomnieć, że każdy z nas pełni służbę. I tylko przez tę służbę możemy uczestniczyć w boskości. Nie może być w naszym myśleniu tego, co tylko ludzkie. To jest bowiem nietrwałe i śmiertelne. Na to Chrystus zwraca uwagę w Ewangelii. Jeżeli chcemy Polski, która trwać będzie w zdrowiu, to potrzebujemy nadprzyrodzonego. Potrzebujemy myśleć po Bożemu i nie zapominać o Tajemnicy. Gdybyśmy wyobrażali sobie Polskę jedynie kategoriami materialnymi, to prędko dopuścilibyśmy się konstrukcji piekła. Wszystko bowiem, co moralne i dobre, wymyka się doczesności. A katolicyzm trwa wbrew siłom ludzkim, wbrew naiwnej logice, wbrew darwinistycznym teoriom, wbrew światu. Katolicyzm trwa w cudzie Zmartwychwstania i w tym cudzie zwycięża. Porzucając ten cud w planach troski o ojczyznę, porzucamy Polskę. Pamiętajmy zatem, by naszego zapału w walce o jutro nie studziła gorycz tego, że porażka, widziana ludzkim okiem, zdaje się nieunikniona. Wszak zawsze najważniejszym pozostanie to, jaka jest Wola Boża. Ta Wola, która wykracza poza nasze poznanie. Ufajmy, że skoro poznaliśmy Prawdę, to Prawda ta nigdy nie zginie.
Rublow
Komentarze
Prześlij komentarz