CIAŁOPOZYTYWKA
Moi drodzy, temat nie jest lekki. Jest ciężki, to gruby temat. Ale nie słodźmy tylko weźmy się od razu za tego słonia w pokoju, o którym nikt nie chciał dotychczas mówić.
Mówię tu oczywiście o ruchu CIAŁOPOZYTYWNYM. I co to w ogóle kurwa za nazwa - jeśli jest ruch ciałopozytywny to czy istnieje ruch ciałoujemny? Co to w ogóle znaczy? Po oględzinach zdjęć CIAŁOPOZYTYWNYCH osobopostaci o czarnym umyśle który pewnej nocy nie wrócił do domu z projekcji astralnej do sklepu po fajki dochodzę do wniosku że ciałopozytywność objawia się w tym, że masz po prostu naddatek sadła. Mamy już oczywiście na to nazwę - otyłość. Ale jeśli naprawdę musimy znajdować na to jakieś nowe słowo to proponuję PIERDOLONY SALCESON.
Założenia ów klubu moby dicka nie mają dla mnie żadnego sensu. Mówią że zależy im na akceptacji swojego niedoskonałego ciała trele morele bada bum bada bing. Fajnie, a teraz proszę państwa do gazu. Po prawdzie powiem wam że jestem prosty chłopak z dużego miasta (czyli siedliska patologii) i nie bardzo interesuje mnie to całe pseudointelektualne pierdolele. Może przyjrzyjmy się faktycznym efektom tych guseł bo mnie to szczerze jebie czy to był tym razem prawdziwy komunizm czy nie - jeśli widzę że w zlewie jest nasrane to nie wnikam czyje to dzieło* tylko wybiegam z krzykiem i robię aferę. No i przypatrując się tym efektom widzę nędzę moralno-intelektualną.
*zwykle moje
Ludzie niedbający już nie tylko o swój wygląd, ale i o własne zdrowie. Jak widzę że szmula ma nieogolone nogi czy ręce to po prostu ruchać się tego nie da. Miliony lat temu dawien dawno moi ziomale protohumani musieli ruchać małe dzieci żeby nie musieć ruchać lachonów po 19 którym już zaczynają wyrastać włosy na nogach (chuj że małpy ogólnie są całe owłosione). Wyjawię wam że czasem gdy jebnę 3 kilo amfetaminy z lsd to w swoich narkotycznych wizjach widzę wydarzenia z przeszłości a konkretnie losy moich przodków i z całą pewnością jako ekspert potwierdzam że moi bezpośredni przodkowie w epoce bakelitu opanowali ogień dlatego bo wynaleźli już nie bycie pedofilem i nie chcieli ruchać dzieci więc musieli znaleźć sposób na usunięcie włosów. I od tamtej pory je palono u kobiet aż do paleolitu kiedy zaczęto korzystać z naostrzonych kamieni do golenia.
Ale o ile nieogolone nogi u kobiet wyglądają po prostu obrzydliwie, o tyle dodatkowe 300 kilogramów jest już po prostu wysublimowaną formą seppuku gdzie zamiast wbijać sobie miecz ze stali składanej tysiąc razy przez chińskiego mistrza yayami omate, tysiąckrotnie składamy sobie swoje własne flaki co prowadzi do zgonu mocno. Niewielu z państwa pewnie to pamięta, ale gdzieś w okolicach początku SRAKI spłodziłem artykuł w którym najechałem jakąś dżulietę za "brokatowe rozstępy" - te dalej uważam za zajebisty pokaz tego jak ciaopositivism potrafi być domeną nie tylko problemów ze zdrowiem fizycznym jak i psychicznym.
I teraz zastanówmy się na chuj komu to wszystko - czy oglądanie jak kobieta (to zawsze jest kobieta) o wadze tira usprawiedliwia swoje lenistwo, obżarstwo i brak samokontroli jakimś kurwa AKTYWIZMEM jest warte tego żeby jeden pasztet z drugim poczuł się dobrze że ma nos jak (((baba jaga)))? W ogóle czemu to ma się nazywać ciałopozytywizmem? Dlaczego ten ruch sugeruje że chodzi o pozytywne relacje ze swoim ciałem, skoro w istocie skupia się on na usprawiedliwianiu jego katowania? Jak możecie tak to nazywać, przecież to jest właśnie kompletny brak szacunku do swojego ciała. Moje ciało to jest moja świątynia, to jest moje narzędzie o które dbam, to mój jedyny sposób na interakcję z tym światem. Zrozumienie tych kwestii pociąga za sobą koncepcję odpowiedzialności za to ciało - doglądanie go i dbanie o nie niczym ogrodnik o swój sad i szermierz o swój miecz.
Naprawdę nie musisz dodawać żadnej głębokiej filozofii do tego że wpierdalasz wszystko co znajdziesz na swojej drodze i jesteś tak leniwy że nawet nie chce ci się ogolić przed randką czy wyjściem do pracy. Ja rozumiem że świat jest pełen podludzi i ułomków i nie każdy potrafi się ogarnąć i podejmować rozsądne decyzje, jasne tkwij sobie w swoim kurwidołku przegrywu ale nie rzucaj się wtedy o to że ktoś cię wyśmiewa i nie uzurpuj sobie prawa do dyskusji jak równy z równym bo jako BUFFET DESTROYER 9000 możesz co najwyżej powiedzieć two number 9s, a number 9 large, a number 6 with extra dip, a number 7, two number 45s, one with cheese, and a large soda a nie debatować o sprawach w których wybitność opiera się o takie cnoty jak dyscyplina czy umiar.
Na koniec jeszcze chciałem poczynić pewną prostą uwagę - otóż można być kompletnym Kwasimodo i być dosłownie czczonym - to wszystko funkcja charyzmy. Oczywiście istnieje duże sprzężenie charyzmy z wyglądem - laski z większym cycem są o wiele częściej ekstrawertyczne i pewne siebie bo ich ASSETY zapewniają im uległość miliona simbuw natomiast płaskie dziewczęta są zmuszone do zostania intelektualistkami. Podobnie jest jeśli nie masz podbródka i 165cm wzrostu to już wiesz że przegrałeś i nie zaruchasz, chociaż istnieje taka dziwna funkcja we wszechświecie że małe organizmy są najbardziej agresywne i kąsają w chuj - małe pieski najwięcej szczekają a niscy faceci są bardziej agresywni i waleczni, także teoretycznie można zarooooooochac jako niziołek. Generalnie wygląd ma jakieś tam znaczenie ale nie jest decydujący więc nie szukajcie nawet wymówek.
Skupmy się jednak na meritum. Jedyne cechy dyskwalifikujące to jest po prostu kompletnie przemeblowana atomem morda nie przypominająca nawet kształtem ludzkiej twarzy, oraz zez. Jeśli nie macie jednego i drugiego lub innych podobnych anomalii to możecie podbijać świat. Zauważcie że na charyzmę składa się także wybijający się wygląd. Dlaczego tak dużo postaci ma np. opaskę na oku albo jakąś szramę na ryjcu albo nie wiem, dziwny kolor oczu, egzotyczne oczy? Dlaczego czasem kuleją lub posiadają inne niedoskonałości? To wszystko są cechy wyszczególniające daną osobę, tworzące jej prezencję która przekłada się na głębszy charakter i siłę osobowości - oczywiście, jeśli są prawidłowo wyeksponowane, a sam nosiciel nie ma z ich powodów kompleksów.
Także możesz mieć nawet naturalnie gębę wioskowego głupka - to jak będziesz odbierany zależy w dużej mierze od twojej postawy, dykcji, gestykulacji, fryzury, ubioru, etc. Istnieją postacie które swoim zachowaniem nobilitują pewne cechy wyglądu - np. Jack Nicholson czy Jason Statham w jakimś stopniu znormalizowali łysienie. Widzieliście gębę Davida Bowiego w epoce Aladdin Sane? Wyglądał jakby go zakopali w trumnie i wyciągnęli po dwóch tygodniach. Ale wciąż dzięki "temu czemuś" zachował prezencję z którą człowiek się godzi zamiast na jej widok rzygać, nawet jeśli ma ten widok za nienormalny. Wreszcie pragnę wam zaprezentować kadr z Africa Addio, przedstawiający grupę najemników walczących w Belgijskim Kongo:
Oto kokainowy pirat. Nawet nie muszę pisać o kim mowa. Spojrzysz raz i już o nim nie zapomnisz. Myślisz że on się przejmuje tym co o nim pomyślisz, albo że na co dzień ma jakieś kompleksy z powodu wyjebanej jedynki? Prawdopodobnie to szalony człowiek z którym nigdy tak naprawdę się w pełni nie zrozumiesz, ale jednocześnie niewątpliwie ma jakiś charakter i przekona cię do niejednej popierdolonej akcji, ponieważ jest prawdziwym kotem. I pewnie ruchał więcej od was. Shiet, sam łapałem się niejednokrotnie że ruchałbym jakąś dziewczynę głównie dlatego, że świetnie odnajdowała się w swoim przeciętnym wyglądzie. To po prostu działa, co mogę powiedzieć.
Tak też myślę że jeśli już mielibyśmy rozmawiać o akceptacji siebie samego i swojego ciała to powinniśmy rozmawiać w kategoriach rozwoju psychicznego, budowania w sobie charyzmy i solidnej pewności siebie a nie spierdalanie w busz jakichś abstrakcyjnych sloganów i rozpoczynanie prawdziwej MISJI w celu wybawienia swoich najniższych słabości, bo skierowanych przeciwko nam samym.
Wpierdalając cały gar bigosu nie przeprowadzasz żadnej rewolucji estetycznej tylko co najwyżej rewolucję w swoim układzie gastronomicznym i zwiększasz szansę na to że aby cię zakopać twoi bliscy będą musieli wynająć żurawia budowlanego. I nie powinno się wykorzystywać tego ABSOLUTNEGO FENOMENU że ludzie wyglądają różnie do usprawiedliwiania swojego chorego zapotrzebowania na dziwne modyfikacje swojego ciała - bo uwierzcie mi, tatuaże i kolczyki (oraz brokatowe rozstępy!) to zaledwie fragment tego, co ludzie pragną ze sobą robić w swojej chaotycznej pogoni za chuj wie czym, prawdopodobnie powiązanym z brakiem samoakceptacji.
To jest przedmiotowe skrzywienie które może objawiać się na różne sposoby i ono również prowadzi do krzywdzenia i upokarzania samego siebie na różne dziwne sposoby, a asekurowane jest właśnie dziś ideą CIAŁOPOZYTYWIZMU BO JA SOBIE ZAKLEJAM DUPĘ SUPERGLUE ABY UDOWODNIĆ WSZYSTKIM ŻE KOCHAM SWOJE CIAŁO I DLATEGO CIĄGLE MUSZĘ PRZY NIM KURWA GRZEBAĆ I ZMIENIAĆ SWÓJ WYGLĄD. O tym nikt nie mówi bo nie jest to tak namacalne jak spasiony jegomość zajmujący dwa miejsca w busie, ale to też istnieje, uwierzcie mi.
Nie każdy może wyglądać jak PRZEMYSŁAW CZARNEK ale to nie znaczy że wszystko jest dozwolone i ze swojej świątyni można zrobić Świątynię Ludu. W jakich czasach my żyjemy że muszę takie rzeczy pisać xDD
Mig
Komentarze
Prześlij komentarz