Sytuacja Samoobronna.

Jedyny w Polsce człowiek, w którego krwioobiegu płynie czysta soja - Łukasz Polański zadał bardzo ważne pytanie. Co byście zrobili, panowie gdyby jakiś nieznany nikczemnik, anonimowy antagonista zaczął podążać za Wami w ciemności nocy. Powiedzmy, że wracacie z roboty, albo z imprezy i macie taką sytuację, co byście zrobili?

NIE MA ZNACZENIA co byście zrobili! Ważne co ja bym zrobił, a powiem Wam w sekrecie - zrobiłoby się nieciekawie. Patolodzy, którzy mieliby zbadać pozostałości po nieszczęśliwcu, który postanowił wejść na mój ogon mieliby silną reakcję żołądkową widząc to co pozostawiłem. Policjanci w wywiadach dla telewizji opowiadaliby, że w najgorszych snach, najbardziej krwawych filmach nie widzieli czegoś tak paskudnego i absolutnie odrzucającego.

To byłaby SZYBKA SYTUACJA SAMOOBRONNA, bezpardonowa, bez zastanowienia i bez problemu. Ktoś taki jak ja zawsze ma w rękawie kilka asów, rewolwer w kaburze i nóź myśliwski w kurtce. Natomiast narzędzia są dla miękkich fajek, w tym także krakowskich kiboli. Najniebezpieczniejszą bronią, której należy się obawiać w tradycyjnym STREET FIGHT jestem ja sam, maszyna zniszczenia kierowana umysłem autystycznego geniusza. Jeśli wydaje się wam, że przesadzam, to niech się wam wydaje. Lepiej nie testujcie swoich złudzeń w rzeczywistości w tejże kwestii.

Zasadniczo w takiej sytuacji zacząłbym od zbadania wizualnego potencjonalnego agresora. Jeśli jest ode mnie niższy i mniejszy, to mamy opcję siłową. Kompletna dominacja fizyczna, absolutna masakracja i zniszczenie siane na lewo i prawo. Zapewne zacząłbym od obalenia, całkowity impet, sto kilo żywej wagi wbijające się w niemilca. Potem przechodzę do zapewnienia sobie, że ziomek będzie miał problemy z powstaniem na nogi w przeciągu następnego pół godziny, abym miał możliwość BEZPIECZNEGO ODDALENIA SIĘ z miejsca ataku do domu. Mowa o maczugowaniu. Ręka zdrowego, podlaskiego chłopa winna służyć jako maczuga, albo cep i soczyste jebnięcia sprawią(jest to moja gwarancja), że na nogi jegomość długo nie wstanie.

Nie dam się zgwałcić, okraść, nie pozwolę aby moje życie zostało mi odebrane, zatem zamierzam skorzystać z całej, danej mi przez Boga i naturę potęgi, jaką mam aby przetrwać. To nie będzie łatwe, ani przyjemne, nie będzie to ładne, ani też zasadniczo potrzebne w kwestii obrazowania zachodzących wydarzeń. Drogie panie, odwróćcie wzrok.

Zakładamy jednak opcję numer dwa - przeciwnik jest większy. Koszykarz, jakiś dwumetrowiec z długimi łapami. W wariancie pod tytułem slenderman chujek będzie miał długie łapska, długie nogi i tam celujecie. Korpus, nogi, głowy być może nie dosięgniecie, ale atakujecie to co macie w zasięgu. Jeśli chodzi o mnie wchodzę w takiego patyczaka z buta. Jeśli jest opcja Golumn, to znaczy duży i gruby to macie przejebane, bo ma przewagę masową. Ja nie znam wielu ludzi grubszych ode mnie, więc o tym nie myślę, ale może się zdarzyć. Jeśli jest gruby, to raczej nie jest szybki, spierdalam w trybie natychmiastowym, a jak chcę go bić, to jebnę go suplexem na głowę jak dam radę. Z połamanym karkiem nic wam raczej nie zrobi.

To jest to co ja bym zrobił w takiej sytuacji. Jeśli śledzi mnie natomiast k#bieta to uciekam. Wiecie co to znaczy, jak laska takie coś uprawia? Że to psychopatka, albo trans-psychopata. Ma nóż, karabin, bazukę, być może kolumnę pancerną. Nie wiesz co taka chce zrobić, może wjebie cię w sądzie na alimenty, lepiej spierdalać.

A co wy byście zrobili? Jakie macie zwyczaje, taktyki? Ile ważycie, ile macie wzrostu? Którą rękę macie lepszą? Czy zamykacie drzwi domowe na klucz? Gdzie z reguły go kładziecie? Kto jest najsilniejszy w waszym domu? Jaki macie numer karty kredytowej? Co lubicie jeść na śniadanie? Pochwalcie się, misie.

Anon

Komentarze