O determinizmie materialistycznym

W tym wysrywie, bo tekst brzmi zbyt profesjonalnie, będę używał licznego rodzaju danych, których nie mam zamiaru udowadniać. Z bardzo prozaicznego powodu, mianowicie mi się nie chcę. Czytelnik więc jest skazany na zaufanie mojej skromnej osobie albo samodzielnej żmudnego szukania potwierdzenia tego co tutaj napiszę.

To coś, żeby już nie wyrażać się w sposób wulgarny, powstało w odpowiedzi na tezy różnego rodzaju zgnuśniałych dziadów i innych rajtuzowców, którzy mylnie oceniają samą koncepcję progresu, czy też jak to można powiedzieć bardziej po polskiemu – rozwoju. Mianowicie wielu myśli, że świat ludzki jest faktycznie światem kreowanym przez człowieka świadomego, co jest absolutnym debilizmem. Stawiam więc następującą tezę; człowiek świadomy w rozumieniu jakiegoś polityka, filozofia, myśliciela, demagoga, profesora, generała, dyktatora czy innego schizofrenika miał znikomy (nie żaden, ale znikomy) wpływ na otaczającą nas rzeczywistość. Był to wpływ na pewno krótkoterminowy, natomiast długoterminowo proste decyzję ludzkie mają znikomy wpływ na rzeczywistość. To co decyduje faktycznie to twarde czynniki, które te rzeczywistość zmieniają i w konsekwencji determinują losy historii.

Czym są, więc te twarde czynniki o których mówimy? Są to czynniki np. technologiczne albo demograficzne, które doprowadzają do przemodelowania całych społeczeństw. Zmiany te można krótkoterminowo zignorować, tuszować, można pudrować trupa ale długoterminowo twarde czynniki muszą wyjść na wierzch. Im bardziej się je tuszuje, tym radykalniej będą się odzywały w przyszłości.
Rozprawmy się więc z naczelnym mitem rajtuzowców czyli z mityczną rewolucją francuską, którą ci chcieli zatrzymywać. Czy dało się ją zatrzymać? Do niej nie dopuścić?

Czy gdyby szanowny Markiz Roszefrosze Błąwłajaż Dupitą był bardziej sraki albo owaki to można było temu wszystkiemu zapobiec i teraz siedzielibyśmy w przedziwnym scenariuszu w którym feudalne chłopstwo (czyli jakieś 99,99% społeczeństwa biorąc pod uwagę wzrost demograficzny wsi od czasów rewolucji industrialnej) po odbębnieniu swojej pańszczyzny i zapłaceniu dziesięciny do naszego lokalnego kościółka wymieniali się opiniami w internecie i oglądali jakieś królewskie Fame MMA? (najprawdopodobniej najdłuższe pytanie w historii najdłuższych pytań, wyrażając się w języki ancien regimu, pardą)

Inteligentniejszy czytelnik, nawet ten rajtuzowy, może z rozrzewnieniem (cokolwiek to znaczy) uśmiechnąć się od ucha do ucha i dojść do wnioski, że to przecież oczywisty absurd. Że scenariusz społeczeństwa feudalnego z monarchią, hrabiami, markizami i jednocześnie internetem, samochodami itp. brzmi absurdalnie. A jednak wielu ludzi na pozór inteligentnych wychodzą z założenia, że jest to akceptowalna wizja dziejów i wylewając gorzkie żale odsądzając biednego Jean-Jacqua, Jacuqura, Jacquea, czy chuj wie jak to się pisze, Rousseu od czci i wiary (co swoją drogą byłoby pewnie słuszne gdyby nie było tutaj użyte jako metafora, za nieścisłości jeszcze raz pardą) za to, że ten odebrał im ten wyśniony scenariusz.

Skoro więc nie ten straszny Rousseu odpowiada za zbrodniczą rewolucję francuską to może chociaż Robespierre? Albo Danton? Odpowiedź brzmi również przecząco drodzy rajtuzowcy. Rewolucja francuska była bowiem zmianą strukturalną i SYMBOLICZNYM końcem ładu feudalnego. Upadek tegoż ładu był oczywiście procesem, który był tłumiony przez chłopów w rajtuzach przez niektórych nazywanych ówczesnymi elitami. I to zemściło się na nich ze zdwojoną siłą, siłą gilotyn konkretnie.
Czym są te zmiany strukturalne? Już wyjaśniam. Upowszechnienie się technologii takich jak np. druk ale też maszyny rolnicze doprowadziły do umasowienia się chłopskiej populacji wsi. Lepsze technologie doprowadził do wzrostu efektywności co doprowadziło do tego, że chłopi mogli wyżywić więcej głów z jednego hektara, a upowszechnienie druku i za tym wzrost ludzi, którzy potrafią czytać doprowadził do upodmiotowienia tych ludzi i tego, że ci zaczęli nabierać coraz większe ambicje, również ambicje polityczne.

Upowszechnienie druku doprowadziło też do jeszcze jednej kluczowej rzeczy mianowicie do upadku monopolu kościoła do rozporządzania informacją. Przed tym praktycznie każdy dokument, tekst, pismo, generalnie wiedza, informacja, tak wartościowa dla każdego płodnego intelektualnie człowieka, była dostępna tylko i jedynie za pomocą kościoła. Dlatego np. Mieszko I nie miał większego wyboru w 966 roku, a bajania o tym czy Polska mogła pozostać pogańska są tak samo idiotyczne jak to czy Francja mogła pozostać monarchią feudalną. Upadek monopolu kościoła na informację oczywiście zaczął podważać mit założycielski monarchii zachodnich i generalnie cały legitymizm, co w konsekwencji doprowadziło do tego, że nawet najprostsze intelektualnie warstwy społeczne zaczynały podważać fakt tego, czy delfin faktycznie, może zostać wybrany przez samego Boga (swoją drogą, jakby o tym pomyśleć trochę dłużej, to Bóg wybierający delfina na swojego namiestnika na ziemi to najprawdopodobniej najbardziej absurdalny scenariusz w tym czymś, czego nie chce nazywać tekstem).

Jakie więc wnioski z tego? Rewolucji francuskiej nie zrobił żaden Robespierre czy inny Rousseu tylko Gutenberg wynajdując coś takiego jak druk i inni dzielni wynalazcy, którzy przyczynili się do rozwoju technologii na trwale zmieniając naszą rzeczywistość. Uważny ale niekoniecznie mądry czytelnik może zadać sobie pytanie z oburzeniem, że jak to tak Gutenberg skoro on w XV wieku wynalazł maszynę, a rewolucja była później (tutaj obrażona mina). Odpowiedź jest prosta i została udzielona kilka akapitów wcześniej. Mianowicie jest to PROCES. Dlatego też nadużywam słowa upowszechnienie, a niekoniecznie wynalezienie.

Czy dało się więc rewolucji francuskiej zaradzić? Czy wszystko by się udało gdyby nie te wścipskie dzieciaki? Nie! I to ‘nie’ proszę interpretować z pełnym entuzjazmem. Rewolucja francuska była symbolem zmian strukturalnych, które koniec końców doprowadziły do upadku monarchii feudalnych. Niech najlepszym dowodem na to, że były to zmiany absolutnie nieodwracalne świadczy fakt, że ta rewolucja francuska upadła w 1815 roku, a jednak ostatecznie zwyciężyła w roku 1918 obalając wszystkich Habsburgów, Hohenzollernów, Romanowów i innych rajtuzowców pożal się boże chuj im wszystkim na grób.

Żeby jednak nie zostawiać samego determinizmu materialistycznego pozwolę sobie udzielić kilku przykładów żeby unaocznić jeszcze raz biednemu czytelnikowi o słuszności swojej racji.
Dlaczego Anglia tak rozwinęła się kolonialnie tworząc takie państwa jak USA, Australia, Nowa Zelandia czy RPA? Dlatego, że na Wyspach była nadwyżka demograficzna i trzeba było coś z tymi chłopakami zrobić. Takich przykładów jest cała masa. Zazwyczaj przeludnienie doprowadza do wojen (mniej lub bardziej udanych). Przykładem takich wojen jest na przykład przeludniona Grecja i Aleksander Wielki, który swoim podbojem umożliwił Grekom stworzenie całej ery hellenistycznej na podbitych przez Aleksandra terenach. Było to możliwe właśnie dlatego, że Grecja była przeludniona. Dokładnie tak jak Niemcy w okresie Belle Epoque. I to właśnie było głównym powodem wojen światowym i niemieckich planów kolonizacji Europy Wschodniej. Różnica polega na tym, że Hitlerowi nie udało się to co udało się Aleksandrowi i ten ostatecznie zaprzepaścił szansę na niemiecką epokę hellenistyczną w Europie Wschodniej. Abstrahując od faktu czy mógł wygrać czy nie. Takim marnotrawstwem były też wojny napoleońskie. Napoleon nie był w stanie pokoleniem francuskim wywalczyć Francji lepszej pozycji w Europie co ostatecznie doprowadziło do zgnuśnienia i upadku w 1871 i 1941. Przykładów jest mnóstwo. Upadek krucjat, i odcięcie Europy od handlu spowodowało wzrost tolerancji na ryzyko wypraw dalekomorskich, które ostatecznie doprowadziły do wielkich odkryć geograficznych.

Druk i rozpowszechnienie informacji doprowadziły do zniszczenia feudalnego ładu tak samo jak rewolucyjne religie abrahamowe, skrajnie różne od tych pogańskich, gwarantujące uniwersalne pojęcie prawdy obaliły antyczny ład. Czy dało się ten ład utrzymać? Czy moglibyśmy mieć dzisiaj niewolnictwo połączone z czołgami? Oczywiście, że nie.
Żeby nie pozostawać przy klimatach tylko demograficznych możemy podać przykłady czysto klimatyczne. Dzisiaj szacuje się, że wielkie podboje Mongołów były spowodowane ochłodzeniem się stepowego klimatu co ostatecznie wypychało stepowców w poszukiwaniu lepszego życia poza stepem. Jak wielki to miało wpływ jest dyskusyjne i nie był to jedyny wpływ ale warty odnotowania na pewno. Wzrost i upadek skandynawskiej kultury toporów bojowych z okresu epoki brązu, która wcale drastycznie nie odbiegała swoim poziomem od tych początkowych cywilizacji śródziemnomorskich też jest, jak się dzisiaj szacuje determinowany właśnie ociepleniem i ochłodzeniem skandynawskiego klimatu.

Każdy większy przełom w historii ludzkości był podparty czynnikami twardymi. Nie jakąś arbitralną decyzją, geniuszem czy też głupotą władcy ale zmianą twardych czynników, które zmieniały rzeczywistość. Proszę mieć tylko na uwadze fakt, że mówimy tutaj o zdarzeniach fundamentalnych dla losów ludzkości, a nie jakiejś drobnej bitwie chuj wie kiedy albo upadkiem/powstaniem jakiegoś księstwa również chuj wie gdzie. Matematycznie rzecz biorąc przy dużej próbie (a taką mamy) taki bądź inny mniejszy czynnik będzie dążył do zera. A aberracje będą dążyły do średniej. Taki wybitny/głupi władca będzie tylko krótkoterminowym czynnikiem, który doprowadzi do zakłócenia danych. Długoterminowo jednak całość zawsze będzie dążyła gdzieś do tej średniej. I to co faktycznie ma wpływ to nie pojedyncza dana, która w czasie się wypłaszczy tylko zmiana całej średniej, a ją zmienia się czynnikami strukturalnymi, trwałymi. Podając kolejny przykład. Rzymianie przejebali z Kartaginą Hannibala kilka bitew pod Kannami np. i ewidentnie byli gorsi od genialnej, statycznej aberracji jaką był Hannibal. W krótszej perspektywie byli przegrani, natomiast długoterminowo mimo częściowej, rzymskiej niekompetencji zwyciężyły czynniki twarde czyli rzymska demografia, która dawała rzymianom możliwość mobilizowania kolejnych leigonów. Tak samo taka Szwecja od ~XVI wieku aż do Połtawy była taką aberracją, która ostatecznie została zniszczona przez przeważające siły strukturalne Imperium Rosyjskiego.

Wnioski ostateczne. Świadoma jednostka ma znikomy wpływ na długoterminowe losy ludzkości. Świadoma mam tutaj na myśli w takim sensie, że Gutenberg tworząc maszynę druku nie był świadomy tego, że obali monarchię we Francji, a jakiś mityczny Słowianin na bagnie Prypeci, który uznał, że jego lud powinien skupić się i rozwijać pracę rolną nie mógł przewidzieć tego, że to potem doprowadzi do ekspansji jego ludu na pół Europy (i utrzymaniu tego, co nie jest oczywiste). Rewolucji francuskiej nie dało się więc zatrzymać, chyba, że by się zatrzymało rozwój technologiczny, który do tej rewolucji doprowadził.

Rozwój technologiczny, zmiany klimatyczne itp. doprowadza do zmiany rzeczywistości do której my jako ludzie się dopasowujemy. Wszyscy ci filozofowie, magicy, politycy są tylko kamyczkami próbującymi przewidzieć kierunek nurtu rzeki do której wskakują. Ci którzy z nurtem walczą (zgnuśniałe dziady) są przeznaczone do wiecznego zapomnienia na wieki wieków amen. Tak samo jak De Maistre czy inni monarchiści w erze porewolucyjnej mogą służyć najwyżej jako ciekawostka, a nie człowiek, którego czytamy na poważnie przyjmując jego idee. Ci natomiast, którzy przewidzą kierunek nurtu i popłyną razem z nim zamiast rozmyć i rozbić się o skały popłyną do krainy wiecznej wielkości. Tak jak np. Juliusz Cezar, czy też potem Oktawian którzy widzieli konieczność reform w zgnuśniałej Republice, co przecież w skrajnie antydyktatorskim Rzymie było wyjątkiem.

Pospekulujmy więc i spróbujmy przewidzieć gdzie dzisiaj płynie nasza rzeczka zwana przeznaczeniem. Moim skromnym zdaniem głównym czynnikiem jest śmierć cywilizacji zachodniej, która zaprzepaściła swój okres cesarski (III Rzeszę) i swojego Cezara (Hitlera). Zaprzepaściła całe pokolenia dzielnych chłopaków urodzonych gdzieś na przełomie XIX i XX wieku, które mimo tego że wykrwawiało się pod Verdun, Sommą, Stalingradem czy innym Kurskiem dało nam niesamowity skok technologiczny i ogólny rozwój ludzkości, którego najpewniej nigdy już nie doświadczymy. Faust poległ pod Stalingradem, został pochowany gdzieś pod gruzami powalonego przez sowiecką artylerię budynku, a jego ostatnimi słowami było ‘Heil Hitler!’. Z Faustem poległa cała cywilizacja faustowska, czyli zachodnia i śmierć tę należy zaakceptować i zamiast pudrować trupa odprawić godny pogrzeb. Jeśli ten jeszcze w oparach homopierdolenia jest możliwy.

Rozwiązania na ten moment nie widzieć. Można spekulować. Wychodzi na to, że źli ludzie biednego Fausta rozebrali z munduru Wehrmachtu, zdjęli mu cesarską piekielhaube i przyozdobili go w strój klauna mamiąc tych mało przezornych obywateli jego dawną świetnością. Od trupa i trupich ideologii jednak trzeba stać z daleka i starać się (co nie musi wyjść) stworzyć coś innego. Ale czy stać nas na taki wysiłek twórczy? Nie wiem. Schluss.

Wieleta Łódzki (Małpiszon Jebanany)

Komentarze