Grzegorz Brązowy wypełnił proroctwo

Muszę powiedzieć, że po wydarzeniach 12 grudnia jestem lekko skonfundowany. I nie chodzi mi tutaj o jakieś tam gówno ekspoza premierów albo inne nudne pierdolenie, bo to mnie chuj w zasadzie obchodzi. Do tego chciałbym za wszelką cenę uniknąć, nawet szczątkowych podejrzeń o bycie fajnopolakiem, bo wtedy zostaje tylko powtórzyć za Nippończykami i honorowo zejść z tej ziemi bandyckiej przy pomocy półmetrowego miecza. A niestety teraz interesowanie się polityką parlamentarną jest w tych kręgach bardzo popularne, do tego stopnia, że niektórzy kinematograficzni judejczykowie zwęszyli interes i naganiali tych debili do kina. Ci siedząc w wygodnych fotelach z popcornem i czerwonym słodzonym żydem w ręku, z wiadomego tylko sobie powodu oglądali głosowania wniosków formalnych o 5 minutową przerwę, bo pani posłanx chce wyjść i nasrać do muszli. Oczywiście uśmiechnięci Polacy, stawili się na takich seansach gremialnie.

Ale do rzeczy; mój dysonans jest spowodowany wyczynem posła ziemi rzeszowskiej Grzegorza Brązowego, który wypełnił proroctwo zapisane jeszcze w 1992 przez Mariusza Szczerskiego na jednym z utworów z płyty Cena Idei zespołu Honor. Otóż istotnie „ostatni płomień zgasł” i to całkiem literalnie, przy pomocy gaśnicy proszkowej. Dym ogarnął hol główny, a wszelakiej maści dziennikarzyny rzuciły się na posła z mordą i świętym oburzeniem. W tłumie nie zabrakło najlepszego dziennikarza w Polsce™ - Patryka Michalskiego z wp.pl, który ostatnio wynalazł czujnik zbliżeniowy. Gratulujemy!

Chwilę potem zesranie przekroczyło mury sejmowe i wylało się na całą Polskę, a później na cały dysk światowy. Dowiedzieliśmy się, że hydra nazizmu znowu w Polsce podnosi łeb, że literalnie anudda shoah i jakieś jeszcze pierdolenie inne nie chce mi się cytować. No ogólnie nasrało i gówno rolując się z góry nabierało masy i objętości. Bardzo szybko pojawiły się memy i różne przeróbki, w czym pan szanowny Kapitan Lisowski z portalu X dopatrywał się skoordynowanej akcji narodowców, którzy tylko czekali na godzinę W, by móc zacząć shitpostować  XD. Na szczęście mnie zablokował, to już nie muszę tych doskonałych analiz czytać.

Na szczęście, 101 Dywizja Strzelców Fajnowolskich im. Uśmiechniętej Polski została bardzo sprawnie rzucona w internetowy bój. Działania były skoordynowane bardzo dobrze i już po około 2 godzinach od zdarzenia, udało się przeprosić dobre 40% oburzonych tą sprawą zagranicznych obserwatorów. Niestety jak to na wojnie, nie obyło się bez ofiar. Odnotowano ogromne straty godności i elementarnego RiGCZu u przepraszających. Doszło także do obrażeń mechanicznych – niestety od lizania dupy naszym przyjaciołom z lepszego świata u fajnych żołnierzy wystąpiła bolesna wysypka.

Powiem szczerze, że na początku nie wiedziałem co o Braunoczynie myśleć (do tego Dziki Trener milczał). Na start wydawało mi się to w chuj zabawne i absurdalne, potem zaczęły przewijać się myśli o konsekwencjach i sensowności tego występu. Że można było to zrobić mniej zadymiarsko, bardziej subtelnie i ze smakiem; nie wiem pójść to zdmuchnąć albo oblać wodą, no ewentualnie naszczać. Skutek osiągnięty taki sam, a i sejmu nie trzeba wietrzyć xD. Te rozważania oczywiście, działy się poza jakimkolwiek zahaczaniem o kwestie dlaczego ta żydowska świeczka się w ogóle naszym sejmie znalazła, bo to jest chyba oczywiste, że jej tam być nie powinno.

Do tej pory nie wiem czy to było potrzebne, jednak moje wątpliwości były stopniowo łagodzone przez zachowanie naszej, pożal się Boże, elity potylicznej. Sposób w jaki marszałek obrotowy Kotłownia piał i grzmiał nad tym haniebnym czynem, czy ta groteskowa konferencja prasowa Prezydium Sejmu, były zdaje się mocnym indykatorem, czyją w tym sporze warto trzymać stronę. Widok 3 najważniejszych osób w państwie polskim stojących jak kołki podczas zapalania żydowskich świeczek, był smutnym obrazem, ale i jasnym sygnałem, kto dla kogo tańczy. Dodatkowo bzykający rabin Schudrich bujający się jak rezus i ten w kapeluszu od „mądrzejsze nie wspomnieć”, beczący jakieś groźby w kierunku wrogów Izraela do mikrofonu. Świetne tematycznie dopełnienie tej farsy. To są właśnie te momenty, kiedy rezonuje w mojej głowie wielka idea towarzysza Wiesława, ale to temat na inny tekst.

I tak rację mają ci, że Braun popełnił lemparcizm. Niektórzy mówią, że może jest to pora żeby przestać się oglądać na to co myślą media – one i tak prawicy nie polubią. Że należy osiągać swoje cele za pomocą radykalnych środków; drudzy kontrują i pytają co tak w zasadzie się udało dzięki temu performensowi osiągnąć i czy może nie pogorszył on zastanej sytuacji. Bo idea może słuszna, ale realizacja dyskusyjna. Co się będzie działo to czas pokaże. Ja natomiast wiem, że przyjmę najbardziej konformistyczną i bezpieczną społecznie ocenę sytuacji i zgodnie z nią będę atakował ludzi, którzy się nie będą z nią zgadzali xD. Tak wyczytałem w bryku ze Sztuki Wojny i u Klausewitza.

Na koniec coś dla ducha i miłośników lirycznych wybryków. Fragment utworu pod tytułem Bzykający Rabin zespołu Leszek Bubel Band:

Moje największe pragnienie,

To nieść koszerne nasienie,

Biorę co się rusza i co ma dwie nogi,

A jeśli mężatka - przyprawiam mu rogi,


Ref.

Heja hej, bzyku bzyk - taki jest Michaela szyk,

„I am crazy sex machine” - tak jak Rasputin!

Heja hej, nie pchać się - Michael weźmie którą chce,

Wszystkie ladies biorę ja, ale cicho sza.


Stylyn

Komentarze