Kilka dni temu dowiedzieliśmy się o tragedii, która spotkała w Grecji Anastazję – młodą Polkę, zamordowaną i najprawdopodobniej również zgwałconą przez obywatela Bangladeszu. Wydarzenie to musiało pociągnąć za sobą falę dyskusji na temat migracji, bezpieczeństwa, a także unormowań dotyczących zjawiska jakim jest gwałt. I właśnie tym ostatnim z wymienionych zagadnień chciałbym zająć się w tym z artykule, z tego powodu, że w Internecie pojawiły się glosy jakoby w Polsce seks bez zgody nie był traktowany jako gwałt, co stanowi daleko idące uproszczenie, a w konsekwencji wprowadza zamieszanie w ludzkich umysłach. Zagadnienie to wymaga pewnych uwag poczynając od wyłożenia kilku założeń na jakich stoi polski system prawa karnego.
Aby stwierdzić, że doszło do popełnienia przestępstwa musi dojść do pojawienia się w rzeczywistości czynu człowieka, którego charakter odpowiada, któremuś z typów czynów zabronionych w Kodeksie Karnym. Nadto czyn ten musi być bezprawny, karygodny i zawiniony. Na potrzeby tego artykułu ograniczę się do dwóch pierwszych elementów, jednak nakreślenie pozostałych moim zdaniem jest przydatne dla uświadomienia sobie, że przestępstwo stanowi wieloelementową strukturę.
Czyn zabroniony rozkładany jest na stronę przedmiotową oraz stronę podmiotową. Pierwsza z nich dotyczy zewnętrznego zachowania się człowieka. Z kolei druga odnosi się do stosunku psychicznego sprawcy do czynu – wyróżniamy płaszczyznę intelektualną związaną ze świadomością, a więc odbijaniem się w umyśle sprawcy elementów rzeczywistości istotnych z punktu widzenia znamion określonych w ustawie karnej oraz woluntatywną odnoszącą się do procesu decyzyjnego po odebraniu przez człowieka bodźców i ich przetworzeniu. Ten proces decyzyjny dotyczy umyślności – zamiaru bezpośredniego (chcenia, celowości działania) albo zamiaru ewentualnego (godzenia się) - bądź nieumyślności po stronie sprawcy czynu.
Przejdźmy teraz do słynnego art. 197 § 1 Kodeku Karnego zgodnie, z którym, odpowiedzialność karnej podlega, ten kto, przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego. Przepis ten uzależnia uznanie określonego czynu za gwałt od zastosowania przemocy, tj. każdego użycia siły fizycznej mającego przełamać opór ofiary albo do takiego oporu w ogóle nie dopuścić, groźby bezprawnej, a więc oddziaływania na sferę psychiczną człowieka poprzez wzbudzanie w niej strachu prowadzącego do uległości jednostki lub podstępu polegającego na wprowadzeniu ofiary w błąd lub wyzyskania błędu, w którym osoba taka już się znajduje. Skutkiem przedsiębranych działań ma być doprowadzenia człowieka do obcowania płciowego. Tak w największym skrócie wygląda strona przedmiotowa typu czynu zabronionego jakim jest gwałt. Jeśli chodzi, zaś o jego stronę podmiotową, to może być on popełniony wyłącznie umyślnie z zamiarem bezpośrednim, a więc sprawca musi obejmować swoją świadomością, że jego zachowania odpowiadają co najmniej jednemu z trzech powyżej opisanych środków oddziaływania na ofiarę, a ponadto chcieć doprowadzić ją do odbycia stosunku seksualnego. Uzależnienie możliwości popełnienia czynu zabronionego jakim jest gwałt do zamiaru bezpośredniego wynika ze specyfiki zachowań jakimi są przemoc, groźba bezprawna oraz podstęp, które wskazują na celowość działania jednostki. Warto również wspomnieć, że postępowanie sprawcy nie musi wiązać się z jego dążeniem do osiągnięcia zaspokojenia seksualnego, a np. poniżenia ofiary, które może dać odbycie z nią stosunku seksualnego.
Powyższe wskazuje jednoznacznie, że czyn zabroniony jakim jest gwałt jest nierozerwalnie związany z brakiem zgody ofiary na seks. Jest to oczywiste w przypadku użycia przemocy czy groźby, z kolei w przypadku stosowania podstępu należy wskazać, że osoba, na którą jest on nakierowywany pozostaje w błędzie, co do rzeczywistości i skłania się do odbycia stosunku seksualnego, a więc faktycznie nie wyraża na niego zgody. Pewne konwencje, które stosują ludzie w sferze seksualnej, ocenianie z zewnątrz mogą być odbierane jako przemoc czy groźba, jednak nie są to działania podejmowane na serio i są ściśle powiązane z wyrażeniem na nie zgody.
Rzeczywistość pokazuje, że pomimo zgłaszania służbom zdarzeń, których przedmiotem są gwałty, dochodzi do szeregu umorzeń postępowań przygotowawczych czy już na dalszych etapach procesu do uniewinniania oskarżonych przez Sądy – to ma miejsce wyjątkowo. Należy mieć jednak na uwadze wyżej poczynione uwagi oraz trudności dowodowe z jakimi mierzy się Prokuratura oraz Policja. Sam ostatnio zajmowałem się sprawą, gdzie Prokuratura umorzyła postępowanie ze względu na brak możliwości dowodowych. Nie była, to jednak arbitralna decyzja Prokuratora wynikająca z jego złej woli, a wynik sprzeczności nasuwających się ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego – odmiennych wersji zdarzenia podawanych przez zawiadamiającą – pokrzywdzoną, która miała uprawiać nieświadomie seks będąc pod wpływem alkoholu ze znajomym jej chłopaka oraz podejrzewanego, który twierdził, że stosunek był dobrowolny. Jednocześnie brak było możliwości podjęcia innych czynności dowodowych, które pozwoliłyby na weryfikacje podnoszonych przez wymienionych okoliczności. Niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego. Jest to jedna z głównych zasad procesu karnego, której konsekwencją może być faktycznie uniknięcie odpowiedzialności karnej przez sprawcę i minięcie się z prawdą. Z drugiej strony może być zupełnie odwrotnie. Musimy zdawać sobie sprawę z wagi uznania określonej osoby za przestępcę, a w szczególności za gwałciciela i związanego z tym potępienia. Podjęcie decyzji o takim naznaczeniu wymaga kwalifikowanej ostrożności. Konieczne jest również zwrócenie uwagi, że wspomniane potępienie jest uprawnione pod warunkiem, że sprawca miał określone nastawienie psychiczne do podejmowanego czynu, które determinuje popełnienie przestępstwa, a w dalszej kolejności rzutuje na wymiar kary. Jeżeli założymy zupełnie abstrakcyjną sytuacje, w której człowiek nie jest świadomy braku zgody osoby, z którą odbywa stosunek seksualny, to według mnie nie sposób zarzucić mu popełnienie gwałtu. Nie wiemy przecież jak zachowałby się w razie wyraźnego sprzeciwu - być może odstąpiłby od dalszych czynności. Oczywiście takiej osobie możemy zarzucić, że nie podjęła starań, aby ustalić rzeczywiste nastawienie do niej drugiej osoby, jednak moim skromnym zdaniem jest to za mało, aby taką osobę, nieświadomą faktycznego przełamywania oporu, co zasługuje na szczególną krytykę, uznać za przestępcę. Z drugiej strony z relacji ofiar możemy dowiedzieć się, że przez działanie sprawcy były one sparaliżowane strachem i nie podejmowały czynnego oporu. Weźmy, jednak pod uwagę, że nakierowywanie działań na osobę, która nie chce odbyć stosunku seksualnego, co do zasady spotka się z oporem na etapie go poprzedzającym poprzez siłę odruchu, a zatem sprawca zmuszony zostanie do zastosowania przemoc. Choć przytoczonych przykładów nie można stanowczo uznać na nierealne, to moim zdaniem mogą one występować zupełnie wyjątkowo.
Wspomniane na samym początku twierdzenie, że seks bez zgody nie jest traktowany jako gwałt, sprowadza się faktycznie do oczekiwania przez pewne środowiska, wprowadzenia obowiązku zgodnego złożenia oświadczeń woli przed podjęciem stosunku seksualnego. Choć wyrażenie takiej woli jest jasne dla cywilizowanego człowieka, to biorąc pod uwagę, że oczekiwania te są ściśle związane z zabezpieczeniem interesu potencjalnych ofiar poprzez ochronę ze strony służb państwa, to w praktyce obowiązek ten musi przyjąć formę sformalizowanej procedury wyrażania zgody, nie zaś formy dorozumianej. W innym wypadku ze względu na trudności dowodowe, charakterystyczne dla spraw o gwałt, postulowana zmiana nie miałaby istotnego znaczenia praktycznego, a z drugiej strony podejmujący się stosunku seksualnego mogliby odczuwać obawę przed oskarżeniem. Warto także zaznaczyć, że brak udzielonej zgody, która zapisywana byłaby np. w formie elektronicznej na przeznaczonej do tego aplikacji nie niwelowałby znacznie utrudnień, z którymi borykają się organy ścigania w realiach obowiązujących obecnie unormowań. Sprawca mógłby przecież bronić się tym, że razem z ofiarą zapomnieli o zarejestrowaniu zgody, o ile nie istniałyby dowody przesądzające o dokonaniu przez niego gwałtu. No chyba, że w praktyce ciężar udowodnienia zgody zostałby przerzucony na osobę podejrzewaną. Takie rozwiązanie, jednak stoi w sprzeczności z zasadami procesu karnego. Co prawda w pewnej szczególnej formie zniesławienia rzeczywiście dochodzi do obciążenia ciężarem dowodowym oskarżonego, jednak dotyczy to wyłącznie kwestii udowodnienia przez niego, że jego twierdzenia były prawdziwe, co wyłącza bezprawność jego działania. Należy zwrócić uwagę, że ma to charakter zupełnie wyjątkowy i dotyczy przestępstwa o skromnym w stosunku do gwałtu, ciężarze gatunkowym, a co więcej ściganym z oskarżenia prywatnego.
Zachęcam do lektury Kodeksu Karnego, który przewiduje szerokie spektrum działań stanowiących różne odmiany gwałtu, które opisane są w paragrafach i artykułach następujących po art. 197 § 1 Kodeksu Karnego, co moim zdaniem przy wzięciu pod uwagę poczynionych uwag świadczy o tym, że polskie unormowania są jak najbardziej zasadne. Innym problemem jest skuteczność organów ścigania czy opór sędziów przed orzekaniem surowych kar, którzy zaczadzeni są liberalnym myśleniem i wielką wiarą w resocjalizacje. Warto także zdawać sobie sprawę, że przekaz medialny, co do zasady nie zastąpi lektury akt konkretnej sprawy.
Wskazany wyżej problem stanowi moim
zdaniem jedną z form, niekoniecznego zamierzonego, odczarowania świata, a
więc także i miłości biorąc pod uwagę, że w większości przypadków nie
chcemy przecież gwałcić, ale to temat na inny artykuł.
~Abnegat
Komentarze
Prześlij komentarz