Sylwestrowa Kompromitacja PiSu - Atak Tęczowych Murzynów

 

Zacznijmy od początku. Ja nad ranem po obaleniu kilku flaszek z okazji zmiany cyferek w kalendarzu wróciłem se do swojej wielkochłopiej nory i poszedłem spać. Wstałem i pomyślałem sobie, a co mi tam - wejdę se na twitterka zobaczę jakie noworoczno-sylwestrowe wajby miały miejsce na portalu Elona Muska. No i pożałowałem.

Otóż przed Sylwestrem postkurskie TVP walczyło o jakąś zachodnią gwiazdkę, która obok wskrzeszonej przez WOŚP Maryli Rodowicz i jakichś Braci Pierdolec pośpiewa i pokręci dupą, czy czym tam chce kręcić. Początkowo celem stacji reżymowej była Melania C Bo RODO. Nie znam dyskografii tejże artystki, ale z szybkiego risjerczu (wpisania nazwiska w wyszukiwarkę) dowiemy się, że jest to jedna z wokalistek grupy znanej jako Spice Girls (eng. Przyprawowe Dziewczyny), mi znanej z tekstu z serialu The Boys, ale jakiejś tam głośnej grupki popowej.

Ale ten misterny plan nie wypalił, otóż podobno z powodów przekonań Melania C Bo RODO odmówiła i okazało się, że ad hoc trzeba sprowadzić jakąś zagraniczną gwiazdeczkę, najlepiej z zachodu. Padło na kolektyw znany jako The Blackeyed Peas (Podbite Oko Jacek Kaczmarski i Murzyni). Zespół podobnie jak i Melania nie znany mojej skromnej osobie, ale podobno głośny i dodatkowo podpisany bardzo szybko, chyba dzień przed występem.

Wszyscy wiecie gdzie prowadzi ta historia. Murzyni i El Goblino wystąpili na Sylwestrze z TVP i był to występ godny potępienia. Mianowicie jeśli dzisiaj sięgacie po jakikolwiek produkt popkultury, czy to muzyki, czy filmu, czy czegokolwiek innego z zachodu to możecie być pewni, że dostaniecie jakąś kurwa formę wciskania usilnego pewnych idei. Od wyborów w Stanach roku 2016 i elekcji Donalda Trumpa całe gremium zachodnich aktorów, autorów, muzyków i innych pokrak dostało absolutnego pierdolca i gdzie się da, musi promować (i wymieniamy) elgiebete, aborcje, feminizm, prawa kurwa nóg od stołu do ruchania waszych matek i jeszcze pewnie coś pominąłem. Wtedy jeszcze istotne było powiedzenie czegoś w stylu "jebać Trumpa", ale od czasu jak stary pedofil Śpiący Józio przejął stery w Stanach już nie ma to takiego rozgłosu.

O wpływach kulturowych pewnych środowisk powiedziano już wiele, nie jest to główny punkt skupienia tego tekstu, chodzi mi raczej o zrozumienie pewnej sytuacji w związku z PiSem. U nas w redakcji jest powszechnie wiadome, że choćby szanowny red. Mig jakośtam otwarcie PiS popierał, mając swoje rozumowanie za tym stojące. Moja opinia zawsze była taka, żeby być sceptycznym wobec polityków. Żaden polityk nie gwarantuje niczego, nawet jeśli to obieca w wyborach. Dzieje się tak z prostego powodu.

Każdy polityk to kurwa. Znamy ten dosyć sztampowy tekst, można by wrzucić przecież cytat z Piłsudskiego pastwiącego się nad parlamentem, ale jest to koniec końców prawda. Cała kariera, w tym byt materialny każdego polityka zależy od koniunktury. Polityka nie jest grą idei, ale grą interesu. Idee są, odgrywają swoją rolę, ale gracze polityczni zawsze działają przede wszystkim w swoim, własnym interesie, a potem dopiero w imieniu idei.

PiS dostał się do władzy dzięki temu, że postawili się oni jako opozycja do antypolskiego, postmagdalenkowskiego PO, lewicy, lewactwa, Unii, LGBT i Pan Bóg raczy wiedzieć czego jeszcze. Nie jest to tajemnicą. Elektorat PiSu głosował na tę partię właśnie przez wzgląd na te rzeczy. Istotne były kwestie takie jak imigracja, obrona przed najazdem - bardzo słuszne hasła! Ale to samo w sobie nie wystarczy. Nie wystarczy być pomponiarzem i reprezentantem jakiejś idei, warto to wprowadzać w życie. Kwestia aborcji była doskonałym przykładem. PiS nie zaostrzył prawa aborcyjnego dlatego, że tak uważał ideologicznie. Inicjatywa wyszła oddolnie, z projektu obywatelskiego organizacji, które tego się domagały. Wywarto presję na instytucję władzy, celem osiągnięcia czegoś.

Lewica/liberałowie tak właśnie kształtują rzeczywistość, wywierając presję na rządy, banki, firmy prywatne i inne instytucje, które mogą wykorzystać do kształtowania rzeczywistości. Jeśli chcieliśmy, by PiS ograniczał migrację, faktycznie i skutecznie uderzył w lobby LGBT, to należało tę presję wywierać - nie tylko poprzez gardłowanie na Twitterku dla kilku tysięcu ludzi max, zjebów i anonów takich jak ja, nie tylko poprzez pisanie groźnych wpisów na Facebooku, albo udzielanie wywiadów i rozmówek tu i ówdzie. Trzeba było składać projekty, oferować rozwiązania.

Ja nie winię tylko PiSu, winię całą prawicę. Od początku Sraki zwracałem wam uwagę w moich mniej i bardziej trollerskich i humorystycznych tekstach, w mojej bezbecznej twórczości na to, że chcąc pokonać lewicę, cokolwiek to znaczy potrzebny jest potężny wysiłek. Potrzebna jest wysoka intensywność, wojna totalna, wypowiedziana na każdej płaszczyźnie życia. Po co? Po to, by mieć jak najwięcej instytucji, by poprzez sieć organizacji, think-tanków, osobowości i ludzi z kapitałem do zasilania tego wysiłku posiadać narzędzia potrzebne do zrealizowania swoich wizji.

Tego nie było i dalej nie ma. Już elektorat PiSu i partyjni akolici zaczęli prowadzić tzw. "damage control", walcząc o zachowanie twarzy. Pan Samuel Pereira też się popisał pisząc o tym, że jeśli zakazaliby tych opasek to by na zachodzie brzydko o Polsce pisali. Panie Samuelu, pan nas kiedyś followował, jeśli pan jakimś cudem nie zablokował Srakki i dotrwał do tego momentu w tekście chcę by pan wiedział, że pierdoli pan kosmiczne głupoty. Rucha pan kotka przy pomocy młotka. Jaka to jest paskudna murzyńska mentalność, w szczególności w czasie gdy powinniśmy iść okoniem wszelkim prądom kulturowym z zachodu, wy - jak zawodowi frajerzy nie możecie spać, bo mogą napisać o Polsce, że się u nas LGBT nie lubi. Niech piszą! Czemu mieliby pisać inaczej, czemu my mamy to traktować jako krytykę, dla nas takie głosy z zachodu powinny być laurką, wskazówką, że coś kurwa robimy dobrze.

Ale nie, tak pięknie być nie może. Wizja czarna, ale najbardziej przewidywalna i realistyczna się spełnia i PiS powoli przechodzi transformację (trans hehehe) w coś na kształt brytyjskiej prawicy. Lewica skutecznie przepycha to słynne okno Evertona tam gdzie chce, a "nasi" nie robią nic, aby to zmienić. Dodajmy, że PiS robiąc to co robi skutecznie grzebie sobie szansę na pozytywny rezultat wyborów, bo kwestia ideowa jest jedną z niewielu, które mogłyby sprawić, że ktoś pomimo dwóch lat pandemii, sytuacji ekonomicznej i rzeczy takich jak inflacja mógłby na tę partię zagłosować, a jest populacja, demografia, która taką motywację miała.

Inni akolici też się uruchamiają i tak naprawdę widzimy w niektórych momentach, że i jak wychodzi szydło z worka. Jest dlatego, że wiele osób z okolic PiSu to libki, wielkomiejscy fajnopisowcy, dla których popieranie tej partyjki był formą hipsterstwa wśród znajomych - platformiarzy albo innych razemków. Natomiast jeśli idzie o kluczowe kwestie - niewiele, albo w ogóle się od nich różnią.

Nie to że ma to jakieś ogromne znaczenie, bo to są partyjne przepychanki, natomiast wszystko wskazuje na to, że wraz z odejściem od idei korzennych PiS zwyczajnie upadnie i to jeszcze przed śmiercią drugiego najbardziej przereklamowanego karła świata zaraz po Leo Messim - Jarosława Kaczyńskiego. Innymi słowy - przyszłość nie wygląda jakoś specjalnie kolorowo.

Adam Twaróg

Komentarze