Los Smoka05, czyli polityka wolnego doxxingu


Równo 10 października 2019 roku Gazeta Wyborcza opublikowała ŁAMIĄCE WIEŚCI, POJEBANA SYTUACJA NIESAMOWITY ARTYKUŁ dotyczący użytkownika Twittera.com, działającego pod nickiem @smok05. Smok jest rzecz jasna już nieobecny na portalu dla autystów, co jest wartością dodatnią w życiu człowieka stojącego za tym kontem. Ciekawe jest natomiast to, w jaki sposób doszło do wyoutowania tego użytkownika z portalu z niebieskim ptaszkiem.

Historia Smoka05 jest w gruncie rzeczy historią, która skutecznie powinna Was zniechęcić do kupowania jakichkolwiek usług Gazety Wyborczej. Wspomniany na początku artykuł był SZOKUJĄCYM ujawnieniem tożsamości Smoka05. Innymi słowy - Gazeta Wyborcza stwierdziła, że dobrym pomysłem będzie porzucenie dotychczasowo wykonywanej pozorowanej działalności dziennikarskiej i wejście w obszar internetowych wojenek, doxxxingu i 24godzinnych operacji. Autorem rzeczonego hitpisu był były już redaktor Bartosz Chyż - zdjęcie poglądowe niżej:


Największą zbrodnią Smoka05, która kwalifikowała tego użytkownika do zrobienia na nim publicznej szopki, realnego szczucia i medialnej kampanii było bycie hejterem. Możecie zapewne podrapać się po głowach, złapać za podbródki w geście podjęcia się procesów myślowych i zapytać, co to kurwa znaczy za bycie hejterem? Otóż jeśli zbudziliście się wczoraj, po 40letnim letargu wywołanym śpiączką spirytusową - bycie hejterem oznacza posiadanie konta internetowego, w którym głosi się poglądy nie podobające się jakiemuś łysemu sojakowi i jego oficerom prowadzącym z tabloida pudelkopodobnego udającego poważne pismo publicystyczne i dostawcę informacji.

Zapytacie zapewne, jaki niesamowity wysiłek dziennikarski został włożony w doxxing smoka05 - żaden. Smok sam wystawił swoje gołe dupsko na neoliberalny bicz, gdyż wykupił subskrypcję jakiegoś portalu Gazety, zapewne żeby zobaczyć co tam przeciwny obóz polityczny produkuje poprzez kontrolowane przez siebie media, ale widocznie nie przewidział, że wykupując możliwość czytania wypocin ludzi takich jak pan Chyż wystawił się na publiczne chłostanie przez spłakanych funkcjonariuszy medialnych.

Okazuje się bowiem, że kupowanie subskrybcji, czy prenumerat polskich gazet, a w szczególności Wolnych Mediów*znak towarowy jest podwójnie, a nawet potrójnie nieopłacalne. Z jednej bowiem strony płacicie (cytując słowa red. Miga) podatek od frajerstwa grupie leniwych mediaworkerów, którzy zamiast faktycznie dochodzić afer politycznych są zajęci ściganiem "internetowych hejterów", a z drugiej jeszcze strony przekazujecie swoje dane ludziom, którzy nie mają żadnych zahamowań co do wykorzystywania tych danych do robienia na was historyjek medialnych za śmiertelną zbrodnię hejterstwa.

Przypomnijmy na czym zbrodnia hejterstwa polega wg. Gazety Wyborczej. Jeśli piszesz cokolwiek brzydkiego o politykach Platformy Obywatelskiej to jesteś hejterem, jeśli dodatkowo piszesz coś brzydkiego i dodatkowo ich krytykujesz, do pewnie należysz do jakiejś bojówki ZJEP i jesteś płatnym trollem. Pamiętacie płatnych trolli? To są skurwysyny - siedzą na tych portalach internetowych i bezwzględnie trollują niewinnych ludzi, którzy tylko chcą wąchać kwiatki i głaskać szczeniaczki.

Jest to absolutnie rewolucyjne i nowatorskie podejście do polityki danych personalnych i jest ono szczególnie głośne w czasach, w których są ludzie publicznie i na całą pizdę gardłujący o zakazanie anonimowego wypowiadania się w sieci. Nawet obecne skrawki tej anonimowości, którą dzisiaj trudno jest nawet w pełni realizować ludzie ci chcą zabrać Wam, dlatego że piszecie coś co nie podoba się jakiemuś łysemu sojarzowi. Ta historia nie ma puenty, poza jedną kwestią. Nie płaćcie ani grosza Gazecie Wyborczej, ani nie korzystajcie z żadnej z oferowanej przez GW usług, czy portali.

Adam Twaróg

Komentarze