Ja pierdole multikulti

Dzisiaj drobne japierdole w polityce, bo kurwa nie idzie wytrzymać i trzeba powiedzieć kilka słów prawdy. Otóż niedawno na łamach Tygodnia z Twarogiem obwieściłem mający już miejsce upadek Rafała Ziemniakiewicza, objawiający się przyjęciem na klatę tony odchodów narracji proimigracyjnej przez samego zainteresowanego. Ja sądziłem, że to jest pojedynczy wybryk człowieka, który w wyniku być może życiowych komplikacji postradał rozum, ale okazuje się, że polska prawica bardzo lubi aromat gówna i na takie coś nie tylko pozwoli, ale i się temu przychyli.

Sprawa tyczy się kilku wątków, po pierwsze sprawa tego czym jest naród, bo okazuje się, że polscy nacjonaliści to są wielkimi zwolennikami tzw. nacjonalizmu państwowego, czy raczej jakiejś przerysowanej formy patriotyzmu z hasełkami o tym jak to ktoś nie miłuje Polski i wgl orzełek białoczerwoni Polska tym razem wygramy. Mam takie wrażenie, że występuje tutaj fundamentalne niezrozumienie tego czym jest nacjonalizm jako taki.

Nacjonalizm to nie jest, że wyznajemy jakąś przyjętą przez kółko wzajemnej masturbacji ideę narodu, którą wyznajemy i do której się modlimy. W nacjonalizmie powinno koniec końców chodzić o ludzi - realnych ludzi ze krwi oraz z kości. Ludzi, którzy mają wspólną kulturę(albo powinni mieć), język, jakieś tam zwyczaje, flagę, ale też ludzi którzy istnieją fizycznie, biologicznie i pod tym względem też mają coś wspólnego.

Piszę to po raz enty, ale warto to powtórzyć. Polacy są w prostej linii spadkobiercami i w jakimś tam zakresie potomkami ludów słowiańskich, które zamieszkiwały te tereny przed ponad tysiącem lat. Od Śląska, Wielkopolski, Pomorza, aż po Mazowsze, Małopolskę - to są tereny źródłowe, reszta jest historią, różnie się toczącą, ale to jest szanowni państwo materiał źródłowy całej sprawy. Polacy tak jak każda inna grupa etniczna/narodowościowa(nazwijcie to jak chcecie) podbijała i traciła terytoria, wchodziła w konflikty z innymi grupami. Między tymi grupami dochodziło do wymian, na zasadzie takiej, że ktoś się asymilował tu, czy tam, macie Śląsk, gdzie wytworzyła się nieco odrębna etniczność, ale to nie zmienia tego, że to jest rdzeń całej sprawy.

Argumentum Ad Rzeczpospolitanum ObojguNarodum jest podwójnie, albo i potrójnie głupie. Warunki były inne, sytuacja historyczno-społeczna, możliwości, inny był świat. I RP była zwyczajnie duża, bo różne ziemie, a to podbijała, a to na mocy układów politycznych, unii wchłaniała w swoje struktury. Nie był to pierwszy, ani unikalny przypadek czegoś takiego. Przecież Imperium Rosyjskie było jeszcze potężniejsze, a o Rosji wszyscy krzyczą, że to więzienie narodów. Ktoś może powiedzieć, "jesteś Polakiem, z I RP było inaczej", otóż gówno prawda. Patrzcie jak na I RP z wytęsknieniem patrzą Litwini, zamykający polskie szkoły, Białorusini, czy nawet ci ostatnio fetyszyzowani Ukraińcy.

Jak to się ma historyjek Rafała Ziemniakiewicza, który swego czasu próbował z Unią Europejską grać w grę pt. "demokraci to prawdziwi rasiści", tutaj w wariacji "eurokraci to prawdziwi totalitaryści", zarzucając, że zła Unia mówi nam - Polakom, wynalazcom demokracji i wolności(szlacheckiej) jak ma wyglądać demokracja. Bo prawda I RP to był raj na ziemi, a ludzie tak się wpierdalali tutaj żyć że ich trzeba było łopatami odganiać i uczyć srać do kibla, zamiast do kominka. To jest coś o czym wspominałem przy okazji artykułu o stosunku polski do zachodu, bo jest to element dorabiania krowie jajec i jakichś dziwnych halucynacji, wedle których to my jesteśmy "prawdziwymi obrońcami zachodu", bo Wiedeń, czy coś, jakby ktokolwiek dawał o to jebanie.

I RP podpierdalała elity(szlachtę) różnym nacjom narodowościom, etnicznościom i wiecie - jako polityka imperialna ma to może sens, tylko jak to się ma do dnia dzisiejszego? Bo wiecie - cały ten autystyczny dyskurs wiąże się z kwestią migracji w XXI wieku i tym, że w kraju, który był od ponad ponad 70 lat raczej monoetniczny gospodarze mają ustępować miejsca sprowadzanym hurtowo przybyszom. Pozwólcie więc, że zaprezentuję to graficznie-tekstowo:

1) I RP - polityka imperialna na czyichś ziemiach, podboje

2) III RP - sprowadzanie sobie do kraju Trzeciego Świata, Bliskiego Wschodu, Azji, Ukrainy i Bóg sam raczy wiedzieć co jeszcze, bo tak, bo gospodareczka, czy co tam nasi obrządcy sobie ubzdurają.

Jest chyba różnica, tak sądzę. Dodajmy jeszcze kwestię wygibasów natury definicyjnej w wykonaniu potomków endecji. Że Polakiem, może być każdy kto tam kocha Polskę, czy coś, otóż kurwa nie, nie może. Definicja narodu ma być wykluczająca, bo jak nie jest wykluczająca, to znaczy że w sumie naród, na takie coś pozwalający jest chuja wart.

Podkreślam to - musimy zacząć szanować krew. Podstawową metodą przetrwania narodu jest biologiczne rozmnażanie się. Nie znaczy to, że tylko ktoś, kto od czasu Piasta Kołodzieja ma rodowód czystopolański może być Polakiem, ale wypadałoby, żeby tym białym, słowiańskim Euroazjatą, czy nawet Jewropejczykiem chociaż był, tyle z przyzwoitości.

Takie podejście do kwestii narodowościowej jest wzięte stricte z Ameryczki, bo to tam się wciska ludziom kit, że Hamerykaninem to jest każdy kto kocha wolność, hamburgery i otyłość 14 stopnia. W samym JuEs nie musi być to prawda, bo jest wiele osób, które są zdania, że Amerykański naród to zasadniczo europejscy kolonizatorzy, którzy założyli ten pierdolnik. W Polsce wiele osób, szczególnie na prawicy potężnie fetyszyzuje ameryczkę, w szczególności tą sprzed 50 lat minimum, nie widząc, że procesy i procesy myślowe uruchomione wtedy doprowadziły ten kraj do stanu, w którym jest teraz, więc Szatana i Diabła w postaci organizmu państwowego zarażającego gównem wszystko dookoła. Pomijam, że porównywanie Ameryczki do I RP byłoby głupie tak generalnie, bo to nawet nie są inne owoce, tylko jedno to jabłko, a drugie węgiel kamienny.

No i tyle mam nadzieję, że ten rant nie miał sensu. Natomiast polskie środowiska narodowe trzeba rozmontować i postawić od nowa za brak rozumu i godności cżłowieka oraz pustogłowie tako rzekłem ja,

Redaktor Anon


Komentarze