Co trzeba zrobić z lewakami(grubą czcionką)
Stając w obliczu znacznych przemian społecznych widoczna jest na polskiej prawicy postawa wyrażająca chęć dialogu z opozycją. Chęć wypracowania kompromisu z ludźmi stojącymi po drugiej stronie barykady, celem uniknięcia bezpośredniej konfrontacji. Jest to postawa godna tchórzostwa i okazująca braki w honorze oraz szacunku do samego siebie, które są obecnie na prawicy ideologią dominującą. Objawia się to licznymi próbami przypodobania się lewicy, czy liberałom poprzez uprawianie coraz to skoczniejszych fikołków retorycznych oraz narracji, których jedynym celem jest udowodnienie drugiej stronie, że się nie jest tym, czym się jest. Nie wiadomo w zasadzie po co.
Można wymienić listę narracji służących wyżej opisanemu celowi. Na pierwszą myśl przychodzi mi poniższa lista:
1. Hitler był socjalistą, a zatem lewakiem, lewaku!
2. 1 RP była multikulturowa lewaku, więc Polacy nie mogą być rasistami!
3. To lewica zwraca uwagę na rasę/orientację seksualną, a więc to oni są prawdziwymi rasistami/homofobami, lewaku!
4. Polska kultura jest wystarczająco silna, by zasymilować imigrantów, lewaku!
5. Lewacy chcą zakazać wolności słowa, zatem to oni są prawdziwymi faszstami, lewaku!
To krótka lista, ale w gruncie rzeczy oddająca miękkiszoństwo prawicy, nie tylko polskiej, a raczej zasadniczo nie tylko polskiej, bowiem przekaz idzie z góry - z zachodu. Na błogim, bogatym i najlepszym, najwspanialniejszym zachodzie partie prawicowe dawno temu poddały się, wywiesiły białą flagę i obecnie niczym poza nazwą nie różnią się od swoich liberalnych, czy lewicowych rywali, może poza zażartą walką o kwestie najmniejszego oporu, czy raczej rzeczy, które obecnie mają miejsce głównie dla odwrócenia uwagi od prawdziwych problemów, jak choćby prawicowy klasośrednizm, czy niskopodatkizm, związany z ideologią gender twierdzeń, że podatki to kradzież.
Efektem tego jest to, że środowiska prawicowe zamiast podejmować akcję, celem zmiany zastanego ustroju i rzeczywistości, w kierunkach przez siebie przynajmniej pożądanych brną w niekończące się limbo retorycznych zagrywek i kolejnych metod "orania lewactwa", z czego nie wynika absolutne nic, poza zyskami wszelkiej maści grifterów. W polskiej polityce obecnie jest wybitny niedomiar środowisk prawicowych, których celem byłoby faktyczne opanowywanie establiszmentu. PiS, pomimo niebawem 8 lat posiadania władzy nie uczynił nic, aby ten stan zmienić.
Dobitnym przykładem tego jest postać Przemysława Czarnka - ministra edukacji, który owszem, pojawia się w lewicowych chochołach jako absolutny i absolutystyczny katofaszysta narodowy, jednakże sam czyni niewiele, by na ten wizerunek zapracować. W ciągu kadencji ministra Czarnka udało się wypromować słabo napisany podręcznik do historii oraz nadać większe swobody wylęgarni społecznego szkodnictwa - uczelniom, a w szczególności uniwersytetom. Zamiast zacisnąć rękę nad systemem edukacji, celem jego uformowania władza pisowska nie tylko nic w tym kierunku nie zrobiła, ale nawet pogorszyła sprawę.
Tak oto podczas władzy tej wielce konserwatywnej pisowskiej wierchuszki nie ma obecnie możliwości, by decyzyjnie spierdolić ze stanowiska wszelkiej maści uzachodnionych degeneratów, których na naszych uczelniach wbrew pozorom nie brakuje. Efektem tego jest rzecz jasna cyrk, mający miejsce obecnie na największych w Polsce uniwersytetach, przykładowo w Warszawie, czy na równie słynnym UJocie, gdzie już ma miejsce aplikacja najbardziej absurdalnych elementów pseudonauki i pseudoedukacji, choćby w zakresie takich haseł, jak uczenie białych ludzi jakiegoś absurdalnego poczucia winy, czy wszelkich pseudonaukowych aplikacji w zakresie popularnej ostatnio seksualności. Warto pamiętać, że uczelnie te będą kształcić tysiące młodych ludzi, z których przynajmniej jakaś część znajdzie później zatrudnienie w różnych, często istotnych firmach polskiej gospodarki, kształtując warunki pracy, ale i generalną kulturę życia w Polsce, rzecz jasna na model lewicowo-liberalny.
Oddawanie pola ma miejsce, zaś najgłośniejsze polskie gadające głowy, w tym i politycy nie czynią nic w kierunku poprawy tego stanu rzeczy poza gromkimi zapewnieniami i wywiadami, które swoje miejsce znajdują jako przedmiot kontrowersji w liberalnych mediach polsko języcznych. Cóż z pogardliwych(słusznych rzecz jasna) określeń J. Kaczyńskiego wobec choroby transgenderyzmu, ciągnącej się z zachodu, skoro w kraju i społeczeństwie nowotwór ten rozprzestrzenia się w zasadzie bezoporowo?
Oddając nieco środowiskom prawicowym trudno jest oprzeć się marszowi, który ma miejsce absolutnie w każdej dziedzinie życia. Od rozrywki, po pracę - wszędzie ten homoglobalistyczny nowotwór jest obecnie instalowany. W zasadzie wojnę środowiskom to promującym należałoby wypowiedzieć totalną, kompletną i nieograniczoną, zaczynającą się w Internecie, a kończącą na ulicach, w parlamencie, samorządach powiatowych, zarządach firm i korporacji, oraz w strukturze posiadawczej kapitału.
Czy jednak jest obecnie w Polsce potencjał środowiskowy, aby taką wojnę prowadzić? Minimalne sukcesy w tym zakresie osiągnęły środowiska "Pro-Life", w zakresie walki antyaborcyjnej. Inicjatywa antyaborcyjna w Polsce nie wypłynęła od Jarosława Kaczyńskiego, czy PiSu jako takiego, ale środowisk, w zasadzie organicznych, które narzędziami istniejącymi w systemie wywarły nacisk na władzę i dzięki temu prawo aborcyjne(zgodnie z życzeniem owych środowisk) zostało w Polsce zaostrzone.
Czyn ten w gruncie rzeczy powinien wiele powiedzieć środowiskom prawicowym w Polsce, jak należy działać, aby społeczeństwo i państwo kształtować. Historia polityki uczy, że narzędziem najskuteczniejszym w oddziaływaniu jest akcja - żywy czyn. Organizowanie się lokalne oraz w skali narodowej, tworzenie sieci informacyjnej oraz kolejnych baniek informacyjnych wchłaniający kolejne zastępy ludzi. To rzecz jasna odnosi się do płaszczyzny dostępnej dla każdego Kowalskiego, jest jeszcze płaszczyzna wpływu, gdzie potrzebni są ludzie ważni, istotni dla społeczeństwa. Prawnicy, ekonomiści, lekarze, informatycy, księża, biskupi, inżynierowie wszelkiej maści oraz ludzie po ludzku majętni, odnoszący w życiu prywatny względny sukces i będący w stanie łączyć ten sukces z oporem wobec obecnie dominującej agendy i działaniem wobec niej przeciwstawnym.
Władza PiSu jest dla takiego działania, że przynajmniej w tym momencie(pisania tego tekstu) jest jedyną opcją polityczną w Polsce, poza będącą poza wpływem władzy realnej Konfederacją, na którą w przynajmniej jakimś zakresie można wywierać społeczny nacisk i osiągać swoje cele- czego przykładem była ustawa antyaborcyjna i sławny wyrok TK. To podejście również można uznać za naiwne, gdyż jak wiemy na to co ma miejsce w Polsce ogromny wpływ mają naciski zewnętrzne, przede wszystkim te z zachodu, natomiast trudno też oczekiwać, że bez akcji cokolwiek ulegnie zmianie.
Adam Twaróg
Komentarze
Prześlij komentarz