Treści płatne

 Kiedyś była u nas taka afera że w jakimś klubie go-go dorzucano klientom do alkoholu środki odurzające a następnie walili ich ostro na kasę nabijając im usługi. Plan kurwa sprytny ujmował że jak już facet się obudzi z kacem nazajutrz to uzna że po prostu się schlał i obudził się w nim król dżungli, a nie że miał miejsce zamach na jego portfel. Proceder zawalił się, gdy pewnego dnia do baru z tańczącymi kurwami poszedł jakiś mędrzec 200IQ i po wyjebaniu na forsę zamiast winić siebie zaczął szukać przyczyn paranormalnych i zadawać pytania. Gdy cała sprawa wyszła na jaw, sprawców oczywiście zawinęła prokuratura.

Dlaczego prokuratura się tym zajęła? Bo widzicie, drodzy czytelnicy, uznajemy tzw. zjawisko wyjebania, gdzie możliwym jest wyłudzić od kogoś zgodę na coś w tak haniebny sposób, że równa się to z oszustwem lub przymusem. Przykładem takiego uznania są ograniczenia dotyczące gier hazardowych, albo obowiązek informowania o RRSO przez lichwiarzy. Nie wolno też stosować kosztów ukrytych, czyli takich gdzie np. oferujemy usługę za 20 ziko a przy wystawianiu rachunku okazuje się, że wiąże się ona z 20 innymi usługami za 20 ziko. Wszystko to jest niby oczywiste, ale istotne w kontekście tego artykułu.

Okazuje się bowiem, że zjawisko wyjebania ma totalnie miejsce w szeroko pojętym internecie i nikt tego nie ściga tak, jak ściga nieuczciwych lichwiarzy czy farmakologicznych łowców kurwiarzy ze strip clubu. Mowa tu o kosztach korzystania z social mediów. I nie mówię tu o szlagierach typu "ten portal jest darmowy jeśli twój czas jest darmowy". Mówię tu o sytuacji, w której jakaś nastolatka w szczycie parcia o sprawę na granicy z Białorusią, podjudzana przez odgłosy małp z internetu, wpadła na zajebisty pomysł i przykleiła swoją dłoń do samochodu Straży Granicznej. Czytam sobie właśnie, że sąd zasądził jej 700 złotych kary.

700zł to liczba wymierna, jakaś konkretna kwota. Niewątpliwie wygenerowana ona została inspiracją czerpaną z intersieci. Znaczy się, to 700zł to koszt korzystania z sieci. Ale przecież nie każdy płaci 700zł za korzystanie z sieci i tu dochodzimy do sedna - to nie sama sieć, ale istnieją w sieci treści z kosztem ukrytym. Treści produkowane przez politycznych naganiaczy, które marnują wasz czas i prowokują wasze małpie mózgi do rozpierdolu za który będziecie musieli zapłacić. To są treści które wydają się darmowe, bo trafiasz na nie tak o, scrollując na swoim darmowym portaliku, ale w rzeczywistości to są treści płatne.

Można by rzec, że istnieje typ treści, których konsumowanie jest okupowane ceną zezwierzęcenia, ale materialnie to bardziej ruletka - w sensie idziesz do bukmachera i zakładasz się z nim że przez następnych 5 lat będziesz oglądał memy Soku z Buraka i nikogo nie zaatakujesz na ulicy. Jeśli wygrasz, otrzymujesz dożywotni zapas memów soku z buraka, natomiast jeśli przegrasz, płacisz karę za to co odjebałeś. A - jak to mówią - kasyno zawsze wygrywa.
I przykłady oczywiście można mnożyć. Niedawno również media obiegła informacja, że jakąś babkę co również harcowała na białoruskiej granicy wysłano na przymusowe leczenie psychiatryczne. Znowuż, dziś prokuratura skompletowała dowody i wzięła się za pracownika koncernu Ringer Axel Springer, który wjebał się do ciężarówki prolife i chciał wyciągnąć jej kierowcę siłą jak w jakimś jebanym GTA xDD Nietrudno się domyślić, że wszyscy ci ludzie swój lifestyle czerpali ze źródeł o jednakowym charakterze, a mówiąc wprost - byli konsumentami Treści Płatnych.

Unikajcie Treści Płatnych i nazywajcie je po imieniu. Ludzie którzy wam je wciskają nie różnią się niczym od alchemików z baru gogo.

Mig

Komentarze