Dzienna rutyna Inwestora
Zwykle budzę się przed świtem. Nie potrzebuję do tego budzika, mój organizm jest już do tego przystosowany. Dzień zaczynam od porannej modlitwy i 300ml kakao z zimnym mlekiem z długiego kufla na piwo. Następnie wychodzę biegać. Kupiłem kiedyś willę z wielkim ogrodem i kawałkiem lasu ale to mi szczęścia nie dawało i z nostalgii do początków mojej kariery, gdy zdarzało się że głodowałem żyjąc w starym mieszkaniu w biednej dzielnicy na przedmieściach, przeprowadziłem się do apartamentu na skraju małego miasteczka w wiejskiej Polsce. Musiałem potem wykupić pola wokół, żeby uchronić okolicę przed deweloperami. Biegam zwykle po ustalonej trasie aż do małego pagórka, na którym ćwiczę oglądając ogrom purpury malowanej na niebie przez wschodzące Słońce. Ten widok zawsze coś we mnie buduje i wprowadza mnie w dobry nastrój. Poranne treningi są bardzo ważne, a praktycznie nic nie kosztują. Gdy jest już widno, wracam do domu, biorę prysznic i jem śniadanie.
Na śniadanie mam już przygotowany specjalny zestaw - takie zestawy składa mi moja żona w każdy poniedziałek i uzupełnia w tygodniu. W takim zestawie znajdują się różne orzechy i suszone owoce, dwa batony energetyczne własnej produkcji, dwie kostki gorzkiej czekolady i oczywiście polskie jabłko.
W trakcie śniadania przeglądam swoją flotę gospodarczą - sprawdzam pocztę elektroniczną, oglądam notowania, patrzę na wykresy - mam do tego duży ekran holograficzny w gabinecie. Ważne rzeczy zapisuję w komputerze, inne kredą na dużej tablicy zawieszonej na ścianie, a te najważniejsze w osobistym notesie - tam dane są najbezpieczniejsze.
Reszta zależna jest od dnia;
Jeśli jest to normalny dzień pracy, podczas porannego przeglądu ustalam co należy dziś zrobić i zaczynam to robić. Pracuję około 12 godzin dziennie (z przerwą na obiad), czasem więcej. Mam silne poczucie obowiązku i dostrzegam stale ile jeszcze można zrobić (nie - zarobić), więc praca przychodzi mi naturalnie. Człowiek robi naturalnie to, co traktuje jako słuszne moralnie, dlatego praca człowieka powinna być słuszna moralnie - jeśli będzie źródłem dylematów moralnych, lub jedynie sposobem na to by opłacić swoje lenistwo, praca stanie się karą i piekłem dla człowieka. Poza tym, lubię czuć satysfakcję jaką daje mi wypracowane osiągnięcie. Lubię też zarabiać, lubię liczby - nie oddaję im czci, lecz lubię się nimi bawić.
Sama praca jaką wykonuję bywa różna; nie lubię dowodzić - w szczególności ludźmi, których nie znam. Pozostawia mnie to zawsze w niepewności co do szczegółów, a tam wszak tkwi diabeł. Wolę raczej samemu wykonać pracę i dać przykład, ponieważ widzę że wielu ludzi tego przykładu potrzebuje. Dlatego w zależności od potrzeby, wykonuję pracę intelektualną, pracuję rękoma, lub reprezentuję swoje przedsięwzięcia. Zajmowanie się wieloma rzeczami daje mi też pewne doświadczenie, które mogę przenosić z jednej dziedziny na drugą i uwzględniać zapotrzebowania wszystkich podmiotów w łańcuchu produkcyjnym. Usamodzielnia mnie to również od wielu pośredników. Kosztem tego wszystkiego jest głównie czas, który osobiście wolę przeznaczyć na rozwój zamiast na konsumpcję.
Jeśli jest to dzień wolny od pracy, zwykle się uczę - fascynuje mnie świat ale nie w takim sensie gdzie je się ryż a gdzie makaron, tylko raczej jak on działa w ujęciu nauk ścisłych czy zjawisk przyrodniczych. Staram się żyć skromnie, w separacji od wszystkich tych rzeczy, które człowieka psują i sprowadzają ku słabościom. Takie życie daje mi szczęście.
Pod wieczór zwykle jadam lekką kolację, odmawiam pacierz i idę spać - sekret w nie posiadaniu wielu rzeczy do zrobienia pod wieczór polega na tym, by wszystko zrobić za dnia i do wieczora móc - będąc pozytywnie zmęczonym - po prostu się ułożyć do odpoczynku.
Zapytacie pewnie gdzie w tym wszystkim czas dla rodziny - czas dla rodziny jest zarówno przed, po jak i w pracy, oraz w czasie wolnym. Praca to nieodłączny element życia - człowiek pracuje by móc jeść, a zatem żyć. Wykonywany zawód powinien ostatecznie móc przynosić chleb na stół dla całej rodziny, w każdym pokoleniu. Fachowość powinna być przekazywana wraz z resztą wiedzy z rodzica na dziecko. Dlatego gdy pracuję, angażuję w pracę również moją rodzinę. I gdy się uczę, uczę się wraz z moją rodziną. Razem dzielimy swój los i tym jest właśnie życie - a nie szeregiem wydzielonych spotkań i interakcji. Szereg wydzielonych spotkań i interakcji to ja ustalam z moimi kontrahentami.
Żyjąc tak, jestem szczęśliwy. I wy też możecie być szczęśliwymi. Pamiętajcie, że wasz los może się zawsze odmienić, lecz zamiast na to liczyć, raczej na to pracujcie.
Inwestor
Komentarze
Prześlij komentarz