Zalać robaka

 


    Kochani, najnowsza analiza z Centrum Badań Analitycznych - Armii Baśniowego Wzoru (w skrócie CHUJ) właśnie dropnęła. 

    Sprawa wygląda tak. Mapka przedstawia świat po podniesieniu się oceanów. Załóżmy tymczasowo wariant, w którym jesteśmy w stanie za pomocą emisji CO2, nie wiem, laserów, farelek roztopić te całe lądolody pod biegunami i doprowadzić do stanu na załączonym obrazku. Plusy takiego rozwiązania: 

- Znika Dania i siłą rzeczy cieśniny Duńskie, Bałtyk daje nam prawdziwe okno na świat z szerokim dostępem do handlu transatlantyckiego 
- Zyskujemy dłuższą linię brzegową przy dość nieznacznych stratach terytorialnych 
- Niszczymy Gdańsk, który od zawsze spiskuje z Niemcami 
- Topi się z połowa Niemiec, wiadomo profit 
- Topi się Holandia, handel marihuaną przenosi się do Czech i niszczy ich społeczeństwo, stające się podatne na polskie żądania 
- Topi się w cholerę Rosji, bo Morze Czarne łączy się z Kaspijskim i zalewa całą tą depresję za Donem, Bałtyk wylewa na Petersburg i okolice a Ocean Arktyczny zalewa zachodnią Syberię. No i znika okręg Kaliningradzki 
- Wszystkie porty europejskie zostają zniszczone, wszyscy zaczynają od zera, co stwarza nam możliwość wybicia się na czoło, bo mamy doświadczenie w szybkiej budowie Gdyni 
- Afryka, jako najwyżej położony kontynent Ziemi zostaje niemal nietknięta, znikają tylko porty i zalewa północne wybrzeża, uchodźcy klimatyczni powinni przemieszczać się wewnątrz Afryki bo nie będą mieli infrastruktury by dotrzeć do Europy

Minusy

- nie ma

    A teraz jak do tego doprowadzić? Poza przestawieniem całej energetyki na węgiel pozostaje próbować ogrzewać bieguny bez zmiany średniej temperatury Ziemi. W tym celu eksperci z Uniwersytetu opracowali model zawracania ciepłych prądów morskich. Okazuje się, że wystarczy zamontować 50 turbin wiatrowych zanurzonych do 1/3 w wodzie, żeby ukierunkować ciepłe prądy oceaniczne w kierunku Arktyki i Antarktydy i podnieść średnią temperaturę terenów nadbrzeżnych o 15 stopni Celsjusza!!! Część tych turbin można ustawić w Słupsku, co nie jest optymalną lokalizacją, ale nowa technologia ruchu obrotowo-poprzecznego ogranicza homoseksualizm i fajnopolactwo w okolicy, a jak już wiadomo, GDAŃSK JEST STRACONY.

    Dodatkowo można wykorzystać populację mormonów na Alasce w celu wytwarzania odpowiednich impulsów elektromagnetycznych. Teologowie z katedry Ciężkich Herezji UJ (w skrócie CBA-ABW) razem z fizykami od ruchów posuwisto-zwrotnych z UMCS już badają ten trop.

    Aby uderzyć w biegun południowy, trzeba oprzeć się o Argentynę. Do współpracy powinna ich skłonić wizja zalania jebutnej części Brazylii i wyjścia Argentyny na pozycję lidera regionu. Jeżeli do wiatraków w Słupsku i mormonów na Alasce dodamy hodowlę morświnów na Falklandach*, proces transformacji oceanicznej Ziemi rachuje się na około 17,5 roku.

NIE BÓJCIE SIĘ MARZYĆ


*teraz sobie przypomniałem, że na Falklandach siedzą ciągle Brytyjczycy, no ale kurde, nie będą chyba strzelać do morświnów, widzieliście te słodkie mordki?

Komentarze