Wizyta prezydenta USA w Polsce

 Joe Biden wpierdolił się do Polski, powiedział "freedom" i "democracy", zjadł pizzę i odleciał.

Kochani, wiadomo że media się żarły o tę wizytę na zasadzie "o, burmistrz gminy przyjedzie do naszej wioski!" - zarówno prawacy (którzy chcieli udowodnić na siłę że Polska jest szanowana na całym świecie czytaj na zachodzie) jak i lewacy (którzy dosłownie masturbują się do wyobrażeń uśmiechniętych ludzi z Francji, Belgii, Niemiec oraz Dżoł Bajdena). Spór ten jednak pozostawmy ułomkom a sami skupmy się na kwestiach istotnych.

Po pierwsze, pragnę zauważyć że w pewnym momencie wizyty polski premier oraz prezydent amerykanów poszli sobie na stadion narodowy w Warszawie pooglądać Ukraińców jak zwierzęta w zoo to taka zabawna myśl ubawiła mnie ona.

I to tyle w zasadzie z ciekawych wydarzeń tej wizyty.

Na koniec oczywiście jak to już od dawna ustalone jest w formule każdego odcinku Serialu dla Gojów (hebr. תיאטרון לגויים) główny bohater musi wyjść na podest i jebnąć jakieś zaklęcia do tłumu żeby opłacani klakierzy mogli odkurzyć swoje klawiatury na których są tylko klawisze: "m", "ą", "ż", " ", "s", "t", "a", "n", "u" oraz "*". Nie wierzycie mi to obejrzyjcie Quo Vadis Jerzego Kawalerowicza. Nie było inaczej tym razem (nie doszło do tzw. subversion of expectations), i emeryt Joe wjebał się na scenę i odjebał wielką inwokację podczas której udało mu się nie powiedzieć ani razu son of a bitch (hebr. בֶּן כַּלבָּה).
Najmocniejszym stwierdzeniem które padło w tym potoku mondrych słuw było to że jebać putina skurwysyna i że nie powinien rządzić ten piepszony koczkodan ale na szczęście departament stanu zaraz wydał oświadczenie że to nie było nawoływanie do obalania putina (xDDD) także nic się nie stało jesteśmy kolegami.

I zważcie że przytaczam ten epizod tylko dlatego bo doszło do kompromitacji USA i siwy znowu jebnął coś z dupy przed kamerami, bo normalnie nic w tym przemówieniu nie było istotnego (wiem bo go nawet nie słuchałem) - nigdy nie jest. Nic w tej wizycie nie było istotnego. Wizyta zagraniczna jest istotna w 3 przypadkach:

1. Jest przygotowana pod to by wyrazić wyraźne poparcie dla kraju w którym się wizytuje i dać tym samym sygnał światu (Lech Kaczyński w Gruzji, Ronald Reagan w Belinie).
2. W jej trakcie dochodzi do konkretnych postanowień i faktycznej zmiany reguł gry, co strony spotkania z czystym sercem mogą ogłosić jeszcze tego samego dnia.
3. Nie wiem ktoś się zesrał i doszło do kompromitacji cwela i całego narodu jego.

Do żadnego z powyższych nie doszło także nie satysfakcjonuje ta wizyta, niestety. Jakby do Kijowa polecieli to byłby punkt pierwszy a tutaj to wiecie. USA dalej z osranymi gaciami nie tykają Ukrainy, Niemcy zresztą też. Kochani prawi napompowali bańkę wiary w to że jankesi przyszli tu stawiać na nas i pomagać budować Trójmorze w obliczu totalnej kompromitacji Niemiec ale jeśli tak było to ja tego nie widzę, myślę że JB przyjechał tu co najwyżej zobaczyć czy są jakieś dzieciaki w siedzibie TVNu i opierdolić pizzę. Ci wszyscy sekretarze natomiast po to żeby obsikać ten teren dla siebie i dać putainowi mini sygnał że chuja tu może co najwyżej zrobić. Problem w tym że jak putain zdobędzie ukrainę to już będzie mógł tu zrobić więcej niż chuja a tymczasem pisiorki sekretarzy jankeskich za krótkie są i do kijowa swoją strugą ewidentnie nie sięgają.

Mig

Komentarze