Spotkałem współczesnego Diogenesa
Kochani, w sobotę idąc na piwo nie spodziewałem się, że spotkam współcznego Diogenesa, największego filozofa naszych czasów, większego nawet od tego wrocławskiego lewaka co używa żeńskiego imienia i się mądrzy na Twitterku. Tym bardziej się nie spodziewałem, bo poprzedniego dnia widziałem prawdziwy konserwatyzm w postaci kochającej się pary; grubasa i drobnej dziewczyny.
	Wszedłem do mojego ulubionego baru
tak jak zawsze i zamówiłem piwo. Obok mnie przy barze siedział
facet koło 30-tki , wyglądający na prostego robotnika. Zagadywał
coś tam do barmanki i pierwsza moja myśl, że to klasyczny
stulejarz barowy jakiego możemy spotkać chyba w prawie każdym
barze. Dopiero odchodząc z piwem, zorientowałem się kogo
spotkałem: współczesnego Diogenesa, wielkiego herosa mającego w
dupie społeczeństwo postindustrialne. Wielki Filozof z doktoratem
na zagranicznej uczelni, następca samego profesora Wolniewicza – z
każdą chwilą uświadamiałem sobie kogo spotkałem. Jednak
zrozumienie fenomenu tego Wielkiego Człowieka zajęło mi parę chwil i dwa
piwa. Musiałem na to wszystko spojrzeć z dystansu. Wielki Filozof,
Człowiek który mógłby wykładać na jakimś Oxfordzie, siedzi
sobie w siedleckim barze i gada coś do kelnerki. Łyk piwa i mnie
oświeciło: facet to prawdziwe AGAINST THE MODERN WORLD, prawdziwe
return to monkey (w umiarkowanej wersji oczywiście). Koleś mógłby
zarabiać dziesiątki tysięcy eurosów na zagranicznej uczelni, ale
on nie. Wybiera życie prostego robotnika, robotnika w siedleckim
Stadlerze. Każdego dnia skręca pociągi razem z innymi robotnikami,
a w sobotę przychodzi do baru i dywaguje z barmanką o wielkich
filozoficznych sprawach, czyli o życiu i jego sensie. Przy okazji pewnie podziwiał urodę kelnerki, ale nie podejrzewam, żeby ten Wielki Człowiek nie panował nad swoją seksualnością. Tytan.
Audytorium tego wielkiego filozofa było niewiele mniejsze niż liczba widzów poważnych dyskusji w Klubie Jagiellońskim, a tematy jakie były poruszane w tej rozmowie były tematami ważniejszymi i ciekawszymi od smędzenia tych wszystkich mędrków na portalach społecznościowych. Dyskusja o eschatologii, ontologii, przeplatana rozmowami o tym co tam w fabryce i w barze. Wyszła tutaj wielkość tego skromnego człowieka, którego miałem zaszczyt obserwować. Wybrał sobie na dyskutanta prostą barmankę. Kobietę, która raczej sobie nie wymyśla, że jest biseksualna, żeby dopasować się do mody. Tym bardziej Wielki Filozof nie dopuszcza do siebie myśli, że może być demiseksualny albo inny sapioseksualny, aby tylko wpasować się w współczesny świat.
Tutaj kochani przejdę wreszcie do sedna sprawy. Ten Wielki Człowiek dokonał swoim czynem aktu wyzwoleńczego z społeczeństwa postindustrialnego; porzucając życie naukowe dla pracy w fabryce i opowiadaniu o filozofii prostej barmance. Popijałem piwo i z każdą minutą zdawałem sobie coraz lepiej sprawę, że spotkałem chyba jedynego szczęśliwego człowieka. Puls prawidłowy, ciśnienie w normie. Nie jestem żadnym ludomanem czy tam chłopomanem, bo widziałem za dużo patologii w prostym ludzie, ale ujęło mnie proste życie tego Wielkiego Filozofa. Diogenes chodził z lampą po Atenach i szukał człowieka, a ja po 2300 latach go znalazłem. W osobie współczesnego Diogenesa.
Komentarze
Prześlij komentarz