Społeczeństwo egocentryzmu

Kurz nie opadł, ale już z pewnością wyłaniają się pewne prawdy o społeczeństwie. W zasadzie już pierwszego dnia inwazji można było dostrzec, że pewne opcje polityczne nie odnoszą się w rzeczowy sposób do bieżących wydarzeń, a jedynie kontynuują swoją agendę i z raz obranej drogi nie zawracają w tył. Dla przykładu nie zawodzi oczywiście JE Tomasz Lis, który w swoim geniuszu nieustannie stara się przekonać, że to Kaczyński wywołał wojnę. Ale niech to nie będzie tekst stricte o polityce. Dywersantów nie brakuje, ale zamiast wymieniać ich teraz z nazwiska, lepiej się skupiać na symptomach. Bo uwikłani oni są w jedną, egoistyczną grę.

W świecie takich karierowiczów bez kręgosłupa nie ma oczywiście żadnej abstrakcji. Oni nigdy dobra jako takiego nie wyabstrahowali. Nie dostrzegają go, nie żyją nim. Posługują się jedynie pojęciami zawierającymi pierwiastek szlachetności, a które to pojęcia się przebiły jakoś do debaty publicznej i mają całkiem pozytywne konotacje. Kryzys i niecodzienność jednak wszystko obnażają. Wychodzi wam taki Budka na mównicę i bredzi coś o praworządności. Pewnie i brzmi to szlachetnie, ale człowiek trzeźwy i rzeczywiście żyjący wartościami dostrzega kontekst. Taki człowiek zna subtelność, która nakazuje pewną staranność i wyczucie. To jest poniekąd zdolność, której nie wypracowuje się na gruncie samego rozumu. Ja jestem całkiem przekonany, że trzeba naprawdę wielkiej wiary, by wzmacniać nieustannie swój takt i pielęgnować taką, powiedzmy, empatię.

Tacy ludzie byli oczywiście zawsze. Zawsze ktoś (pewnie nawet większość – choć na pewno w mniejszym stopniu) będzie szukał osobistych korzyści w czymś oczywiście złym.
Jest jeszcze na tyle dobrze, że zło identyfikuje się jako zło. Zauważcie, że zarówno Rosjanie jak i Ukraińcy są w tym de facto zgodni. Śmierć ludzi jest zła. Spór informacyjny jest o to, kto za śmierć odpowiada. W obecnych czasach trudniej już pchać narracje, że któraś konkretna grupa nie zasługuje na życie. Trudniej już powiedzieć, że Indianin nie jest człowiekiem. Stąd trzeba manipulować bardziej zgrabnie. Deprecjonować w bardziej wyszukany sposób. Ale to taka drobna dygresja.
Wracając – pomimo tego, że cyniczny pragmatyzm był zawsze, to obecna rzeczywistość jednak wpływa na kształtowanie się tych postaw wśród nowych, świeżych pokoleń.

 

Biedaczek

Spójrzcie zatem na tego przykładowego głąba. Myślę, że go nawet można reprezentatywnie traktować. Jego działalność opiniotwórcza jest równie absurdalna, co popularna. Nasuwają się na podstawie tego tweeta powyżej oczywiste wnioski, że są ludzie, którzy mają gorzej. Ludzie spotykają się z realną, dotkliwą krzywdą - tak jak obecnie Ukraińcy. Przodkowie mierzyli się z brutalniejszymi problemami, poddawani byli trudniejszym próbom. Ale zbyt prostym byłoby takiego szkodnika nazwać zwyczajnie miękką fają. Bo widzicie – on nie robi obecnie niczego, co byłoby w jakiś sposób dla niego szczególne czy wyjątkowe. On jedynie przykłada, podobnie jak Tomasz Lis, swoje egocentryczne usposobienie do nowej sytuacji. I taka adaptacja będzie postępować u wszystkich, którzy budują swoją sylwetkę w oparciu o fałsz antropocentrycznej narracji. Skoro człowiek ma być w centrum, to naturalnie nasuwa się, że to ten człowiek będący mną powinien być w centrum najbardziej. Brak w takim liberalnym świecie wyzwolenia jednostki jakiejkolwiek wspólnotowości. Śmierć dzieci w Kijowie nie jest tragedią sensu stricto – jest tragedią, bo wpływa negatywnie na uczucia istoty postindustrialnej. Ten relatywizm zatruwa wszystko. Taka postawa nie może wznosić trwałych konstrukcji, bo jest zależna od niestabilnych stanów. Jest tak niestabilna jak człowiek właśnie. Człowiek, którego łzy nawet nie są jednoznaczne.
Wobec tego naturalnym kierunkiem powinien być zawsze teocentryzm, co do którego pewność mieć będziemy, że zawsze pozostanie ten sam. Wojna pokazuje chyba najlepiej, że człowiek potrzebuje tej niewzruszonej skały na burzliwym morzu, która to skała będzie punktem wyjścia do wszelkich działań. O tę skałę będą się rozbijać fale. Trwa więc Bóg – niewzruszony, cierpliwy i miłosierny. I oczekuje modlitw sprawiedliwych. Jeżeli dostrzegamy to zło i pragniemy dobra, to możemy mieć pewność, że ta Opoka będzie naszym wsparciem. A jakież to oparcie ma nieszczęsna świeckość? Kciuki trzymają, wyrażają zaniepokojenie, napisy na kartonach robią. Przecież to jakiś żart, powiedziałby premier Morawiecki. Za modlitwą stoi wielowiekowa teologia. Za kartonikami gorzkie lata liberalnego błędu. Ten właśnie liberalny błąd prowadzi do emocjonalnego egoizmu. Ten indywidualizm globalnych narracji zabija w człowieku bezinteresowność, która jest tak konieczna w obliczu cierpienia. Apeluję o wybór bezinteresownej modlitwy. Przestrzegam przed narzekaniem i robieniem z siebie ofiary. Trwajcie w odpowiednim usposobieniu duszy.

Rublow

Komentarze