Czy Terlikowski niedługo pójdzie w Marszu Równości?


Dzisiaj będzie krótko.
 
Siedząc wczorajszego wieczoru przed komputerem, czekając aż blok reklam w końcu dobiegnie końca, dostałem dźwiękowe powiadomienie z niebieskiego portalu, że ktoś do mnie napisał. Mój plan na schyłek dnia, skrzętnie obmyślany (specjalnie szedłem 200 metrów do pobliskiego Lidla po piwo), miał być zakłócony. Okazało się, że to mój przyjaciel, z którym wymieniamy się ciekawymi multimediami; ja wysyłam mu nagrania Jacka Wiśniowskiego (tak tego, który radził wbijać penisa w ryż, w celu wydłużenia międzypłciowych stosunków dyplomatycznych) jak raczy nas swoim głupim kołczowskim pierdoleniem. On za to odwdzięcza mi się podsyłaniem dosyć osobliwych artykułów – przemyśleń, najczęściej kobiet po 30, które chyba z nudów lubią publikować swoje wysrywy w internecie. Tym razem jednak otrzymałem od niego link do felietonu napisanego przez znanego dziennikarza Tomasza Terlikowskiego pt. ”Wydawało mi się, że duszpasterstwo musi dokonywać się przez ciskanie kamieniami zasad”.
 
W ogólności sam tekst zawiera kilka trafnych spostrzeżeń, np. jeśli chodzi o istotę rozumienia prawdy, czy też odrzucenie przyjętej przez niektórych katolików optyki oblężonej twierdzy; jednak przemieszany jest takim empatyczno – dobroludzkim bełkotem. I to jest w tej całej sytuacji najgorsze. Osoby mające nieprzyjemność śledzić to co się na świecie dzieje (a w zasadzie to co się wydarzyło z grubsza przez ostatnie 60 lat), powinny zdawać sobie sprawę z niezwykłej mocy i skuteczności technik subwersji. Czytelnikom SRAKI jest to termin raczej znany, gdyby jednak na ten tekst trafił jakiś debil z r/Polska, to pokazuję i objaśniam: subwersja to odwzorowanie pierwowzoru z drobną zmianą jego znaczenia. Idealnym przykładem w tym wypadku, może być ewolucja terminu „tolerancja”, który początkowo znaczył zupełnie co innego niż teraz i przez lata był umiejętnie modyfikowany. No ale co z tym Terlikowskim i coś się do chłopa przyjebał.
 
A no właśnie chodzi o to, że Terlikowski przed paroma laty rozpoczął drogę w kierunku Katolicyzmu Otwartego. Niegdyś znany z mocnych osadzonych opinii, zaczął regularnie puszczać lewackie bąki w swoich tekstach. I tak jak jego zaangażowanie w cały smrut związany z pedofilią w Kościele, można zaliczyć na duży plus, tak chyba za dobrze poczuł się w gronie liberalnych środowisk i zaczął przejmować ich talking pointy. W felietonie Terlika w pewnym momencie pojawia się dziwny fragment, którego raczej po konserwatywnym dziennikarzu bym się nie spodziewał: „Droga, o jakiej mówię, wymaga zawieszenia przedwczesnych sądów, rezygnacji z odpowiedzi, które już mamy, a które wydają nam się niepodważalne. Nie jest to droga prosta, wiąże się ona z ryzykiem wywrócenia do góry nogami wszystkich naszych osobistych poglądów i przekonań i nieczęsto wchodzi się na nią z własnej woli. Niekiedy trzeba się wycofać ze swoich tez, przeprosić za użyte sformułowania lub zrezygnować z wygodnego zakorzenienia w ideologicznych schematach”
 
Przyjęcie takiej postawy i „rezygnacja z odpowiedzi, które wydają nam się niepodważalne” prowadzi, krok po kroku do rozmontowania całej struktury i zdewaluowania spójności naszej wiary (Rzymski Katolik here). Skoro nie ma odpowiedzi niepodważalnych, to co my tam mamy martwić się jakimiś sodomitami, najlepiej powiedzmy im, że robią dobrze i złapmy się wszyscy za ręce. Zakładam, mimo wszystko, że Terlik jeszcze tak nie myśli, ale jest na drodze do tego żeby niedługo tak myśleć. Niestety taka ohyda spustoszenia jest na świecie jest już obecna; przeczesując bezeceństwa internetu czasami natrafiam na krótkie filmiki z diabelskiego portalu tiktok, pokazujące pastorów (lub pastorcza) tańczących wesoło przed ołtarzami z tęczowymi stułami, wymachując do tego błękitno-biało-różowymi flagami shapeshifterów. Marcin Router się w piekle przewraca i dobrze, za to do czego doprowadził to mu się należy.
 
Dalej mamy fragment, który wywołał trochę większe poruszenie w środowisku, bo Terlik pisze: „niektóre z moich słów, sposób ich formułowania czy kompletny brak empatii wobec osób homo- czy transseksualnych mogły je ranić, a może trzeba powiedzieć: ranił je. Intencje, przekonania, uznanie, że w ten sposób mówi się im trudną, ale przecież – jak wierzyłem – konieczną prawdę, niczego w tym nie zmieniają”. W skrócie: mądrzejsze o prawdzie nie wspominać, bo się uczucia obrażają. Jakbym miał16 lat, to z pewnością w tym momencie zacytowałbym pewnego Żymianina z DailyWire, ale darujmy sobie. Świadomie przesuwamy: może i jeszcze mamy rację, ale lepiej już tego nie mówić, bo nie spodoba się. Nie wiem na ile wpływ na Terlikowskiego miało dostanie fuchy w eremefie, ale z kim przystajesz i tak dalej.
 
Dodatkowo wyczuwam tutaj jakieś okruchy chorej fiksacji na punkcie przystosowania Kościoła do obecnych czasów i bynajmniej nie chodzi mi tutaj o rozwiązania technologiczne. Piewcy takiego rozwiązania (często identyfikujący się właśnie jako przedstawiciele Kościoła Otwartego), argumentują, że Kościół, żeby przetrwać musi się przystosować do obecnych realiów, czyli nie mieszać się do polityki, mówić ładne, okrągłe słówka, żeby nikt nie poczuł się dotknięty i być bardziej otwartym. Złośliwi powiedzą V Kolumna. Być może mają rację.
 
Bo w esencji to ściganie się ze światem, w wyścigu pt. Światowość. To się nie uda, bo to po prostu niemożliwe. Game was rigged from the start. Sorry. Извините. Kościół nigdy nie będzie bardziej powierzchownie atrakcyjny niż Babilon, ale to też nigdy nie była jego rola. Kościół to ciężka droga, to krzyż, cierpienie, ale i obietnica przyszłego życia. Nie możemy zniekształcać Prawdy, bo dla kogoś jest niewygodna. Nie za taką cenę; za dużo do stracenia.
 
O nie mieszaniu się Kościoła do polityki to nawet nie napiszę, bo ten argument jest tak choojowy, że powinien być penalizowany przez niezawisłe sądy. Albo chociaż przez katolibańskie bojówki.
 
Podsumowując: czy Terlikowski jest już członkiem Kościoła Otwartego i dziennikarskim
przedstawicielem Prawicy Koncesjonowanej? Sam tego pewnie nie przyzna, ale analizując jego 
ostatnie dokazywanie, myślę że można powiedzieć, że inicjacja miała już miejsce. Jeśli faktycznie napisał to co myśli, a nie usiadł po pijaku na klawiaturze, to wiemy do czego to zmierza. Oczywiście przemiana jeszcze trochę potrwa; to zupełnie naturalne, że nikt nie przechodzi od razu z Barcelony do Realu (Figo ty kurwo jebana), ale „things are now in motion that cannot be undone”. Droga została ustalona, brakuje nam tylko prędkości do wyznaczenia czasu. Dlatego nie powiem wam dzisiaj kiedy Terlikowski pójdzie ramię w ramię z Rafalalą pod patronatem Tęczowego Rafała, ale wiem że nie jest to bardzo odległa wizja.

Moonman

Komentarze