Czy Spotyfaj się zaśmierdzi?
W sferze anglosaskiego internetu od paru dni szaleje fekalny huragan. Nie wiem czyczytelnicy SRAKKI interesują się tym co się dzieje poza naszym 312 679 kilometro-kwadratowym łezpadołem, ale zakładam, że nie bo tutaj i tak się wystarczająco ostatnimi czasy łodpierdala. Może powinni, może nie. W każdym razie taki łysy 172 centymetrowy pan - Joe Rogan, ośmielił się zaprosić dwóch doktorków do swojego podcastu (nie jednocześnie, broo Boże); doktorków którzy mają trochęinne zdanie nt. szeroko pojętych sposobów walki z zbrodniczym COVIDEM™.
Miałem przyjemność przesłuchać obydwu podcastów (JRE #1757 i JRE #1747 [ZOBACZ ZANIMUSUNĄ!1!!1!]) i jako totalny debil, i nie doktór muszę wydać pozytywną opinię. Dowiedziałem sięczegoś. Podobało mi się. Chociażby z tego powodu, że nie usłyszałem po raz 106żeby ufać ekspertom,tyle mojego. Mimo to, rzeczy o których panowie mówili raczej do przyjemnych i wygodnych dozaakceptowania nie należały. Oberwało się najwyższym burgerowym instytucjom zdrowotnym zawstrzymywanie (w konsekwencji blokowanie) wczesnych metod leczenia, producentom szczypionek imediom głównego noortu.
Oczywiście o tak to nie można robić, to się nie godzi; no i oto pojawiło się 270 oszałamiających idzielnych sprawiedliwych, którzy pisemnie w swoim open letterze pogrozili paluszkiem Spotyfajowi,że jak nie skończą z tymi obrzydliwymi kłamstwami i nie zaczną blokować „misinfromacji” (cokolwiekto znaczy), to się spotkamy u adwokata. Open letter został wystosowany gdzieś pod koniec grudnia,ale z racji tego, że jelita społeczeństw liberalnej demokracji mielą powoli (tak naprawdę to nie, ale mipasuje do tezy), to fekalia opuściły niebyt dopiero pare dni temu.
Bo oto 24 stycznia, znany i lubiany, starzejący się Neil Young postawił Spotyfajowi ultimatummałżeńskie: albo ja, albo Rogan. Serwis z zielonym logo chwilę podumał i poruszając się w obrębie logiki biznesowej wypierdolił Younga z platformy. W sumie to tylko usunął jego muzykę ze swoich serwerów, ale no „każdemu według jego potrzeb”. W sukurs staremu chłopowi, przyszła stara baba – Joni Mitchell. Efekt śnieżnej kuli (z racji, że jest to portal inteligencji katolickiej, nie użyję tutaj angielskiego odpowiednika tej frazy, żeby nie gorszyd młodzianków) rozlał się po całym środowisku degeneratów- wykonawców muzyki popularnej. Do bojkotu zaczęli dołączać artyści pomniejszego płaza, a po serwisie społecznościowym Twiterz krążą niezdementowane plotki o potencjalnym angażu Metalliki, czy też Foo Fighters w tym całym przedsięwzięciu.
Mógłbym tutaj się wyśmiewać, że stare hipisy, ludzie którzy całą swoją karierę zbudowali na wizerunku byciu krawędziowym, walce o wolnośc słowa i ogólnie walką z systemem, teraz pokazują HiPokRyzJE (chociaż to słowo jest w ostatnich dniach w naszym środowisku kapke dźgające w nery). Ale tego nie zrobię, bo legitymizowanie teatrzyku dla gojów pozostawiam czytelnikom osobistości zajmującej 64 miejsce w plebiscycie na najbardziej wpływowego Polaka 2021 roku tygodnika społeczno – politycznego WiadomośćTydzień.
Jak wiadomo, jak nie wiadomo o co chodzi, to nie wiadomo o co chodzi. Czyli pieniądze. Ale po kolei. Każdy szanujący się muzyk, który chce cokolwiek osiągnąd w tak zwanym szołbiznesie, musi mied właściciela z pierwszorzędnymi korzeniami. No więc jak państwo szanowani myślicie: do jakiej wytwórni należy muzyka Neila Younga? Reprise Records, który pozostaje w relacji posiadania z Warner Media, a który to jest własnością Vanguard Group. No poczekajcie zaraz się rozkręci. Kto jest największym akcjonariuszem Vanguard Group? Żymski potomek Larry Fink – CEO BlackRock, który to w wydanej w tym miesiącu odezwie, między wierszami przemycił zamiar dociskania spółek i tak dalej, które nie są wystarczająco „woke” bla bla bla. Vanguard i BlackRock posiadają większość akcji Pfizera Wnioski pozostawiam czytelnikom, czytelniczkom i czytelniszczom.
Ogółem globohomo zaczyna dokazywać i to się raczej w najbliższym czasie nie zmieni. Będzie gorzej, bo lepiej to już było - „O jaki ty kurwa mądry jesteś, my to wiemy już od wyburzenia WTC 7”. Jak postąpi Spotify? Nie wiem. Obstawiam, że się obsrają jak akcja nabierze gargantuicznego rozmiaru. Takie życie w liberalnej demokracji. No jest smrut i będzie tak jak zwykle - do dupy.
Ukłony
Moonman
[Przejęzyczenia są częścią integralną tekstu]
Komentarze
Prześlij komentarz