Przypał...

 


Redaktor Mig już się wypowiedział, ale na krucjacie przeciwko liberalnemu skrzydłu Konfede jestem i ja, więc się wypowiem. Wiecie co miało miejsce - Facebook zwolnorynkował profil Konfelibacji na Facebooku. Tragiczna sytuacja, wysłałem już kondolencje ws. profilu do biura Konfede u mnie w okolicy z podpisem "piękny to był profil nie zapomne go nigdy :/".

Powtarzałem, mówiłem jak dzieciom, ale nie słuchaliście. Ostrzegałem - wasz liberalizm doprowadzi was do zguby, ale wy woleliście wolny ryneczek i płakanie o zamordyzmie. Ostrzegałem - wasza ideologia nie ma sensu, ale wy woleliście opowiadać, że poglądy rynkowe są elementem prawicy i chuj dupa proszę się nie odzywać panie redaktorze.

To jest klasyka ironii, klasyka w tym sensie, że jest to przykład książkowy, wręcz podręcznikowej sytuacji, w której działania i wydarzenia mające po sobie miejsce tworzą absolutnie humorystyczny, budzący śmiech obraz sytuacji. Konfederacja, a w szczególności korwiniści, którzy non-stop gardłują o wolnym ryneczku, o kapitalizmie, o prywatnych firmach i ich świętym prawie do ruchania psa jak sra zostali klepnięci w potylicę, przez ten ich kochany wolny ryneczek.

Samo Konfede jest jak już kiedyś wspomniałem niespójne ideologicznie. Indywidualistyczni korwiniści mają dogadywać się z kolektywistami z Ruchu Narodowego. Na tę partię głosuje mieszanka ludzi, z których jedni głosują na tę partię, bo liczy się gospodarka, inni bo liczy się światopogląd i jest jeszcze produkt docelowy konfederackiego prania mózgów - konserwatywni liberałowie. Dziecko będące efektem miłości brudnego żula bez zębów z Łodzi oraz śmierdzącej prostytutki-narkomanki z ulicy Los Angeles, albo innego Chicago.

Ten mariaż powoduje, że jeśli kapitalizm postanowi uderzyć w partie prawicowe, w środowiska, choćby przez media społecznościowe, gdzie sytuacja temu jak najbardziej sprzyja, to każdy lewak dostaje kartę pod tytułem "wolny rynek tak chciał". No i w sumie to ci lewicowcy mają rację, bo trudno w tej sytuacji inaczej na tę sytuację spoglądać. Internetu nie "cenzurują" komuniści, można dyskutować, czy marksiści(kulturowi? neo-), ale w końcu proces ten zachodzi przez kapitalistów, przez wielkie firmy, którym uciszanie ruchów prawicowych się po prostu opłaca.

Co śmieszne - korwiniści bronili interesów Wielkich Firm Technologicznych. Tak o Big Techu wypowiadał się JE pan poseł Artur Dziambor:


To nie jest pierwszy z resztą przykład takiego pakowania kija we własne szprychy. Jakiś czas temu, rok albo i dwa Partia Razem, w postaci JE pana posła Adriana Zandberga wystosowała najbardziej chyba sprzyjającą prawicy propozycję, zapodaną przez partię lewicową, czyli opodatkowanie wielkich firm technologicznych. Podnosili to dwa razy, także wtedy gdy ze stanowiska ambasadora US w Kraju Nadwiślańskim odchodziła pani Moszbajzer, w ramach prezentu pożegnalnego dla zainteresowanej. Nie twierdzę, że rozwiązałoby to problem z tymi firmami, ale na pewno byłaby to forma uderzenia w te korporacje, a każda takowa byłaby dobra dla walki z nimi.

Środowiska konederackie nie przeoczyły okazji i zaczęły "orać lewaka", bo socjalizm i jak tak można. Cała rzesza ekonomistów twitterowych ruszyła bronić interesów Facebooka, Twittera i Google, bo jak tak można robić, żeby firmom amerykańskim próbować dopiec.

Teraz Konfede próbuje przerobić narrację i obrać zwrot na zamordyzm i TOTALITARYZM. "Paanie, normalnie jak za H*tlera". W ramach nowoczesnych potrzeb wewnętrzny rynek wolnej idei w Konfede począł pracować i wić się niczym wąż. Pojawiają się kwestie prawne, kwestie świętej umowy między klientem, a firmą, czy firma prawo ma, czy nie ma, czy psa można... Czekajcie nie ta dyskusja. Pojawia się wartość WOLNOŚCI SŁOWA, której wszakże broni Konstytucja, a która jednak ma swoje zastosowanie w kontekście  państwa, z którym istoty korwinoidalne tak chcą walczyć.

To wszystko jest jednak bez znaczenia. Prawda jest bowiem taka, że "cenzura internetu" nie jest tak naprawdę cenzurą. Jest to proces, chociaż obecnie może nawet rzeczywistość sytuacji, w której kontrolę nad przepływem informacji przejmują obce, potężne prywatne podmioty, kontrolowane przez ludzi będącymi dosłowną reprezentacją kapitalistycznej świni z sowieckich karykatur, w kapeluszu i garniturze. Żeby do takiego wniosku dojść trzeba uznać interes narodowy Polski, uznać możliwość użycia państwa i obalić myślenie o świętości i doskonałości kapitalizmu i rynku.

Nie jestem przekonany, że Konfede na takie coś stać i prawdopodobnie dostaniemy jakiś przetwór, fikołek retoryczny, oparty o liberalne myślenie i dużo kwiku tam, gdzie jeszcze mają swoje profile. Zwrot w tę stronę musiałby oznaczać odchodzenie od kapitalistycznego fanatyzmu w zupełnie nowy kierunek, choć mogłoby być jedynie reakcją sytuacyjną. Tak czy inaczej mogłoby to wywołać zamieszanie, bo obnażyłoby bezsens myślenia korwinistycznego i to, że w polityce jest to ślepa uliczka prowadząca do samozniszczenia.

Na szczęście korwiniści są za głupi, aby to dostrzec.

Anon

Komentarze