Marie - bananowa pułapka globalistów


Jadąc do Krakowa, miałem zamiar puszczać swojemu przyjacielowi Hemp Gru, Firmę i Ryszarda Andrzejewskiego. Jego tolerancja względem tej autentycznej muzyki nie była zbyt wielka. Wręcz powiedziałbym, że ujrzałem na jego twarzy obrzydzenie. Pewnie wynika to z jego wypierdolki na sprawy marginesu społecznego. Wbrew pozorom jest empatyczny. Przyszły Pan Lekarz.


Postanowiłem, że puszczę mu coś innego. Przeszliśmy przez Young Leosię, następnie Sanah. Nagle ziomeczek powiedział, bym puścił Marie. Nie znałem jej, a ponoć jest bardzo popularna. Przesłuchaliśmy parę utworów. Spodobały mi się takie utwory, jak Zero Calorie Cookie i Tum Tum Tum. Myślę – kolejna, bananowa artystka, śpiewająca o problemach pierwszego świata. Do tego ubiera sukienki i ma ładny głos.

 
Wchodząc dzisiaj (25.01) na Twittera, poczułem się, jak Adolf Hitler 11 maja 1940 r. To, co ja i on przeczytaliśmy, było kiepskim żartem: „Cześć Hitler, wsiadłem do swojego Messerchmitta 110 i poleciałem do Brytoli negocjować pokój, w celu zawiązania koalicji przeciw komunistom”


„Marie to konserwatywka”
Wydaje mi się, że obie informacje wynikały z naiwności, a być może kryzysów – egzystencjalnych oraz przewartościowania. Otóż Marie nie jest kurwa żadną konserwatywką. Po pierwsze to one nie istnieją, a po drugie jej teksty i wywiady na to nie wskazują. Jeśli ktoś się nie zgadza na tym etapie, to polecam konserwatywnym chłopcom zaopatrzyć się w chusteczki albo ketonal. Przydadzą się.


Zacznijmy od prostych faktów. Ubieranie sukienek i posiadanie ładnych oczu nie czyni z kobiety konserwatywki. Tak samo urodzenie się w Bychawie (miasto w Polsce, w województwie lubelskim, w powiecie lubelskim, 30 km na południe od Lublina nad rzekami Gałęzówką i Kosarzewką), gdzie prezydent Andrzej Duda uzyskał w drugiej turze wyborów prezydenckich 75,6 % głosów.


Najistotniejsza będą jednak teksty jej piosenek, które weźmiemy pod uwagę. Marie, oddajemy Ci głos:


Artystka bez skrupułów opowiada się za przedmałżeńskim seksem. Co więcej, nie ma on spełniać swojej prokreacyjnej roli. Tym samym jawnie szydzi z punktu 2362 Katechizmu Kościoła katolickiego (utwór Chewing Gum):

A teraz masz mnie, masz mnie, kochany, słodziutki
Jak tak dalej pójdzie, zamienimy orbitki na inne gumki
Mogę zmienić zdanie, nie mówię, że nie
Ale po co tym przejmować teraz się


Zdanie to podtrzymuje w innym kawałku (utwór Laleczka z porcelany):

Potem buzi i może nawet coś więcej
No kto wie


Widać u podmiotu lirycznego zamiłowanie do twórczości samego Gabriela García Márqueza, mówiącego, że w seksie szukamy pociechy, gdy cierpimy na niedostatek miłości. Marie próbuje skusić potencjalnego mężczyznę swoimi deklaracjami, aby osiągnąć cielesną uciechę (utwór Zero Calorie Cookie):

Dla Ciebie mogłabym jeść cukierki bez cukru
I pokazywać twarz, tą okrągłą, bez pudru
Bajeczki sobie pleść, no i gadać głupoty
I strzelać w lustrze fajowe, półnagie foty


Artystka staje się jednak ofiarą własnych pragnień. Niczym Faust, podpisuje cyrograf z Diabłem, ale nie wie, że jej pragnienie miłości wystawi ją na najcięższą próbę (Movie rodzicom, że dziś u kumpeli śpi, feat. Adi Nowak):

Wkurwiał się że on już ruchał i że ja jeszcze nie
I że tak nie można więc ustawił mnie z Joasią na rozprawiczenie


Pragnienie cielesnej miłości oddala ją od Kościoła. Staje się członkiem sekty zwanej adamizmem. Porzuca społeczne konwenanse, zmuszające do noszenia ubrań (utwór Haribo):

Dziś chodzę naga
Tak nieubrana
Mam bez ciuchów jakoś zahamowań mało


Próbuje uzyskać przebaczenie u Boga, jednak jej pokuta nie jest szczera. Miewa wątpliwości, mimo popełnienia tylu grzechów. Marie cierpi niestety na osobowość dyssocjalną (utwór Walc):

W mojej głowie i w głowie, znów był on
Palce blade jakoś drżą
Panie Boże czy to błąd?
Czy wymierzysz mi karę?
Za wszystkie te myśli, przez które mi wstyd


Osobowość dyssocjalna objawia się również w szkodzeniu innym członkom społeczeństwom, a wręcz w czyhaniu na ich życie (utwór Chewing Gum):

Rozpędzeni się wpieprzymy pewnie w jakiś tłum


Czy autorka pragnie wyłącznie wyładować emocje, uzyskać satysfakcję z czyjeś śmierci, a może popełnić samobójstwo? Nie mnie to rozstrzygać. Natomiast narażenie kogoś na utratę życia, wskazuje na kpinę z punktu 2258 Katechizmu Kościoła katolickiego, mówiącym o świętości każdego życia.

Marie nie szczędzi sobie też narkotyków. Bierze sobie do serca słowa bohaterów sagi zmierzch, autorstwa Stephenie Meyer. Literatura ta jest popularna wśród kobiet (utwór Będzie dobrze):

Wiesz dla mnie jesteś trochę lepszy niż amfetamina
Ty uspokajasz, ona wciąż ciśnienie mi podbija


Ja nie zażywam i nigdy nie zażywałem amfetaminy, więc nie wiem, jak by na mnie wpłynęła. Marie natomiast zna tę mroczną stronę półświatka od podszewki. Ponownie sięgnijmy do stanowiska KKK. Punkt 2291 stwierdza, że zażywanie takich substancji jest ciężkim wykroczeniem.


Autorka nie zamierza zostać konserwatywną małżonką, ucieleśnieniem pragnień naszych naiwnych chłopców z bogobojnych domów:

Zostawiłam gaz włączony
Nie masz już służącej domu
No i potencjalnej żony


Widać tutaj inspirację twórczością Władimira Iljicza Uljanowa Lenina. W 29 tomie Dzieł Wszystkich stwierdza jasno, że:
Prawdziwe wyzwolenie kobiety, prawdziwy komunizm, rozpocznie się dopiero wtedy, gdzie i kiedy rozpocznie się walka masowa (…) przeciw temu drobnemu gospodarstwu domowemu.

Marie idąc za lekcjami swojego mentora, pragnie położyć kres tradycyjnemu modelowi rodzinnemu. Wyśmiewa go w piosence, która z pozoru wydawałaby się promykiem nadziei:

I widzę ten plac zabaw
A na nim nasze dzieci
I widzę jak co czwartek rano grzecznie nosisz śmieci
Siebie zaś widzę w kuchni
Bo taka rola damy
Bo matka polka lepsza jest od niezależnej baby


Piosenkarka nie tylko poddaje krytyce tradycyjne model rodziny, ale również manifestuje swoje poparcie dla ruchu LGBT lub jak kto woli 2SLGBTQIA+ (nie wiesz, o co chodzi, to się kurwa doucz):

Tęczowe plastry na piętach


Twórczość Marie jednoznacznie wskazuje na to, że autorka nie reprezentuje wartości konserwatnych, a tym samym nie jest konserwatywką. Zauważy to nawet konserwatywny liberał albo świka morska, mimo, że to debile. Tymczasem polecam twórczość Pani Anny Jantar.

Pepe Pan Dziobag

 

 

Komentarze