Biedalika - jak robić słabą muzykę i zarabiać kupę szmalu


W muzyce Metallica to fenomen. Jeden z wielu zespołów metalowych, jakie klepały ziemniaki w latach 80 wybił się na tyle, że obecnie wielu ludzi uważa ten zespół za reprezentatywny dla gatunku muzyki. Natomiast każdy też wie, że wszyscy kuce na Metalikę plują i przyznać się do słuchania Metaliki to jak przyznać się do tego, że się złapało AIDS od Ukrainki, której zapłaciło się 10 złote za noc.

Zespół ten bowiem cały swój sukces oparł na kilku albumach, co nie jest znowu tak niesamowitym zjawiskiem, ale Biedalika odpowiada także za wiele szkodliwych i gównianych trendów w muzyce rockowej, za co należy ich rozliczyć. W 1991 roku wypuścili swój ostatni sensowny album, który zapowiadał wyciąganie brudnych łapsk po pieniądze za klepanie ziemniaków prosto na zamówienie Trójki, czy innego Antyradia.

Tego co było przed '91 nie ma co opisywać, bo to po prostu bardzo dobre albumy metalowe. ZabićIchWszystkich rozpoczął cały podgatunek w metalu, a reszta prezentuje sensowny poziom. Kaszanka zaczęła się po wydaniu Afroamerykańskiego Albumu, bo wtedy wydali Loada i Reloada co w kontekście relacji tego zespołów do swoich fanów należy zrozumieć w sensie pornograficznym.

To były po prostu marne płyty rockowe, ale wielu zespołom w tamtym czasie się one zdarzyły niejednokrotnie, jeśli spojrzy się na znajome gatunkowo Megadeth, czy nawet Anthrax. Próbowali bluesować, ale z finezją słonia, co też przełożyło się na dwa albumy NUDY. Potem zaczęła się katastrofa, bo najpierw grali coś z jakąś orkiestrą(XD), potem była przerwa, grali koncerty, leczyli nałogi i w końcu ukazał się album powrotny.

ST.Anger to album, który był katastrofą. Chujowa muzyka, kretyńskie(nawet w standardach!) liryki, perkusja brzmiąca jakby jakiś kurwa menel z menele tv bił kijem w śmietnik. Ten album to była kastracja uszu, nic nie grało tak jak powinno i ktoś za nagranie tego szmelca powinien dostać w ryj, a przede wszystkim Lars Urlich, który zamiast trenować granie na perkusji, żeby się w końcu nauczyć zawodu pił, ćpał i zwalczał piractwo we wczesnym internecie, które rzekomo kradło mu profity.

Potem znowu przerwa i powrót z albumem "Death Magnetic", który był nudny, słaby i z piosenkami co najmniej 6 minut każda. Tego się słuchać nie dało, ale to nie jest najgorsze, najgorsza była produkcja. Musicie wiedzieć bowiem co to jest dynamika dźwięku, otóż w nagraniach jest to w uproszczeniu zasięg cicho-głośno, w jakim porusza się nagranie. Jeśli dźwięk jest cicho, a dynamika jest ok to jest cicho, a jeśli jest głośno to jest głośno. Obecnie istnieje taki trend, żeby dynamikę ucinać, dlatego wszystko jest kurwa głośno, ale Biedalika to przebiła o kilometry, bo na Śmierć Magnes nie ma dynamiki w ogóle.

To znaczy wszystko jest jak przesterowane i co jest jeszcze kurwa beczniejsze to na gierkę Guitar Hero wydali normalnie brzmiące wersje xD. No debile jebani, ale trasa zniszczenia Biedaliki tutaj się nie kończy. W 2011 bodajże wydali album LULU jako kolabo z artystą Lou Reedem, który był jakimś znanym pankiem, no i nagrali razem kolejną nudną kaszanę. Perkusista nie umie grać, trzech gitarzystów - żaden nic nie pokazuje, a Hetfield śpiewa o ucinaniu sobie cycków i o tym, że jest stołem xD. Tak swoją drogą Lou Reed pożegnał się ze światem, bo potem nic nie nagrał poza jakąś muzyką medytacyjną i z żenady kopnął w kalendarz.

Ostatnio wydali to nieszczęsne Hardwired, na którym (SZOK) są dwie, czy tam trzy sensowne piosenki, ale znowu na 12 numerów chyba tylko 2 są krótsze, niż 5 minut, co jak na granie kanciastego, kwadratowego metalu jest zbrodnią wojenną w kategorii muzyka. Teraz planują podobno znowu coś wysrać, ale może niech oni lepiej się zajmą nie wiem szydełkowaniem, bo w muzyke idzie im ostatnio kiepsko.

Ocena redakcji: 1/10

Anon




Komentarze