Wpływ myśli filozoficznej Friedricha Nietzschego na twórczość Sanah
Czteropak harnasia zasilił me żyły, więc pora na analizę krwi godnej wymagającą. Jako naczelny polski sanaholog poczułem obowiązek przedstawienia filozoficznych podwalin muzyki Zuzanny Jurczak. Wbrew obiegowej opinii Sanah nie wpisuje się w nurt konserwatywny. Nie jest to bynajmniej konserwatyzm sakralny, nie ma wielu odniesień do Najwyższego w formie bytu. Muzyka Sanah przesiąknięta jest szeregiem rewolucyjnych mitów, które kształtują nową rzeczywistość. Zewsząd rezonują echa woli mocy, zewsząd nietzsheańske szukanie kontekstów. Niech zresztą przemówią słowa:
Już w jednym z pierwszych utworów Sanah otrzymujemy komunikat odnośnie kierunku ideowego, jaki obiera.
„Szampan wylewa się, toast mogę wznieść”
Oczywiste nawiązanie do człowieka dionizyjskiego, który czerpiąc garściami z życia doczesnego przeciwstawia się destrukcyjnej sile śmierci. Toast jest natomiast ukłonem w stronę Pana Profesora Jacka Bartyzela, którego Sanah prywatnie bardzo szanuje za walkę z liberalizmem.
„Tęsknie trochę za twoim Hugo Bossem
I twoim t-shirtem
Dla mnie byłeś sztosem”
I twoim t-shirtem
Dla mnie byłeś sztosem”
Zacznijmy może od tęsknoty za Hugo Bossem. No chyba każdy wie o jaką epicką kolekcję Hugo Bossa chodzi.
Tak jak Nietzsche miłował sobie powrót do antyku, tak Sanah tęskni za męskością dawnych lat. Oczywiście jest to już męskość skrzywiona, przesączona kapitalistycznymi bożkami (Hugo Boss, t-shirty), więc nieidealna.
„Dla mnie byłeś sztosem” – zwracam uwagę na asekuracyjną opinię. Człowiek ten był sztosem przynajmniej w oczach Sanah, lecz nie jest możliwym stwierdzenie, czy sztosem był obiektywnie. Być może jego sztosowość była kwestią namiętnej chwili, a być może tylko wspomnienie o nim nadaje mu rangi sztosowości.
„Dla mnie byłeś sztosem” – zwracam uwagę na asekuracyjną opinię. Człowiek ten był sztosem przynajmniej w oczach Sanah, lecz nie jest możliwym stwierdzenie, czy sztosem był obiektywnie. Być może jego sztosowość była kwestią namiętnej chwili, a być może tylko wspomnienie o nim nadaje mu rangi sztosowości.
„Tamten wieczór miał karmelowy smak
Tamten walczyk grał ciut za szybko”
Tamten walczyk grał ciut za szybko”
Typowe dla Nietzschego odwołanie się do kategorii estetycznych. „Co ja robię tutaj?”, czyli tytuł omawianego utworu jasno wskazuje, że człowiek może czuć się zagubiony w świecie, który wymaga od niego porzucenia wszelkich dogmatów. Interesująca sprzeczność między głoszonymi poglądami a autodiagnozą.
„Zamknę oczy i przyznam że
To koniec już”
To koniec już”
Z pozoru niewinne wyznanie niesie za sobą gorzką dekadencję. Jednocześnie nie wolno ignorować sprawczości. Podmiot liryczny sugeruje, że od jego woli zależne jest to, czy nadejdzie koniec. Zamknięcie oczu, ciemność, sen – liczne symbole fin de siècle.
„Będę beztrosko szalała gdy
Opadnie kurz”
Opadnie kurz”
Sanah jasno stwierdza, że chaos wyłoni pewien nowy porządek. Władzę nad tym porządkiem sprawować będzie oczywiście wola mocy, która manifestowana w obecnej teraźniejszości przybiera szaty beztroskości i szaleństwa.
„Kolejny dzień i kolejny dzień popłaczę potem możesz odejść”
Łzy oczyszczają, są pewną sprawiedliwością. Do kogo tak naprawdę kierowane jest pożegnanie? I ten ciągły upływ tych samych dni (kolejny dzień i kolejny dzień). Jakby nic się nie zmieniało, a jednak zmienić się musi. Fatalizm i zaprzeczenie wolnej woli, znamienne dla Nietzschego. Jednak czuć wyraźnie, że zarysowuje się pewna przemiana – jest to przemiana wewnętrzna, choć sprowokowana zmianami zewnętrznymi.
„Nie wiem czy to miało sens” - coś muszę dodawać?
„Czemu jak ten śniegu puch to wraca znów?
Wraca znów, wraca znów”
„Czemu jak ten śniegu puch to wraca znów?
Wraca znów, wraca znów”
Oczywiście idea wiecznego powrotu. Zapożyczona od Heraklita i wciąż egzekwowana na nowo (zabawne jak wieczny powrót dotyczy rzeczywiście chyba wyłączenie samej idei wiecznego powrotu).
Sanah dokonuje kolejnej modyfikacji. Nie odpowiada bowiem na pytanie o to, kto wiecznym powrotom sprosta, kto je przezwycięży, a jedynie zadaje pytania – jest też rozpacz nad upadkiem wielkości dawnych lat:
„Mogłam trzymać Cię mocniej
Gdy chciałeś iść”
Gdy chciałeś iść”
Sanah odwołuje się do upadku mitycznego postrzegania rzeczywistości. Nie wybrzmiewa nienawiść do Platona, bo Sanah nie jest mężczyzną – jako kobieta skupia się raczej na słodkiej nostalgii za czasem, gdy prawda nie była skorelowana z bytem. Żałuje, że jej poprzednie inkarnacje nie walczyły dostatecznie mocno, by utrzymać w głównym nurcie mit zwycięstwa i siły, który zagłuszał słabość prawdy miłości.
„I wołają mnie
I wołają mnie
Te wspomnienia w moje głowie nie przestają tańczyć
I wołają mnie
I wołają mnie
Mówią, że ja nigdy nigdy nic nie będę znaczyć”
I wołają mnie
Te wspomnienia w moje głowie nie przestają tańczyć
I wołają mnie
I wołają mnie
Mówią, że ja nigdy nigdy nic nie będę znaczyć”
Ponowne i wyraźne odwoływanie się do snów przeszłości. Wciąż w człowieku żywe są echa dawnych bitew. Wciąż na nowo w kuźniach powstają te same miecze, które zatańczą w mitycznych potyczkach i wyłaniać będą w nieskończoność te same rezultaty. Trafne jest wobec tych wizji stwierdzenie „nigdy nic nie będę znaczyć” – podkreśla ono, że zwykły człowiek jest tylko trybikiem, który nie może nic zmienić w perspektywie kołowego rozumienia historii.
To oczywiście szczątki i poszlaki. Złośliwi powiedzą, że może nieprecyzyjne i tendencyjne postrzeganie. Jednak opus magnum Sanah nie pozostawia wątpliwości. Przyjrzyjmy się „Irence”:
„Zaczynam głośniej odzywać
Mocniej przeżywać
Pompuję w żyłach nowy puls”
Mocniej przeżywać
Pompuję w żyłach nowy puls”
Widać, że narasta moc. Widać, że towarzyszy temu pewna przemiana wewnętrzna (co sugeruje tytuł utworu). Już na samym początku dostajemy informację, że człowiek będzie przekraczał granice własnej woli. Towarzyszy temu oczywiście rozpoznanie zbliżającej się potęgi nadczłowieka w sobie samym.
„Od kalafonii na palcach
Do oceny dla Państwa”
Do oceny dla Państwa”
Nowy człowiek jest oczywiście ściśle związany z industrializmem czasów, w których się go osadza. Kalafonia to symbol techniki, która mobilizuje nowy świat do porzucenia dotychczasowych wartości i do podporządkowania się pędowi zmian wewnętrznych nadjednostek. Liczy się bowiem tylko szczyt antropologicznej hierarchii.
„Już kurtyna opadła
Nowy show, nowa prawda”
Nowy show, nowa prawda”
Znów mamy do czynienia z repetycją czasów. Jak widać prawda jest już inna – musi być inna, ponieważ kontekst ulega zmianie. Opadająca kurtyna to oczywiście zmierzch pewnego mitu. Cykl mitów natomiast nie ustaje.
„Obcasy, fraki, dywan z róż
Na dzisiaj żadnych pytań już
Chłopaki, każdy młody bóg”
Na dzisiaj żadnych pytań już
Chłopaki, każdy młody bóg”
Szarmanckość, bezkompromisowość, nowe bóstwa. Wschód neoarystokracji. Proszę jednak zwrócić uwagę, że nie ma tu mowy o mężczyznach, którzy mogliby być wojownikami. To tylko cherlawe chłopaczki, niezdolne uśmiercić Boga.
„(mi nie żal) Pełnych sal, wielkich gal
Niepotrzebne”
Niepotrzebne”
Celem Sanah nie jest uczestnictwo w tradycyjnym wzorcu siły i wyższych sfer. Ona pragnie jeszcze więcej, pragnie rewolucji, czego wyrazem jest:
„Akt szósty
To gdy budzą się królewny
A wyłaniani są oszuści
Dobrze wiem, która dłoń ma jaki uścisk”
To gdy budzą się królewny
A wyłaniani są oszuści
Dobrze wiem, która dłoń ma jaki uścisk”
Feministyczna neoarystokracja jest pożądanym stanem. Królewny rozliczą „oszustów”. A Sanah dobrze wie, kogo rozliczyć trzeba – która dłoń ma jaki uścisk. Słaby dotyk polegnie. Oszust udający nadczłowieka zginie. Nie będzie litości w chwili selekcji. Przebudzone z dawnych mitów królewny rezerwują sobie nowy mit, w którym to one władają najsilniejszą wolą.
W najnowszym utworze omawianej artystki, „Kolońska i szlugi” słuchamy:
„Dobrze wiesz, że tęskniłam
O tobie śniłam”
O tobie śniłam”
Sen, tęsknota – to już dobrze znamy. I wszyscy już wiemy o czym Sanah marzy.
Robi się natomiast ciekawiej, gdy dochodzimy do kolejnych wersów:
„W tle Del Rey Lana
Pogaduchy do rana
Po nas nic nie zostanie
Piosnek parę”
Pogaduchy do rana
Po nas nic nie zostanie
Piosnek parę”
Jak wiecie kochani mnie jest bardzo daleko do jakichkolwiek totalitarnych, opresyjnych, autorytarnych, faszystowskich, dyskryminujących czy wykluczających poglądów, więc nie można mnie posądzić o tendencyjność. Po przeprowadzeniu krótkiego śledztwa odkryłem druzgocące fakty. Gdy wpiszecie w wyszukiwarkę Google frazę: „lana del rey nazi”, to pojawiają się następujące grafiki:
Ciężko być obojętnym wobec takich informacji. Mamy więc potwierdzenie, że Sanah inspiruje się piosenkarką, która ma niekryte sympatie nazistowskie. Po nitce do kłębka łatwo już później wszystko ze sobą powiązać. Chronologia ideologiczna jest następująca:
Nietzsche – Rosenberg – Heidegger – Hitler – Mariusz Szczerski – Lana Del Rey – Sanah
Można by jeszcze długo wykazywać, natomiast zostawiam was z pewnym smaczkiem na koniec. W swoim utworze „Warcaby” Sanah podejmuje sojusz liryczny z Mariuszem Szczerskim i powiela antychrześcijański przekaz:
„W warcaby z panem gram
I tak nam mija ta niedziela”
I tak nam mija ta niedziela”
Gra w warcaby to pewne starcie i pewna metafora. W tym wypadku warcaby są oczywiście nordyckim Ragnarökiem. Tam Sanah i Mariusz Szczerski spotykają się, by uśmiercić jeden porządek (ten słaby, chrześcijański) i wyłonić ład wojowników:
Sanah śpiewa: „tak nam mija ta niedziela” (niedziela jako Dzień Pański - jej przemijanie to zmierzch chrześcijaństwa)
Mariusz Szczerski w swoim wiekopomnym dziele dodaje: „On nie umarł za ciebie”. I ze znanym dobrze kunsztem oskarża żydów (o wszystko).
Jak widać kochani dowodów jest aż nadto. Silne wpływy nowożytnych prądów myślowych zainfekowały muzykę popularną. Nasz brak czujności sprawia, że ulegamy im mimowolnie. Z dumą i przyjemnością nucimy coś, co być może ma ładunek ideowy kompletnie sprzeczny z naszymi wartościami. Dobrze jednak, że eksperci są, analizują, ujawniają.
Rublow
Komentarze
Prześlij komentarz