Sprzątaczka vs szczekaczka

Niedawno polską sieciosferę obiegł krótki film, na którym Marta Lempart stojąca przed oblanym farbą wejściem do siedziby PiSu zebrała emocjonalny ochrzan od sprzątaczki, która tę farbę oczywiście będzie musiała posprzątać. Film ten jest niezwykle symboliczny z kilku powodów, które pragnę tu przeanalizować;


Bolszewicka metoda
Po pierwsze, uwadze nie może ujść fakt, że Marta Lempart kieruje tzw. "Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet", znaczy uzurpuje sobie rolę rzeczniczki kobiet i to domyślnie w całej Polsce. Jest to metoda typowo bolszewicka i nie przesadzam korzystając z tego słowa; sama nazwa frakcji bolszewickiej wzięła się z tego, że gdy podczas zjazdu w 1903 roku część delegatów opuściła salę na znak protestu, Włodzimierz Lenin stwierdził że jego frakcja jest teraz w większości i tak propagandowo mianował swój obóz bolszewikami (czyli większością), a swoich oponentów mienszewikami (czyli mniejszością).

Ten bolszewicki modus operandi, polegający na uzurpowaniu sobie roli reprezentanta, był nagminnie kontynuowany przez szeroko pojęty front komunistyczny: Oczywiście podstawą komunizujących środowisk miała być walka w interesie robotników i stworzenie ustroju robotniczego lub chłopskiego - ucierpieli na tych rewolucjach najbardziej chłopi, a robotnicy wręcz sami komunizm w Polsce obalili.
Podobnie, wzniecanie wojen o podłożu rasowym na kontynencie afrykańskim (rzekomo w imię walki o równość rasową), wykorzystując przewagę murzynów, skończyło się szeregiem masakr i degeneracji państw takich jak RPA czy Rodezja (dziś Zimbabwe), które kiedyś pretendowały do bycia częścią tzw. pierwszego świata.
Analogicznie sprawa się ma z każdą mniejszością, którą lewica obejmuje swoim patronatem - mniejszość jest o tyle wygodna, że nie jest w stanie reagować na ten patronat tak doraźnie jak przeważające tłumy robotników, czy afrykańskich murzynów, które komunistyczny cyrk kończyły zwykle rozlewem krwi. Zamiast tego, mniejszości dają się utrzymywać w błędnym kole szkaradnej propagandy, która je upadla i popycha do kolejnych aktów podłości - a kto się wyłamie, ten traci wszelki immunitet i jest zwalczany na wszelki sposób. Swoją przemoc bolszewia lukruje kolejnymi mylącymi etykietkami, z którą najsłynniejszą jest "antifa", czyli ruch "antyfaszystowski" - jeśli z kimś walczy, to pewnie z faszyzmem.

I tak samo też jest z obieraniem sobie za cel kobiet, które co prawda zwykle stanowią większość ze względu na dłuższą żywotność i większą frekwencję przy urnach, ale z natury są delikatniejsze i mniej asertywne, przez co wydają się być idealnym celem bolszewii. I tu wrócić możemy do Marty Lempart oraz jej "Ogólnopolskiego Strajku Kobiet", który ani nie jest prawdziwie ogólnopolski, ani tak do końca kobiet - a jeśli już, to dodać wypada że i przeciwko innym kobietom.
O ile Kaja Godek jako twarz zakazu aborcji przez swoje ekstremalne podejście nie czyni u nikogo zbiorowego wrażenia dysonansu dla twierdzeń bolszewii, o tyle ta zwykła pani sprzątaczka w niebieskim fartuszku z poprzedniej epoki pasuje świetnie do archetypu przeciętnej, szarej kobiety, w której to interesie rzekomo Lempart ma wychodzić na ulice i skandować wulgarne hasła, czy dokonywać aktów wandalizmu. I tu tak samo jak wszędzie indziej na świecie, przewrotny los śmieje się mentalnej bolszewii w twarz, ukazując światu jej metody w pigułce - wielkie idee dla kobiet, na sztandarach kobiety, a wśród poszkodowanych zwyczajna kobieta.

Dawid vs Goliat
Innym istotnym motywem na tym obrazku jest prosty mechanizm psychologiczny, który sprawia, że lubimy kibicować mniejszemu. Lempart (wciąż) posiada asekurację prawną dla swoich wywrotowych działań - została ciepło przyjęta przez lewicowy establishment, który zakochany w niej niemal jak książkowy gabinet sanacji w Dyzmie, dał jej głos oraz okładki w swoich mediach i dekorował ją wyróżnieniami oraz nagrodami tam, gdzie mógł.

Nieznana z imienia pani Grzybasia czy Irenka natomiast jest zwykłym, szarym człowiekiem, o którego istnieniu nie wiedzieliśmy do tej pory. Domyślnie dzieli wszelkie trudy, które dzielimy my - zwykli obywatele, którzy nie mogą liczyć na wsparcie "salonu" w żadnej kwestii, a wręcz są w jego mediach gromieni jako przyczyna zła wszelakiego - naród głupich, zakompleksionych pijaków, brudasów i złodziei. Owa pani pewnie intelektualistką nie jest, po prostu jest zwykłą osobą. I zobaczyć jak ta zwykła osoba absolutnie rujnuje kolejny wybryk jakiejś bezkarnej, napompowanej przez establishment wydmuszki jest przeżyciem satysfakcjonującym dla człowieka przeciętnego.

Deus ex machina
Kolejnym ważnym wymiarem tego wydarzenia jest wymiar metafizyczny, a konkretnie co okazało się katalizatorem tego epizodu. Dwa największe obozy obudowały się wszelakimi strukturami i think-tankami pełnymi salonowych ekspertów (przepraszam za słownictwo) popadających w coraz bardziej abstrakcyjne pułapki myślowe. Wielkie genialne plany i strategie, liczone w milionach wariantów, przewalają się przez naszą kolektywną papkę neuronową, w procesie nieustannej bitwy, rozgrywki szachów 5D i prób totalnego zniszczenia przeciwnika. Istnieją ludzie którzy dwoją się i troją za darmo po pięć godzin dziennie jak wygrać tę wielką wojnę. Inni wprost tym się zajmują za pieniądze, wyłudzane siłą autorytetu.
Wystarczy że jeden nabuzowany macher coś zrobi - np. tak jak Lempart obleje farbą jakiś pomnik czy drzwi - i nagle cały horyzont polityczny zostaje przeobrażony, eksperci koncentrują się na tym incydencie, wyciskają pot z ostatnich szarych komórek jak opanować ten dziki świat potyczek i zamachów, który stale wymyka się mechanizmom opracowanym przez ich niewątpliwie genialne mózgowiny.

A tymczasem ranę dotkliwą - która bliznę pozostawi - zadał Marcie Lempart prosty ułomek, który niczym zbłąkana kula dotarł w odpowiednim stanie w odpowiednie miejsce i odpowiedni czas. Nigdy nie wolno zapominać właśnie o tym pierwiastku Bożym, który steruje światem metodą przypadków i zbiegów okoliczności. Nigdy zapominać nie wolno o tym, że Bóg wszak może wszystko i nawet wielkie imperium zła obalić może prostym człowiekiem, który nigdy na bohatera i wyzwoliciela nie był świadomie ćwiczony. Plan ludzki jest zawsze ułomny i niepewny względem potęgi wszechświata.

Planować przesadnie jest nieroztropnym - ani licząc tylko na swoje siły, ani licząc tylko na siły Boskie. Zatem warto się starać i walczyć, wykazując się godnymi nagrody cnotami. Ale też nie należy się lękać w obliczu swoich pojedynczych słabości i tego, że gdzieś nam nie dostaje i całego świata przez to nie uniesiemy. Choćby nie wiem jak skrupulatny i metodyczny był wielki żer diabelskiej bolszewii na zdrowej tkance ludzkości, za każdym razem będzie ona skutecznie odpierana - męstwem, odwagą, szalonym gambitem czy prostym gestem i przypadkiem. Zatem nie skupiajcie się na tym jak odnieść OSTATECZNE ZWYCIĘSTWO, bo to już leży w rękach Boga - zajmijcie się raczej tym, by tacy ludzie jak pani co sprząta mieli zawsze odwagę się odezwać i w swoim najbliższym otoczeniu na które macie największy wpływ - a nie w bezkresie internetu gdzie słowo już nic dawno nie znaczy - pielęgnujcie to, czego bolszewia się boi.

Mig

Komentarze