Umberto Eco nie żyje i to dobrze

Cześć dzieciaki. Ostatnio trafiłem na takiego tweeta śmigającego po Lewicowym Internecie(R). To taka bardzo mądra grafika wpisująca się w kanon kultury materialnej lewaków. Po pierwsze jest to jakiś spis pierdoletów które uderzają w ich przeciwników ideologicznych, po drugie jest on przedstawiony jak obiektywny dokument, a po trzecie podparty jest on AUTORYTETEM - w tym przypadku nazwiskiem sławnego pisarza, który zasłynął tym że wyruchał konia na granicy białoruskiej.

Przed państwem; 100 zasad ekofaszyzmu;


Nie będę tu koncentrował się na postaci która te punkty ułożyła - Umberto Eco jest martwy i nie może się bronić, o czym przekonałem się oddając mocz oraz stolec o wadze 43,8 deko (sam stolec, z moczem łącznie 0.615 kg) na jego grób nie spotkawszy żadnej opozycji z jego strony. Zamiast tego pragnę wejść w polemikę z tymi punktami, bo pachną mi one brudną robotą;

1. Brak miejsca na rozwój wiedzy (tradycjonalizm)
Zacznijmy od tego, że to zdanie operuje na pojęciach abstrakcyjnych na granicy buzzwordów. Czym dokładnie jest rozwój wiedzy? Bo chyba nie antonimem tradycjonalizmu? Każdy kompetentny historyk winien jest stwierdzić, że tradycjonalizm nie stoi w sprzeczności z rozwojem naukowym, czy gnozeologicznym jako tako. Być może Eco jako mediewista usiłuje tu referować czasy w których dysputy naukowe na uniwersytetach kościelnych wygrywało się przywołując nietykalnego wówczas Arystotelesa, albo ma na myśli zatarg kościoła z Galileuszem. Rzecz w tym, że czynnikiem problemizującym te kwestie nie był żaden tradycjonalizm, tylko ślepy dogmatyzm, który wszak występował też w społeczeństwach niesamowicie postępowych, np. pod postacią radzieckiego łysenkizmu.
    Sama teza o "braku miejsca na rozwój wiedzy" również wydaje się naciągana, biorąc pod uwagę fakt, że nazistowskie Niemcy - najczęściej w historii przytaczane jako przykład państwa faszystowskiego - były kolebką wielu przełomowych odkryć w XX wieku; od aeronautyki, przez doktryny wojskowe i technologie militarne oraz motoryzacyjne po medycynę, a w szczególności farmakologię, chemię gospodarczą i użytkową.
    Istnieje pełna zgoda co do tego, że w państwach faszystowskich i autorytarnych w ogóle historycznie nie było miejsca na drążenie kwestii degenerackich, takich jak np. genderyzmy (Naziści spalili pierwszą w historii klinikę dla transzoli) ale nazywanie tych spraw "wiedzą" to oczywista manipulacja, po którą sięga degenerat wiedząc, że gdyby nazwał swoją cenną "wiedzę" po imieniu, to nikt by się za nim nie wstawił.

2. Odrzucenie modernizmu, irracjonalizm
    Punkt ten zestarzał się absolutnie źle, bowiem samo czynienie takiego aksjomatu że modernizm jest obiektywnie dobry i słuszny to właśnie ten dogmatyzm z punktu pierwszego, który tak autorowi przeszkadzał. Modernizm nie jest wieczny i nie jest żadną cnotą - jest raczej bańką która powstała w wyniku niesamowitego nagromadzenia dobrobytu przez tzw. świat zachodni. Jest produktem mirażu, ślepą uliczką której elementem charakterystycznym jest starzenie się i wymieranie społeczeństwa, które przestaje się rozmnażać. Modernistyczna forma ekspresji nie przetrwała próby czasu, a po niej przyszła nowa przyszłość - niezależna od fantazji modernistów, pozostawiając ich larp w przeszłości. Dziś ten larp mieni się jak wygłup i błędy młodości. Co więcej - faszyzm w Europie rozwijał się właśnie w czasach rozkwitu szeroko pojętego modernizmu.
    Irracjonalizm to natomiast pejoratywne określenie stosowane przez wojujących ateistów, którzy z klasycznym racjonalizmem niewiele mają wspólnego, ale lubią sobie nadawać łatkę racjonalistów
. To są po prostu kolejne buzzwordy, Eco mówi nam tu wiele o sobie, ale nic o faszyzmie.

3. Kult działania dla samego działania, podejrzliwy stosunek do świata intelektualnego
Kult działania dla samego działania brzmi jak kompletne niezrozumienie jakiegoś systemu wartości, który wymaga od człowieka czegoś więcej niż bezmyślnej konsumpcji. Taką łatkę można przyporządkować również ruchom lewicowym, które uprawiają nagminny kult aktywizmu. Prawdopodobnie jest to jakaś kolejna próba ataku prawicy w oparciu o dawno już miniętego ducha czasu, zamiast rzetelnej cechy charakterystycznej społeczeństw faszystowskich.
    Podejrzliwy stosunek do świata intelektualnego znowuż jest jakimś skrótem myślowym który należy starać się zrozumieć we własnym zakresie. Tu zauważyć należy że naziści i faszyści mieli swój własny świat intelektualny i odwoływano się w nim nawet do ezoterycznych guseł, czego analogiem są ezoteryczne gusła z dalekiego wschodu, tak chętnie przyswajane przez nowobogackie warstwy postmodernistycznych społeczeństw zachodnich.
    Natomiast od czasu zniesienia stanu uprzywilejowanego (monarchia, szlachta, oligarchia, etc.), jednym ze środowisk do którego lgną żądne splendoru i posłuchu gnidy są właśnie środowiska intelektualne, które dawną magnaterię jako tako zastępują. Dziś jednak zamiast czilować całe dnie na swoich posesjach i uprawiać hazard, ludzie ci są zmuszeni przyjmować jakieś role społeczne typu wykładowca, aktor czy urzędnik państwowy i swoje gorszące odrealnienie czynią publicznym. A co gorsza, pozują jako autorytety uprzywilejowane do zarządzania społeczeństwem i popadają we frustrację gdy są przez to społeczeństwo odrzucani - jest to zjawisko uniwersalne. Widzimy je u siebie, występuje ono również w USA i jak widać narzeka na nie też Eco, stając się takim analogiem naszego Macieja Stuhra.

4. Uznawanie odmiennych poglądów za przejaw zdrady
Kolejna ulotna myśl, ale chyba wszyscy wiemy o co autorowi chodzi - i jest to kolejny przypadek lewackiej nowomowy; zdarza się rzeczywiście tak, że internacjonalistyczni obywatele świata zabiegają o jakiś idiotyzm, który stoi w bezpośrednim konflikcie z interesem państwa - i faktycznie, bywa że jest to nazywane zdradą. Bo nią jest. Natomiast nie chodzi w takich przypadkach przecież o zwykłą różnicę poglądów. Nasz niedawny przykład rozpierdolu pod granicą w Usnarzu jest idealnym przykładem tej mechaniki; nagle - zgodnie z oczekiwaniem białoruskiego reżimu - pod granicę zaczęli przyjeżdżać lewicowi politycy i aktywiści, niszczono infrastrukturę graniczną żeby pomagać imigrantom nielegalnie przekraczać naszą granicę. Tych właśnie ludzi, za powielanie propagandy wrogiego nam reżimu i niszczenie zasieków, nazywano antypolakami i zdrajcami. I była to ocena jak najbardziej uzasadniona, nieoparta o zwykłe "odmienne poglądy".
    Pucz Platformy w sejmie gdy zablokowano mównicę by zablokować uchwalanie budżetu to również nie były "odmienne poglądy". Wnoszenie do Unii o ukaranie Polski też nie jest "odmiennymi poglądami". To nigdy nie są zwykłe "odmienne poglądy", tylko jakieś chore działania do których lewary nakręcają się na całym świecie. Przy czym w krajach sojuza też istniało analogiczne pojęcie zdrady, ale to była zdrada wobec rewolucji i jej wartości, a nie państwa. I tam to można było dostać czapę nawet za posiadanie obywatelstwa kraju który nie był komunistyczny.

5. Rasizm
Być może, aczkolwiek znowu jest to cecha absolutnie inkluzywna dla właściwie wszystkich typów społeczeństw. Przy czym należy tu wspomnieć o zjawisku systemowego i zakorzenionego w aktywizmie rasizmu wobec białych na zachodzie. Tam dokonuje się np. przyjęć na uczelnie wyższe w oparciu o kryteria rasowe, a ruchy oddolne stale silą się na "zniszczenie kultury białego człowieka" i usuwanie białych autorów z materiału nauczania. Miejscami na zachodzie wydziela się nawet strefy przeznaczone wyłącznie dla czarnych, czy może raczej takie, na których obowiązuje wyższy przywilej czarnych wobec białych. Wszystko to dzieje się właśnie w imię postępu i walki z faszyzmem i rasizmem, a jednak jest to wprost cały szereg zachowań rasistowskich.

6. Szukanie poparcia przede wszystkim u sfrustrowanych klas średnich
Znowu autor zdecydowanie miał coś na myśli, ale postanowił dalej udawać że czyni obiektywny wyznacznik. Opisany przez niego mechanizm to z grubsza populizm i jest on uprawiany przez wszystkie większe środowiska polityczne. Również do klasy średniej - czy to sfrustrowanej czy nie - odwołują się zarówno lewica jak i prawica, tylko w inny sposób.

7. Nacjonalizm, wiara w teorie spiskowe
To jest jeden punkt? xD Nacjonalizm - no raczej, choć to co czyni faszyzm złym, albo nacjonalizm potencjalnie niebezpiecznym, odnajdywane jest również w systemach faszyzmowi antagonistycznych.
    Wiara w teorie spiskowe - badania socjologiczne wykazały, że typ prawicowca na ogół jest mniej ufny wobec instytucji oraz władzy, więc jak rozumiem stąd pochodzi ten mem że prawica (bo przecież nie faszyści) to szury. Nie jest to jednak cecha ekskluzywna dla nacjonalistów czy faszystów i aby to pojąć wystarczy wczytać się w lewicowy folklor, który oparty jest o mnóstwo przeinaczeń i domysłów, będących pozostałościami po dawno już nieobowiązujących mądrościach etapu.
    Tak się składa że niedawno u nas Tomasz Piątek przegrał rozprawę sądową opartą o kwestię merytoryki jego książki, w której usiłował przedstawić Antoniego Macierewicza jako człowieka powiązanego z rosyjskimi służbami. Teorie racjonalnego społeczeństwa na temat tego kim jest, jak żyje, co posiada i co myśli Jarosław Kaczyński to już w ogóle temat dla psychiatrów. Ponadto Marek Kuchciński zamieszany jest w siatkę pedofilów, Polską steruje kościół, WOT to prywatna armia Macierewicza stworzona do zaprowadzania autorytaryzmu, stan wyjątkowy na granicy białoruskiej wprowadzono aby odciąć ludzi od informacji co się dzieje z imigrantami, a co pół roku wraca temat Polexitu - to są tylko przykłady z naszego podwórka.

8. Postrzeganie wrogów jednocześnie jako nadzwyczajnie silnych i nadzwyczajnie słabych
Trudno jest w ogóle zdefiniować kryteria do tego punktu, ponieważ zależne jest od tego jak definiujemy to postrzeganie jako słabego i silnego oraz od tego jakie przykłady do wyceny tego sobie obierzemy. Technicznie rzecz biorąc możemy tu umieścić casus Jarosława Kaczyńskiego, który jest starym, umierającym od 6 lat szaleńcem a z drugiej strony mózgiem wielkiej operacji w wyniku której od 6 lat opozycja przegrywa wszystkie wybory i co miesiąc dostaje wpierdol w mediach. Tu znowuż pasuje Donald Trump, którego owiano kolejną teorią spiskową lewicy o tym, że Trump jest frustratem z demencją (vide książka Fire and Fury i jej lansowanie) i kompletnym debilem, ale jednocześnie niezwykle niebezpiecznym i przebiegłym manipulatorem.
    Właściwie każda osoba może spełniać te kryteria, bowiem właściwie prawie nigdy się nie zdarza, żeby to jeden ośrodek, a konkretnie jedna osoba przedstawiała kogoś jako zarówno osobę słabą jak i silną - to jest przeważnie wynik kolektywnej pracy różnych głosów z jednego obozu i zdarza się wszędzie.

9. Uznawanie, że pacyfizm jest równoznaczny z brataniem się z wrogiem, i postrzeganie ludzkiego życia jako wiecznej walki
Autor znowu dokonuje tu manipulacji, czy może popisuje się swoją głupotą. Znowuż, nie takie harce uprawiało imperium racjonalizmu w imię walki ze światową finansjerą i imperializmem. To lewicowe ideologie skłaniają ludzi do permanentnej antagonizacji swoich przeciwników politycznych, zarzucania dialogu i działania w takich środowiskach jak antifa. Tzw. symetryzm jest nagminnie zwalczany po lewej stronie, wymyśla się jakieś paradoksy tolerancji, na twitterze lewica nawet rozlicza ludzi z lajków. Sam Marks pisał o odwiecznej walce klas, tworząc podwaliny pod ten system walk plemiennych w wyprasowanej koszuli i okularach. To agresywne i bezkompromisowe podejście wobec rozwiązań pokojowych zdecydowanie nie jest ekskluzywne dla faszyzmu - ono jest związane z radykalizmem, który ma tyle twarzy, ile istnieje nurtów politycznych.
    Sam zarzut wobec "pacyfistów" o bratanie się z wrogiem również jest uzasadniony w dostępnym powszechnie materiale źródłowym. Pomijając już wspominane dywersje na polskiej granicy których dokonywały organizacje humanitarne, a które były na rękę Łukaszence, warto tu wspomnieć o historii Jane Fondy;
    Jane Fonda była pacyfistyczną aktywistką w czasie Wojny w Wietnamie. W 1965 roku pojechała do Północnego Wietnamu badać stan życia Wietnamczyków z północy i szukać śladów amerykańskich zbrodni - oczywiście racjonalizacja była taka, że robi się to w imię sprawiedliwości i bezstronnych mediacji, choć Fonda była zadeklarowaną przeciwniczką amerykańskiej interwencji w Wietnamie. Podczas tej wycieczki, aktywistce zrobiono zdjęcie jak w hełmie siedziała przy północnokoreańskim dziale przeciwlotniczym - broni, którą wszak strącano amerykańskich lotników takich jak późniejszy senator John McCain, który w wyniku tortur do końca życia nie był w stanie podnosić rąk powyżej poziomu swoich ramion. Czy Fonda zdawała sobie sprawę z tego że tak ją urobili? Pewnie nie. Ale wynikło to właśnie z epizodu fraternizacji z północnokoreańską armią, której zebrało się na zdjęcia pamiątkowe. To był oczywisty przykład bratania się z wrogiem. Taki, po którym lekcję powinna wynieść sama bratająca się. Gdyby oni chcieli, to w imię tej "przyjaznej wymiany" wycisnęliby z niej więcej gestów obraźliwych i demoralizujących dla jej kraju. Lewica tego oczywiście nie pojmuje.

10. Pogarda dla słabych
Tym skrótowcem można określić bardzo dużo zjawisk i zwykle jest to bardziej kwestia woli oceniającego, niż fakt do obiektywnego stwierdzenia. Znowu, przez to tę łatkę można przyczepić właściwie każdemu rządowi - ktokolwiek miał władzę i dysponował ograniczonymi środkami, ten pomimo urzędu nie był w stanie zaspokoić potrzeb jakiejś słabej grupy społecznej, albo nie widział w tym sensu, mając szerszy ogląd spraw i masę palących priorytetów na karku. To właśnie w takich warunkach wykuwają się takie populistyczne hasła jak "pogarda dla słabych", bo przecież nie z jakichś oficjalnych programowych deklaracji o niższości "słabych" względem "normalnych".
    Ergo, nie jest to żaden wiążący wyznacznik, znowu mówimy tu o zjawisku arbitralnie definiowanym, które zdarza się wszędzie, za każdych rządów. Natomiast nie każdy typ opozycji instrumentalnie "słabszymi" się posługuje do robienia polityki - to również zaznaczyć trzeba.

11. Kult śmierci
Domyślam się że autorowi chodziło o kolejny przymiot jako tako kojarzony z prawicą, czyli o ten etos obowiązku, który sprawia że człowiek jest na przykład w stanie oddać życie za swój kraj, bohatersko zginąć, poświęcić się ku wiecznej chwale. Mając w pamięci punkt pierwszy odwołujący się do wsteczniactwa (i jak rozumiem nawiązujący do kościoła, w czym utwierdza mnie filozofia Eco przedstawiona w "Imieniu Róży"), nie wykluczam że może też chodzić o kult Męki Pańskiej, który tak bardzo lewarom przeszkadza bo swoim memento mori odciąga od epikurejskich fantazji o permanentnym szczęściu, których realizacja kończy się zwykle fizyczną eliminacją różnego rodzaju problemów - w tym ludzi takich jak starcy, czy nienarodzone dzieci.
    I tu właśnie znowu pojawia się motyw lustrzany po tej "antyfaszystowskiej" stronie barykady, prawidłowo przez Jana Pawła II określony jako Cywilizacja śmierci. To właśnie po tej stronie otwartej i postępowej usiłuje się normalizować aborcję kompletnie obrzydliwymi happeningami, podczas których odbieranie życia wprost się fetyszyzuje. Przypominam sobie na przykład taki performance na jakiejś imprezie, na której jakiś łysy transzol ze sztucznym brzuchem zaczął się w ten brzuch dźgać, po czym wydobył z niego sztuczne łożysko z którego wycisnął "krew" (i się nią posilił), pępowinę oraz lalkę bobasa. Jeśli coś jest kultem śmierci to właśnie to, a nie wiara w coś większego od siebie, czemu czasem wypada złożyć się w ofierze.
    Dodać też pragnę, że ciekawym przykładem tego "faszystowskiego kultu śmierci" była np. katastrofa w Fukushimie, gdzie uszkodzony został reaktor atomowy i na ochotników do rozbrajania go zgłaszali się ludzie świadomi że umrą przedwcześnie (choć często to byli emeryci) i być może w mękach. Natomiast czy taka cecha miała historycznie miejsce w krajach faszystowskich? Raczej tak, ponieważ wiąże się z pryncypium obowiązku jednostki i wyższego dobra.

12. Kult męskości, czyli lekceważący stosunek do kobiet i bezwzględne prześladowanie niekonformistycznych skłonności seksualnych
Co haha A jeśli wszystko się zgadza, tylko prześladowanie nie jest bezwzględne tylko np. umiarkowane? Zdecydowanie jest to kolejne zdanie złożone do tego by atakować i oskarżać, a nie definiować jakiś spójny, łatwy do obiektywnego ustalenia fenomen.
    Lekceważący stosunek do kobiet jest hasłem z tej samej półki co Pogarda dla słabych - to pojęcie subiektywne, często podszyte populizmem i wynikające z czyjejś strategii politycznej, a nie faktycznego dogmatu. Na lewicy istnieje przeświadczenie, że kobieta naturalnie jest w stanie żyć tak samo jak mężczyzna - czyli partycypować w tych samych zawodach i dziedzinach życia z takim samym skutkiem. Teoria ta jest każdego dnia obalana w milionach zakładów pracy na całym świecie, gdzie istnieją osobne normy np. ciężarów jakie może ręcznie przenosić kobieta aby nie nabawić się kontuzji. O konkurencjach sportowych nawet nie ma co wspominać.
    Różnice płci wynikają wprost z naszej anatomii i zachodzą nie tylko na poziomie fizycznym, ale również psychicznym. To stwarza sieć predyspozycji dla danej płci w różnych zawodach i tak się składa że wiele stanowisk które są najbardziej prestiżowe wiążą się z przymiotami typowymi dla mężczyzn, takimi jak np. skłonność do podejmowania ryzyka, asertywność, chłodna kalkulacja, charyzmatyczna prezencja itd. Nie ma to nic wspólnego z jakimś kultem męskości czy lekceważeniem kobiet, po prostu jest to organizacja społeczna stworzona przez mężczyzn, żeby nie musieli się już zabijać na polach bitew. Kobiety nigdy do tego światka nie pasowały, oprócz wybitnych przypadków typu Maria Skłodowska-Curie, czy Margaret Hamilton, które po udowodnieniu swoich umiejętności spotkały się z ciepłym przyjęciem tego środowiska.
    Z punktu widzenia lewicy dowodem na marginalizację i lekceważenie kobiet jest właśnie brak parytetów, czyli nominalnej równowagi między przedstawicielami obu płci na tych wspomnianych prestiżowych pozycjach. Niemniej, ci ludzie z lewicy to są dosłownie ludzie, którzy chcą stosować kryterium płciowe przy naborze na jakąś funkcję, czy występ w panelu dyskusyjnym i przez nich na różnych kursach za bycie kobietą dostaje się tyle punktów dodatkowych (tzw. handicap) co za bycie niepełnosprawnym, więc naturalnie tych zarzutów o marginalizację nie można traktować poważnie bo wg ludzi którzy o nią oskarżają, brakiem owej marginalizacji jest jakaś seksistowska dystopia gdzie kobieta jest ozdobą zarządu dla zachowania symetrii genitalnej całego składu. Według nich numer w tabelce musi się zgadzać, a nie wydolność instytucji, co czyni instytucję w istocie niepotrzebną, bo nieistniejącą dla swojego zadania, tylko dla pełnienia funkcji sztucznej kroplówki splendoru dla jakiejś wybranej grupy społecznej (w tym przypadku kobiet). Ta ecowska marginalizacja zachodzi w każdym społeczeństwie które nie wkupiło się w jego postmodernistyczny kult, czyli jest tradycjonalistyczne, czyli spełnia już dwa kryteria faszyzmu xD oto wielka tajemnica wiary.
    Nad prześladowaniem gejów rozwodzić się nie ma co, bo to również bardziej lewicowa farsa niż faktologiczny zarzut - kiedy takie państwa jak Polska - którą dziś oskarża się o drogę w kierunku faszyzmu - odbudowywały się po wojnie, wesoła sojusznicza Wielka Brytania dorobiła Alanowi Turingowi cyce estrogenem żeby go wyleczyć z homoseksualizmu. W tej słynnej starożytnej Grecji, gdzie homoseksualizm miał nie być tematem tabu, tęgie głowy które dziś znamy z podręczników od filozofii szkalowały homoseksualizm i potępiały go jako zwyrodnienie, przy czym warto zauważyć że nawet wtedy wśród "praktykujących" bycie stroną przyjmującą było traktowane jako hańba. Wśród hitlerowców byli różni zboczeńcy ale już dla uproszczenia argumentu powiedzmy że faktycznie faszyzm nie idzie w parze z gejostwem, choć nie jest to cecha dla niego ekskluzywna, ponieważ brak aktywnej adoracji dla gejów w postaci przywilejów i specjalnej propagandy w szkołach nie jest tyle dogmatem faszyzmu, co cechą wszystkich kultur i społeczeństw które pojawiły się przed nowym etapem rewolucji, gdzie zaczęto obierać sobie na sztandary "prawa gejów" (do których jeszcze Che Guevara to by najchętniej strzelał, a na których Senyszyn zbierała teczki).

13. Przekonanie, że jednostka praw jako takich nie ma, połączone z wyobrażeniem sobie narodu jako monolitu wyrażającego wspólną wolę.
Ngl, to brzmi jak ideologia Adolfa Hitlera i jest to na tyle szczególne stwierdzenie, że trudno je przypisać innym modelom państwa. Polemizować można ws. "jednostki bez praw", ale z grubsza tak, to jest cecha państw faszystowskich.

14. Nowomowa
Zabawne, bo sam autor z niej korzystał rzucając te różnorakie buzzwordy żeby zakamuflować fakt że bezsensownie antagonizuje jak najebany menel. Czy faktycznie państwa faszystowskie cechuje nowomowa? Frazes ten kojarzy się raczej z technikami radzieckimi, gdzie sztuka odwracania znaczeń i racjonalizowania głupot mądrości etapu była na najwyższym poziomie. Świetnie obrazuje ten mechanizm kawał o tym, jak słuchacz pyta Radio Erewań czy będzie wojna, na co radio odpowiada że wojny nie będzie, natomiast rozgorzeje taka walka o pokój, że nawet kamień na kamieniu nie zostanie. I faktycznie wpisuje się to w kanon tego lewicowego sposobu prowadzenia dyskusji, gdzie interlokutora oskarża się o bycie złem wcielonym i porównuje do Adolfa Hitlera (co właściwie ma osiągnąć np. ta omawiana lista), żeby upewnić się w swojej moralnej racji do zwalczania przeciwników w dowolny sposób - z użyciem przemocy włącznie.
    Faszyści niewątpliwie również korzystali z nowomowy - propaganda sukcesu i odwracanie znaczeń niektórych haseł w celach propagandowych zdarzają się jako tako wszędzie w jakimś stopniu. Znowuż, jednak nie jest to cecha szczególna systemu.

Podsumowując; ta lista to raczej paszkwil - bardziej lub mniej świadoma próba zdefiniowania zła wcielonego, przyozdabiając je w rysy ludzi, których autor nie lubi i ewidentnie nie rozumie. Jest to próba oczernienia w celu stworzenia ostatecznie sytuacji usprawiedliwiającej wszelkie akty agresji na prawicę - no bo jak normalnie dyskutować ze spadkobiercami totalitarnego państwa które katowało ludzi na śmierć w obozach koncentracyjnych. Kryje się w tym takie dzikie podejście człowieka, który widzi które myśli są uznawane za brzydkie i usiłuje je przypisać swoim adwersarzom żeby ich skrzywdzić, nie zważając kompletnie na takie kwestie jak kultura debaty czy kultura w ogóle.
    Nie przypominam sobie sytuacji, w której brałbym się za takie gromienie bez przywoływania jakichś wartości jako wyznacznik oceny - być może zdarzyło mi się to, ale skoro nie pamiętam, to znaczy że nie robię tego nagminnie. Zatem gdy sam uprawiam krytykę, referuję jakieś pozycje na temat których można się spierać i się z nimi zgadzać. Natomiast tacy ludzie jak Eco ordynarnie usiłują dowodzić że tacy ludzie jak ja to po prostu faszole i chuj. To jest zwyczajna podłość ludzka, prawdopodobnie racjonalizowana sobie na dziesięć różnych sposobów w głowie pacjenta.

Co do merytoryki; jak starałem się wykazać, spora część z tych punktów to po prostu hasełka dla ułomków które tak naprawdę nic nie znaczą i trzeba nadać im swój własny sens, co czyni je nieadekwatnymi do traktowania jako wiążące wyznaczniki. Z trzem punktom (na czternaście) myślę że przyznałem jako tako rację. Większej ilości przyznałem rację w takim sensie, że stwierdziłem że mogą te zjawiska występować w krajach faszystowskich, ale nie są dla nich ekskluzywne. Stąd może pojawić się taki argument, że celem tej listy jest właśnie sprawdzenie ile z tych punktów jest wypełnionych, a nie zdefiniowanie listy punktów ekskluzywnych dla społeczeństw faszystowskich. Problem z takim podejściem jednak jest taki, że skoro większość punktów nie jest ekskluzywnych dla państw faszystowskich (a część punktów to kwestia interpretacji oceniającego), to znaczy że oceniając według tej listy losowe państwo można dojść do wniosku że jest ono faszystowskie, albo pokrywa się z modelem faszystowskim w np. 75%, chociaż jest to tak naprawdę państwo demokratyczne gdzie rządzi np. partia piratów.
    Co do tej wersji budzi też wątpliwości punkt 13., który jest po prostu mega specyficzny i konkretny i właściwie wyróżnia się na tle reszty naciąganych tez. Gdyby wszystkie tezy były na takim poziomie jak ta z punktu trzynastego, to byłaby to rzetelna lista zarówno ekskluzywnych czynników jak i ogólnych objawów znanego nam faszyzmu. Widzimy zatem że jak by na tę listę nie spojrzeć, jest ona bezużyteczna jako dzieło apokaliptyczne.

Dziękuję za uwagę, błędów w tekście nie poprawiam bo nie chce mi się go czytać, jeśli chcecie Państwo ujrzeć na SRACE więcej tekstów polemicznych z lewacką propagandą to proszę komentować, lajkować i szkalować KluJ

-Mig

Komentarze