Kuce to debile
Ten artykuł jest inspirowany memesem kolegi redakcyjnego NibyMarcina vel ChybaMarcina, który jak się okazuje wciąż i wciąż ponownie jest fascynatem muzyki rockowej, pojmowanej wszelako. W samym memesie poruszana jest kwestia muzycznych różnic pomiędzy fanami rapu, discopolo i metalu, co jest rzecz jasna bardzo zabawne i interesujące, natomiast nie o tym memesie jest mój artykuł.
Muzyka jest zaiste inspirującą i fascynującą formą sztuki, bowiem sama w sobie jest jedną z najbardziej abstrakcyjnych metod jej realizacji. Jasne, że obraz malowany nie sprawia, że znajdujący się nań budynek możemy obmacać ujebanymi w czekoladzie i wafelkach łapskami, będą w galerii Luwr i wpieprzając słodkości, natomiast jest to nośnik fizyczny znacznie bardziej bezpośredni, zaś samo malowidło możemy np. rozjebać i wyrzucić na śmietnik.
Realizacja muzyki jest również abstrakcyjna, ale na wyższym poziomie, bowiem dźwięku dotknąć nie możemy. Gdy ktoś załaduje przepotężnego bączura o magnitudzie 1500 100 900 (słownie: tysiąć pieńcet sto dziewięcet) w skali Richtera, będzie się dało czuć roznoszący się i walczący o dominację powietrzną z innymi aromatami smród, natomiast brzmienie rozrywających się majciorów wydawać się będzie jedynie przez moment.
O co chodzi w metalu, historia krótka. Dawno, dawno temu, w latach 60 było coś takiego jak CIENŻKI ROK PSYCHODELICZNY. Bo była hipisiarnia, ludzie słuchali Hendrixa i niektórzy grali sobie na rozjebanych wzmacniaczach, tj. rozcinali je nożem tak, że wydawały dźwięk BŻŻŻŻŻ). Potem wszedł Fuzz i Distortion, czyli efekty przesterowe, a potem przyszło Black Sabbath. Oczywiście zespołów z lat 70, które wydały świetne albumy takie jak moje kochane Budgie, czy Thin Lizzy jest cała masa, ale Sabbaci są ojcami metalu, bo wydali takie numery, jak ŚWINIE WOJENNE(War Pigs) oraz ŻELAZO CZŁOWIEK(Iron Man), albo taki banger SABBAT KRWAWY SABBAT(Sabbath Bloody Sabbath).
No i potem pod koniec lat 70 towarzystwo się rozmemłało i zaczęły się robić nudy, toteż pojawił się punk rock, który wysrał ogrom podgatunków muzyki jak post-punki, nowe fale etc. Metalowcy zaczęli, wzorując się na punku grać szybciej, bo dotychczasowo była to muzyka ze sporymi wpływami bluesa i tak oto pojawiły się Spid Metale, Power Metale, Srasz Metale, a z coraz bardziej ekstremalnymi falami punka pojawiały się szerzące coraz więcej rozpierdolu fale metalu.
No ale o co chodzi, otóż warto się pochylić nad tym kim ci metalowcy byli. W znacznej większości była to sfora składająca się z dwudziestoparoletnich wyrzutków, którym rewolucja rewolucyjna wchodziła do wanny jak byli mali, więc zbuntowali się przeciwko systemowi. Od Panków różnili się tym, że zamiast robić ze swojej głowy pokazu braków intelektualnych po prostu o siebie nie dbali i chodzili zarośnięci jak lumpy, albo zapuszczali bokobrody zaginające się do tyłu(niektóre pojeby z długimi kudłami coś takiego robią), albo jakeś trzęsące wszystkimi pizdami na wsi wąsiwo i nosili koszulki swoich ulubionych kapel.
Ich muzyka od strony technicznej to najczęściej maksymalnie trzy riffy na zmianę(brzmienie rytytytytydududuytytytyty), jakiś brejkdown, solówka gdzie wirtuoz napierdala ślepo po strunach, albo jeszcze wokalizy polegające na a)chrząkaniu b)śpiewaniu falseto, choć się nie potrafi(brzmienie: ukąsiła mnie osaAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA) c)(bardzo rzadkie!)faktycznie szkolony śpiewak umiejący śpiewać d)darciu ryja do mikrofonu. Technik jest rzecz jasna więcej i są one kreatywne, a moim ulubieńcem jest wokalista zespołu Lords Of The Crimson Alliance o stroszącym włosy pseudonimie FAR CRY(Serio tak jest ocreditowany na płycie), a który to zespół jest innym wcieleniem grupy Grudge, dlatego, że panowie mieli wytwórnię i nikt nie chciał u nich wydawać. Więc wydawali sami pod róźnymi nazwami xDD.
Teksty, no i tutaj zaczyna się jazda, bo każdy metaluch powie, że w metalu są najambitniejsze liryki, a niektóre OCIERAJĄ SIĘ O POEZJĘ. Tutaj chcę powiedzieć, że teksty w metalu mają najczęściej charakter gimmicku, co z terminologii wrestlingowej z Ameryczki znaczy, że nie było to coś co do końca muzycy wyznawali, albo coś w co wierzyli. Jest sporo eskapizmu i pisania o
Wielkich Wojownikach walczących z Wielkimi Czarodziejami, albo o ruchaniu ich kobiet i patrzeniu jak płaczą.
Zapodam wam kilka moich ulubionych liryków, które zasłyszałem w numerach metalowych tu i ówdzie. Zaznaczę, że nie wszystkie ocredituję, bowiem bywało, że pobierałem na pendrive z pewnego blogspota album do odsłuchu po raz 1wszy i zapominałem co to za zespół, bo czyściłem pendrive. Byłoby tego kontentu więcej, ale wiele grup, szczególnie tych z lat 80, co się rozpadły po pierwszym albumie nie ma w ogóle tekstów nigdzie zapisanych, a z materiału rozumie się kompletnie kurwa nic. Zatem kilka przykładów, które mam:
"The harder it comes the harder i get" (zespół: nie pamiętam, ale przysięgam, że jechałem samochodem i powstrzymywałem śmiech, bo wiozłem ludzi xDD)
"I moan and grow, and the hunt drives me crazy/I fuck like a beast" (zespół: W.A.S.P.)
"Mr. Cant was recovering from mace. So he sat on her head and jacked in her face" (niesławny zespół: Mentors)
Widzicie więc, że segz silny jest, co nietrudno wywnioskować po produktach rewolucji seksualnej, ale nie tylko zegz, bo jest też np. straszny satanizm, który jest bardzo podobny do satanizmu obecnie popularnego wśród EDGY nastolatków, tylko tutaj diabeł jest "cool jebać zasady gościem", a obecnie jakimś homoseksualistą.
Jeśli poważnie traktujecie liryki metalowe to pewnie też macie łzy w oczach na filmach Marvela, a komiksy gdzie wujek Ben powiedział Supermenowi "zjedz zupe i brokuł" też bardzo was przejmują. To jest tylko tępa rozrywka, serio. Metalowcy nie nadają się do grania "poważnej sztuki", a jak próbują to się kończy abominacjami pokroju Dream Theater, albo szerzej w muzyce rockowej cokolwiek z Pink Flojd po Ścianie.
Metal jest w tym samym rzędzie co pop, rock, rap, czy disco polo. Nawet wasze zespoły DEATH METULOWE to najebane menelusy udające Ciasteczkowego Potwora z ich ulubionego filmu gatunku: horror klasy F i gitarzyści robiący pierdu pierd na rozjebanych przesterach.
Nie ma w tym nic gorszącego posłuchać se piosenek jak lubicie, dopóty tego nie manifestujecie ubierając jakieś glany, albo zapuszczając się jak menele, bo zapuszczać się możecie wtedy gdy np. chcecie zostać pustelnikami, albo mistykami-szaleńcami głoszącymi przepowiednie upadku, co może kiedyś uczynię, jak brodę zapuszczę. Natomiast to całe środowisko pseduointelektualistów w koszulkach Biedaliki to bym zaorał i wsadził do Pociągu prosto w kierunku pewnej wsi na Białorusi, ale nie powiem Wam jakiej, bo na to nie zasługujecie.
Anon
Komentarze
Prześlij komentarz