Narodowe Czwartki #14

Ostatnimi czasy występują stałe komplikacje na linii redakcja-świat, co opóźnia wydawanie Narodowych Czwartków. Zrozumiawszy to, przygotowałem się na ten tydzień formując zgrubny kształt tegotygodniowego tekstu już w środę, jednak w czwartek, gdy zabierałem się już za właściwą publikację, pod naporem stałych opadów oraz sukcesów polskich sportowców w Tokio urwane zostały dostawy prądu do komórki wydawniczej Towarzystwa Narodowo-czwartkowego.

Proszę się jednak nie lękać i wiary nie tracić - jest to niewątpliwie test na wytrzymałość, zwykły proces filtrujący inicjatywy nieudane od tych udanych. Obecnie zmagając się ze sztormem wydarzeń oporowych nie ustajemy w konsekwentnych publikacjach, a po przejściu owego ciągu o wartości ujemnej będziemy mogli przystąpić do ofensywy.

Ażeby do takowej przejść, skupić się muszę ja osobiście przede wszystkim na domknięciu kilku spraw pobocznych, które rozkładając się na przestrzeni tygodnia ograniczają moje zdolności poświęcania czasu na realizowanie faktycznych ustaleń poprzednich "czwartków". Obecnie sytuacja z punktu strategicznego wygląda tak, że do dokończenia jest wciąż zalegająca płyta z muzyką - do zakończenia tego przedsięwzięcia zostało niewiele,  bowiem dwa utwory i drobne poprawki. Prawdopodobnie nie uda się tego ukończyć już w tym tygodniu, ale w następnym dołożę wszelkich starań aby wreszcie domknąć ten projekt.
Inicjatywa propagandowa również cierpi i KOC nie nadaje regularnie, ale powodem nie jest brak struktur, lecz brak materiałów do publikacji. KOC zostanie zreorganizowany, a jego działania usystematyzowane tak, ażeby w każdym tygodniu korpus miał nad czym pracować.

Nie jest jednak celem Narodowych Czwartków czynić z nich tygodnika o postępach moich osobistych posunięć. Inicjatywa narodowoczwartkowa została ukuta by krzewić stosowną myśl i słać komunikaty związane z przedsięwzięciem budowy Wielkiej Polski, ze szczególnym obecnie skupieniem na kwestii podboju przestrzeni sieciowej. Dlatego też od następnego wydania Narodowych Czwartków planuję powrócić do formy która krystalizowała się wcześniej, z aktualnymi tematami w czołówce i wzmiankach o dalszych planach redakcji na końcu.

Wreszcie przejść możemy do kwestii doczesnych, a najważniejszą z nich jest oczywiście 77. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Był to ostatni wielki zbrojny zryw w dotychczasowej historii Polski, część obszernej operacji Armii Krajowej w próbach odzyskania niepodległości w powojennym ładzie do udziału w którym ostatecznie Polaków nie dopuszczono. Podwójna natura powstań siłą geopolityki oraz siłą masowego zrywu w tym przypadku była podkręcona do maksimum, a stawki zdawały się być najwyższe w historii. Młoda Polska odrodzona po 123 latach zaborów była zagrożona zagładą. Jednocześnie gra polityczna toczyła się między największymi mocarstwami świata w największej dotychczas wojnie świata z wykorzystaniem najnowocześniejszych technologii propagandowych. W takich warunkach z "trzecim sojusznikiem" Stalinem mierzył się rząd Mikołajczyka.

Za wytrwałość, podjęcie walki i nieustawanie w nadziei Powstańcom należy się ogromny szacunek - zarówno dzielnym partyzantom którzy działali w polu, jak i dowództwu. To ostatnie niestety podkreślać należy, ponieważ w polskiej infosferze grasuje dalej wytwór kacapskiej propagandy wymierzonej w AK, która z polskich oficerów realizujących powstanie robi nie żołnierzy, lecz zwykłych zbrodniarzy - zarzut ten sam, za który później mordowano Żołnierzy Wyklętych w PRLu.
Wymówek na kolportowanie tej potwarzy jest mnóstwo (jak na każdy idiotyzm i każdą podłość) i przez to nabiera się na nią jakiś odsetek ludzi, którzy gubią się w detalach, niedostrzegawszy do budowy jakiego całokształtu polskiej kultury historycznej tak naprawdę się przykładają. Najczęściej nie są oni zaznajomieni z faktycznymi niuansami Powstania, a czarną propagandę wymierzoną w Polskę którą powtarzają najczęściej kupili od jakiegoś anonima w internecie albo dywersanta który napisał artykuł lub nawet wydał książkę uderzającą w polską rację stanu. Bełkot tych ludzi należy zwalczać, a o prawdę historyczną dbać, naświetlając istotne szczegóły, które kacapską propagandę są w stanie rozbroić.

Nigdy nie dajcie sobie wmówić że powstania jakiekolwiek były niestosowne, że były błędem którego należało unikać. Wszelcy eksperci kanapowi wierzący w cynizm i bezmyślny indywidualizm przypadkowo mylony z pragmatyzmem to są właśnie ludzie których o odwagę, męstwo i honor posądzać nie można nie tylko w chwili prawdy, ale i w życiu codziennym - niech ich wymówki i racjonalizacje odnoszące się do waszego zdrowego rozsądku i poczucia dystansu nie przesłonią wam faktycznego obrazu ich krętackiego obycia i kloacznej moralności.

Oni nie są mądrzy po szkodzie ani nie są mądrzy w ogóle opierając swoją ocenę tak złożonego wydarzenia na podstawie notatki na wikipedii o tym kto wygrał. Oni zwyczajnie gardzą porażką - gardzą nią bezwzględnie i gotowi są wystąpić nawet przeciwko własnej ojczyźnie byle tylko od porażki się odciąć. To jest właśnie przymiot zdrajcy, osoby nielojalnej. Lojalność to wierność nawet w czasie próby. Wymaga to wkładu własnego, więc zawsze lojalność była w cenie. Lojalność zakłada, że trwa się przy sobie na dobre i na złe, często aż do śmierci - to jest wielka rzecz i przysięga lojalności to jest wielka przysięga. Potrafi uratować czyjeś życie i wyciągnąć je z niedoli. Potrafi przyczynić się do rzeczy większych niż jeden człowiek. Lecz dla "realistów"-indywidualistów gardzących porażką to jest trywialne słówko, dawno już rozwodnione przez nakłady tandetnej popkultury które konsumują na tej samej kanapie z której wydają wyroki na Rzeczpospolitą. Dość im i dość ich bełkotowi - szczególnie w kwestii Powstania Warszawskiego.

To tyle na dziś. KOC ma trochę propowstańczej propagandy do przygotowania. Czołem.

Mig

Komentarze