Wielkie piękno
Zdecydowanie wyznaję hierarchię, ale jest we mnie estetyczny bunt, który działa wbrew rozsądkowi. I spośród tego ważnego trójkąta prawdy, dobra i piękna – mnie najbardziej urzeka piękno. Wiem, że Bóg jest wszystkim. Że jest to definitywny absolut. Wiem, jakim potężnym słowem jest prawda. Wiem, jak budujące jest dobro. Ale to piękno sprawia, że wrażliwość może przerodzić się w czułość. Moja słabość sprawia, że jestem przywiązany do doczesności. A wydaje mi się, że docześnie właśnie z pięknem można najlepiej romansować; że na tym świecie potencjału do piękna jest najwięcej. Najprościej piękno się wyraża przy pomocy ludzi. Tak jak w Pieśni nad pieśniami, Oblubieniec i Oblubienica często posługują się pięknem. Piękno w sobie nawzajem widzą, pięknem się określają. Piękno jest tu miłością namiętną, dlatego tak często jest wymawiane.
Wraz z przyjściem Chrystusa piękno już tak często nie występuje. W Nowym Testamencie niewiele jest wzmianek o pięknie dosłownym. Mamy jednak prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. Doskonałego w obu swych naturach. Człowieka, który jest Drogą, Prawdą i Życiem. Święty Jan najbardziej skupia się na Prawdzie. Widzi w niej tożsamość z początkowym Słowem, a zatem z miłością Boga Ojca. To wszystko, to jedna całość, która swą wielość wyraża w Trójcy Świętej.
Myślę, że Dobro najlepiej przedstawia się w przypowieściach i w "prozaicznych" wymianach zdań. I Dobrem oczywiście jest sam Bóg. „A oto zbliżył się do Niego pewien człowiek i zapytał: «Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?» Odpowiedział mu: «Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania».” Chrystus zwraca uwagę, że dobro jest kojarzone z uczynkami, zasadami, postawami. Dobro ma moc przekształcania, lecz może również przynieść doczesne zmartwienie. Tak będzie z każdym filarem wartości żywych. „Jezus mu odpowiedział: «Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!» Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.” Człowiek, który nie poznał w pełni Chrystusa, to jeszcze człowiek kalkulujący. Brak mu ufności i oparcia. To człowiek, który nie zna Opatrzności i Miłości. Tej Miłości, która dała początek istnieniu. Ten człowiek trwa i żyje, ale nie rozumie siebie. Dlatego jeżeli nie uwierzy, że został stworzony i nie ma nic, czego by nie otrzymał, nigdy nie pozbędzie się smutku. Zawsze towarzyszyć mu będzie złudzenie utraty.
Lecz jak to się ma do piękna? Gdzie ono zatem w nowotestamentowym przesłaniu? Myślę, że piękno zostało ukryte umyślnie. Myślę, że Chrystus nie mówi o pięknie, abyśmy odkrywali piękno w jego esencji. Wydaje mi się, że ludziom uczestniczącym w Nowym Przymierzu nie można było beztrosko mówić o pięknie. Piękno jest tutaj obszarem, który niejako paradoksalnie pozostawia nam najwięcej do zrozumienia. Wydawać by się mogło, że prawda i dobro są obiektami badań rozumu, ale musi być to przede wszystkim piękno.
Od chwili przyjścia Odkupiciela piękno nie będzie już nigdy kojarzone wyłącznie z prostymi wdziękami, uczuciami, erotyką. Piękno zacznie wyrażać się w Ofierze. I myślę, że to centrum rozważań. Pięknem jest sama Kalwaria i jej ziemskie dziedzictwo – najświętszy Kościół katolicki. Największe poświęcenie jest źródłem piękna wiecznego, które jednak będzie poznawane, interpretowane, tworzone przez śmiertelników. Na drodze do świętości jesteśmy ogniwem, które w pięknie wyraża znaczenie ofiary. Wznosimy ku czci Najwyższego świątynie olśniewające, które swoim urokiem oddają chęć dążenia do doskonałości. Nie ma przypadku w tym, że drażni nas brzydota. Kiedy zrozumiemy, że piękno jest ściśle związane z Ofiarą, tlić się w nas będzie gniew słuszny na widok zaniedbań w sferze estetycznej.
Wiara jest największą nadzieją człowieka, który chce żyć w pięknie. Bo człowiek ten może zbierać siły w samym marzeniu, w samym upamiętnieniu, które Chrystus nakazał czynić. Bramy piekielne Kościoła naszego nie przemogą, przeto zawsze ukojenie znajdziemy w liturgii. Dbajmy natomiast, by ta świadomość żyła w każdym człowieku. Ponieważ myślę, że jednym z najbardziej przykrych widoków jest człowiek wrażliwy, który nie poznał piękna katolicyzmu. On tonie w nostalgii, której nie może pojąć. Tutaj wracamy do aspektu rozumienia. Wspominałem, że zrozumieć piękno możemy najlepiej. Dlatego tak bolesne jest, gdy nie wykorzystujemy tej okazji. Cierpimy, bo nie widzimy w cierpieniu zasadności – piękna, którym by można słusznie się upoić. Ale też tego samego piękna, o które należy dbać, a zatem je rozpoznawać rozumowo. Ciernie wrzynające się w skórę głowy nie są niczym pięknym. Jednak Bóg przelewający swoją nieskazitelną krew za wszystkich ludzi, to już piękno męki doskonałej, której nie można traktować obojętnie.
Piękno rzeczywiste można więc rozpoznać jedynie w sojuszu z wiecznością. Jeżeli brakuje odniesienia do rzeczy nieśmiertelnych, to próżne są próby sensownego uczestnictwa w cudzie życia.
Mnie się wydaje, że to chciał Paolo Sorrenitno wyrazić w „Wielkim pięknie”. Przez całą długość dzieła widzimy kontrast czystości sakralnego świata i rozpusty świeckich bogaczy. I śledzimy tego dziennikarza, który już dawno zaakceptował swoją grzeszność i szuka czułości jedynie wśród podobnych sobie. A jednocześnie odzywa się pragnienie piękna, którego zasmakował po raz pierwszy w sposób właśnie namiętny, jako Oblubieniec. Owocem tego może być jego jedyna książka. Nie znajduje on jednak Wielkiego piękna, gdyż jego postrzeganie piękna nie dojrzewa. Jep Gambardella wciąż żyje Starym Testamentem. Wciąż jest tylko uczestnikiem Pieśni nad pieśniami. Brakuje mu Oblubienicy w postaci Kościoła, który ponawiając wciąż bezkrwawo ofiarę krzyżową nadaje wszystkiemu sens. Kulminacją w tym filmie jest spotkanie Jepa z Siostrą Marią, która daje mu odpowiedź. Tak naprawdę ona, jako symbol świętości, skłania Jepa do werbalnego wyrażenia tęsknoty za Wielkim pięknem. Myślę, że to jest wskazówka dla każdego błądzącego, który pragnie zaspokoić swoje drżące serce bez odniesienia do wiary. Będzie on zagubiony zawsze, gdyż głębokie pragnienie piękna nie ma źródła w materializmie. Piękno ma źródło w Woli Bożej, do której pełnienia jesteśmy predestynowani.
Rublow
Komentarze
Prześlij komentarz