Konserwatywny bełkot
Z reguły jadę po lewakach i lewarach, ale stwierdziłem, że warto będzie rozprawić się także z prawicowcami, bo jak mam być nienawidzony to przez wszystkich, a jak wam się to nie podoba to możecie odsubskrybować i czytać jakieś kiepskie portale takie jak na przykład Klub Kitaloński.
Mięsko jest moi kochani takie, że wśród prawactwa i konserwatystów namnożyło się ostatnimi laty wiele zła. Idee prawactwa, pełne zrozumienia dla natury człowieka i szacunku istoty ludzkiej uległy głębokim wypaczeniom! Narobiono syfu, którego nikt nie chciał posprzątać, a wychodzi na to, że od sprzątania śmiecia z przestrzeni publicznej jestem ja - skromny i bogobojny Anon z portalu Srakka.
Jako że lewica ma swoje buzzwordy, to my też mieć musimy. Takie najlepiej wzięte z dupska, z jakiejś książeczki, którą ktoś gdzieś przeczytał i będziemy to promować wszędzie. Przykład pierwszy - cywilizacja łacińska. Wicie, rozumicie ktoś gdzieś kiedyś zrobił sobie, w ramach jakichś dywagacji natury masturbacyjnej, że jak se popatrzysz na kraje to ci wyjdzie cywilizacja łacińska, ta no... grecka, cywilizacja andegaweńska i jeszcze była chyba cywalizacija adass....
Fajnie stary, super, masz cukierka sobie zjedz. taki mądry jesteś. Co mi z tego? To jakieś nowe narzędzie retoryczne, ew. kijas retoryczny do okładania się po łbach z innymi ułomami w internecie? Bo to tak wygląda. Pan Bosak widzi jak państwo Ismael kładzie ręce na naszych pieniądzech i nie myśli "spier-papier, to nasze pieniądze", tylko wchodzi ubrany na biało, zdejmuje fedorę i mówi "heh, kolego u nas jest cywilizacja łacińska, nie wiem czy wiesz" i ten Żyd mówi do niego "a gówno mnie to obchodzi goju, dawaj mi pieniądze!".
Co robić w takiej sytuacji, moi kochani? Może dobrym początkiem byłoby zejście na ziemię z niebiańskich wyżyn retorycznego wrestlingu. abstrakcyjnych pojęć i opowieści dziwnych treści wykorzystywanych jako maczugi do rozbicia retorycznej czaszki swojemu oponentowi? Nie znam się na polityce, no ale jak mi ktoś przychodzi zajebać portfel to się próbuję bronić, a nie że "noo panie złodzieju, tak się składa, że mieszkamy w cywilizacji łacińskiej..." i tutaj wchodzi jakiś chujowy wykład historyczno-socjo-filozoficzny.
Musicie się w końcu zdecydować, czy chcecie brać udział w realnym świecie, czy może wolicie wesołe przygody w świecie fantazji i fajnych pojęć. Ten sam problem dotyczy każdego środowiska ideologicznego i to też dowodzi temu, że aby rozumieć politykę zasadniczo nie powinno się czytać zbyt wielu książek. Przynajmniej jeśli nie posiada się zdolności kognitywnych do ich przetrawienia.
Anon
Komentarze
Prześlij komentarz