Coś większego od człowieka

Jeżeli rozejrzymy się wokół siebie to zdołamy objąć wzrokiem naszą bezpośrednią okolicę, jednak będziemy świadomi tego, że to nie jest wszystko - istnieje jeszcze cała reszta świata, a nawet wszechświata i to, co poza nim. Wiemy nie tylko że one gdzieś są, ale też że były wcześniej i będą jeszcze później - wiemy, że istnieje coś większego od człowieka. Wybiegamy myślami w przyszłość, kalkulując potencjalne zyski (czasem straty), często negocjujemy z innymi lub samym sobą dysponując czymś co jeszcze do nas nie należy, a może nawet nigdy nie będzie do nas należeć. Oddajemy wiele, włącznie z życiem, często za samą ideę i luźnie pojmowane dobro naszej wspólnoty.

Jakiś czas temu natrafiłem na zadeklarowanego ateistę i polonofoba z Polski, dzierżawcę tęczowej flagi w pseudonimie. Dzielił się on myślą swojego kolegi, która najwidoczniej uspokajała go wewnętrznie, a brzmiała ona mniej więcej tak, że homoseksualizm jest starszy niż Kościół Katolicki i gdy Kościół Katolicki przeminie, homoseksualizm pozostanie. Specjalnie dywagować nie mam zamiaru nad tą czcią dla prymitywizmu z którego wywodzą się również gwałty, rozboje, oszustwa i morderstwa - pragnę jednak zwrócić tu uwagę na to, że jest to silne odwołanie do czegoś większego od człowieka; jakiejś szerokiej sprawy wychodzącej poza życie ludzkie. Bo kiedy Kościół miałby upaść i nie zostać ślad po jego moralności (pomijając że nie tylko KK piętnuje homoseksualizm)? Realistycznie przyjmując, ile lat musiałoby upłynąć, aby zaszło takie zjawisko? Nasz poczciwy nihilista już byłby wtedy dawno martwy. Cały horyzont jego wartości zaczynający i domykający się w nim byłby już dawno wygasły.

Ale jednak, człowiek ten pociesza się odniesieniem do czegoś większego od niego samego. Jest to część naszej natury i oczywiście bez niej nie bylibyśmy w stanie adorować Boga, bowiem bez niej nie bylibyśmy nawet w stanie pojąć Jego istnienia. Bez tej natury, będącej podstawą dla naszego kontaktu z Bogiem, nie bylibyśmy też w stanie budować państw i ostatecznie całych cywilizacji - miotani prymitywnymi instynktami nie bylibyśmy w stanie zdrowo wartościować pewnych kwestii i dzielić się swoim wkładem z czymś większym od nas. Posiadanie dzieci to przejaw wiary w coś większego od nas - bo kiedy my odejdziemy, one będą żyły. I mając to w sercu robimy co możemy, ażeby te dzieci przygotować na życie i jego trudy. Inwestujemy tu w coś, co nigdy się nam nie zwróci.

Tylko z tą wiarą w coś większego od nas jesteśmy w stanie współtworzyć coś namacalnego co będzie większe od nas i natchnie w pełni nie tylko nas, ale i przyszłe pokolenia. Piszę współtworzyć, ponieważ wierząc w coś większego od nas samych wyzbywamy się problematycznego ego i skupiamy się na wspólnym celu z innymi - to właśnie stąd bierze się powiedzenie że zgoda buduje. Wiedzieli już o tym starożytni, którzy ukuli powiedzenie że dobre czasy sprawiają mężowie, którzy sadzą drzewa wiedząc, że nigdy nie będą wylegiwać się w ich cieniu. To przysłowie stanowi właśnie ujęcie tego oddania, wynikającego z wiary w coś większego od człowieka.

Kryzys takiej wiary w wielkość występuje gdy człowiek czuje, że jego wkład jest nieistotny, ponieważ i tak by się zmarnował. Występuje on też wtedy, kiedy człowiek zbyt bardzo skupiony jest na karmieniu najbardziej podstawowych instynktów, niczym stworzenie równe innym zwierzętom, niezdolne do potencjału jaki posiada człowiek. Dla człowieka taka postawa jest poniżająca, ponieważ sam się deprecjonuje i upokarza. Niewątpliwie prowadzi to do konkluzji że to co nam przystoi jest związane z ramami cielesnymi, w jakich jesteśmy osadzeni - nie możemy być każdym i wszystkim, czym być moglibyśmy chcieć.

Zamiast tego powinniśmy korzystać z tego czym dysponujemy jako gatunek i wykorzystywać nasz potencjał ofiarowany przez Boga. Żyć z godnością niedostępną dla innych gatunków, współżyć ze swoimi instynktami, ale nie poddawać się im kompletnie. I w takim ujęciu winniśmy też pielęgnować swoją wiarę w coś większego od człowieka.

Mig

Komentarze