Narodowe Czwartki #7

Z dniem dzisiejszym otwieram kolejną sesję narodowoczwartkową!

Domniemany atak hakerski
W ostatnim tygodniu wydarzyło się trochę sytuacji w skali krajowej, z których najgłośniejszą był domniemany wielki wyciek niejawnych danych - głównie korespondencji elektronicznej - należących do członków polskiego rządu. Wywołało to wzmożoną dyskusję i aktywowało sezonowych ekspertów od cyberbezpieczeństwa. Ja do tego chóru nie mam zamiaru dołączać - wymyślanie sobie wymarzonej struktury sieciowej która nigdy nigdzie nie zostanie wdrożona zostawię ludziom słabym i roztargnionym, natomiast sam przypomnieć pragnę o dwóch rzeczach;

Pierwszą z nich jest podstawowa zasada cyberbezpieczeństwa rozrośnięta do rozmiarów banału, która mówi że najsłabszym ogniwem w zabezpieczeniach cyfrowych jest człowiek. Żadna kryptografia, zarządzanie niejawnością i nie wiadomo jak fikuśne struktury oraz zasady nic nie dadzą, jeśli człowiek nie będzie zaangażowany w utrzymanie bezpieczeństwa.
Wielu ludzi myśli że hakerzy działają tylko w sieci i szeregiem cyber-zaklęć lub zebraną siłą obliczeniową łamią dowolne zabezpieczenia - nie jest to prawda. Większość ataków hakerskich opiera się na zabiegach socjotechnicznych wymierzonych w ludzi i stosowanych w celu pozyskania niejawnych informacji. Nie musi być to nawet wprost hasło lub login, może być to poszlaka potrzebna do ich pozyskania, albo wyłudzenia więcej informacji od kogoś innego. Znane i do dziś stosowane są przypadki grzebania w śmieciach swojego celu, w nadziei odkrycia jakichś ważnych informacji na wyrzuconej kartce papieru (dziś recykling bardzo ułatwia sprawę :))). W ekstremalnych przypadkach hakerzy potrafią fizycznie wejść do atakowanego obiektu legitymując się fałszywymi dokumentami i wynosić dane na nośnikach zewnętrznych, albo podkładać pluskwy. Krótko mówiąc: wszystkie chwyty są dozwolone.

Oznacza to wszystko tyle, że sama dyskusja o tym czy premier korzystał z poczty prywatnej czy państwowej jest bezzasadna, bo nie wiemy nawet jak te wszystkie informacje zostały wykradzione, ani czy w ogóle rzeczywiście zostały wykradzione i nie jest to wielka mistyfikacja. Dysputy tego typu to są po prostu w większości wojenki fanbojów i nie przejmujcie się nimi - lepiej róbcie swoje.

Natomiast drugą rzeczą o jakiej chciałem wspomnieć jest to, że polska dominacja w sieci którą postulowałem wcześniej faktycznie wdrożona stanowiłaby komponent pasywnie zwiększający nasze bezpieczeństwo sieciowe: im więcej osób zmotywowanych do takiego przedsięwzięcia, tym więcej osób zainteresowanych technikaliami, czyli właśnie protokołami sieciowymi, bazami danych, krytycznym podejściem do budowania serwisów które obejmuje również wiedzę na temat bezpieczeństwa potrzebną do zbudowania bezpiecznej bazy jak i zniszczenia bazy przeciwnika. Naturalnie nie znaczy to że ułomki nagle przestaną być hakowane, ale szansa na to będzie spadać przez szereg pasywnych czynników.

Im więcej szabelek na tym froncie, tym większa świadomość społeczna na temat zagrożeń w sieci i ich unikania, ale to również potencjalna możliwość neutralizowania zagrożeń - pełną dominację w sieci rozwiniętą o ramię zbrojne wyobrażam sobie tak, że jeśli pod lupę naszej bandy nawinie się jakiś frajer atakujący polskie serwisy, to jest atakowany przez naszych i w najlepszym przypadku ma robiony wjazd lokalnej policji na chatę (albo gorzej).

ABC cyberpodboju
Od czego zacząć polską dominację w sieci? Najlepiej od memów - jest to narzędzie proste i nośne. Może być śmieszne, może być poważne. Memy już od kilku lat nagminnie wykorzystywane są w wojnie informacyjnej, więc możemy również wejść do tej gry i mieć w niej swój udział. Każdy z was, mości Panowie, może się przyłożyć do tego procederu. Oczywiście rekomenduję to. Ale do tego, rekomenduję też zakres tematów, które warto traktować jako punkt zaczepny;

Po pierwsze, Polakom brakuje wiary w Polskę - po prostu. Jakbym miał dolara za każdego malkontenta i defetystę udzielającego się w Polsce to mógłbym wykupić całą Rosję i zamknąć ją w pizdu. Duma Narodowa to jest podstawa - pamiętajcie, że z każdym rokiem do sieci wita nowy rocznik, który nie ogarnia kapy (dziś bardziej niż wcześniej w historii). Tych ludzi należy skonfrontować z tym, czym Polska była, jest i ma być. Uczcie ich o wielkich polskich zwycięstwach i sukcesach innej maści. O polskiej kulturze. Jeżeli dziś dzieje się coś dobrego, to również nie omieszkajcie tego podać dalej. Czy wiecie że wkrótce zakończenie przekopu Mierzei Wiślanej i uniezależnienie się od rosyjskiej śluzy? To już wiecie i to jest przykład tych drobnych posunięć w dobrym kierunku w naszych czasach.

Po drugie, szwaby i kacapy - nie zapominamy o tym co nam zrobili, nie zapominamy o tym co nam robią dziś i o tym, że działają również w polskiej sieci, siejąc właśnie defetyzm i swoją propagandę. Tych ludzi oczywiście należy poniżać, ośmieszać i czynić z nich wrogów - nie chodzi o konkretne osoby, chodzi o ich retorykę powielaną często przez anonimowe konta. Kto szkaluje Rzeczpospolitą - choćby nie wiadomo jak to usprawiedliwiał - niech zdycha. Kto usiłuje działać w interesie obcego państwa kosztem Polski, niech zdycha. Tyczy się to oczywiście wszystkich obcych wpływów, a nie tylko szwabów i kacapów.

Po trzecie, małpy razem silne. Musi iść przekaz nawołujący do współpracy w Polsce przeciwko wrogowi zewnętrznemu, przeciwko przeciwnościom losu i presji obcych gremiów. Kto skupia się na wojenkach wewnętrznych ten niech zdycha. Tu naprawdę nie trzeba się wysilać; proste prawdy typu zgoda buduje niezgoda rujnuje ubierane w śmieszne obrazki - jeśli dzieciaki łykają korwinizm i robią z niego big deal to łykną i to. I będzie to dla nich z pewnością zdrowsze. Zresztą, nie muszą być to proste banały, ale nie wolno zapominać że propaganda jest przede wszystkim dla ułomków.

Uznajmy to za trzy pierwotne złote zasady, w które może się zaangażować każdy. Jest Czwartek popołudniu, wypada zrobić coś dla Ojczyzny, weź usiądź i zrób mema a potem wrzuć go jakimś karakanom na jebzdzidy. Należy w ogóle uświadamiać Polaków że tak można robić, że istnieje jakaś potencjalna strategia. To jest podstawowa praca, od której należy zacząć. Im jej więcej, tym więcej możemy zebrać szabelek i tym większe oddziaływanie na media społecznościowe.

Dopiero uzbierawszy jakiś liczniejszy, świadomie postępujący oddział, możemy pomyśleć o sensownej organizacji; o strukturach z wydzielonymi zadaniami i sprawną koordynacją - nic przesadnie wymagającego, tym bardziej przy rozproszeniu zadań na dowolną ilość ludzi na terenie całej Polski. Im więcej szabelek tym większe możliwości na wojnie propagandowej, w sterowaniu informacjami (przebijanie do szerszej publiki informacji, które są cenzurowane i pomijane) oraz większe zasięgi misji edukacyjnych (edukacja to podstawa i obowiązek przy odpieraniu lewackich pseudonaukowych bredni).

Nie będę dziś wychodził zbyt daleko w mojej wizji, ale chcę jasno zaznaczyć, że wiąże się ona z kierunkiem przyszłościowym. Jeżeli chcecie zobaczyć coś zajebistego to weźcie się do roboty i pomóżcie budować Wielką Polskę - trzeba przejąć dzieciaki i pozbierać ludzi którzy chcą dobrze, ale siedzą sami, odcięci, rozsypani po gównoportalach i czekający aż ktoś im wskaże plan w którym nie będą osamotnieni. Do roboty!

Zadanie dla kadry
Ja tymczasem dalej siedzę nad muzyką. Jeszcze niecałe dwa tygodnie, jeszcze tylko dwa Narodowe Czwartki przygotowywane w cieniu prac nad muzyką. Oczywiście zadanie do którego się zobowiązałem tydzień temu - ładniejsze ujęcie listy w dziale Kultura Repozytorium Wielkiej Polski - wykonałem. Nie mam pojęcia jak to wygląda na telefonie, ale czas na telefon przyjdzie później.

Do następnego czwartku planuję przepisać na Repozytorium część informacji z Narodowych Czwartków; Zasady Polskiego Pana i parafrazę dzisiejszego artykułu; wezwanie do udziału w wojnie informacyjnej oraz wytyczne. Do tego, zajmiemy się zwiadem. Zwiad to podstawa i źródło informacji, w oparciu o które wszak podejmuje się decyzje. Zaczniemy od zwiadu przestrzeni internetowej - na początek wystosuję listę portali które uznam za istotne w Polsce. Z czasem będziemy poszerzać tą gałąź o precyzyjniejsze statystyki na temat tych serwisów i ich wpływu na naszą gospodarkę informacyjną. Ostateczny cel to wiedzieć kto ma największe udziały i jaka propaganda gdzie dominuje.

Jest tyle do zrobienia - idzie oszaleć. Ale nie ze mną te numbery runner, tu nadchodzi właśnie WIELKA POLSKA - przejmujemy tę łajbę i robimy porządek. Tak będzie. Wiecie co macie robić, ja wiem co robić mam ja. Spotkamy się na rozdrożu za tydzień. Zsynchronizujcie zegarki.

Mig

Komentarze