Czemu Rafał Woś tak boli lewactwo?
Wszyscy wiemy, że lewica, a szczególnie twitterowe SSWL(Stowarzyszenie Sieciowych Wykolejeńców Lewicowych) to zgraja ćwierćinteligentów, ludzi skrajnie nieutalentowanych, mało rozumnych, mających kwalifikacje co najwyżej na kopanie dziur w ogrodzie i ich zasypywanie. Jest tam co prawda kilku spoko ludzi, ale nie oszukujmy się - stronnictwa polityczne, których są wyznawcami nakazują podejrzewać ich o skrycie ukrywane problemy z rozumowaniem ludzkim.
Oczywiście od wielu już dni, tygodni i miesięcy wewnętrznym wrogiem pierdorewolucji stał się niedoszły redaktor SRAKKI(myśmy chcieli, On nie), publicysta Rafał Woś. Człowiek, który staje naprzeciw prądom korpolewcowego pseudoaktywizmu, który zdaje się w pewnym zakresie nawet rozumieć czym stawanie po stronie klas robotniczych winno być. Nie mam zamiaru wynosić na ołtarze Wosia, bo koniec końców jest to lewus, ale działa na nerwy lewusom i lewarom, którym winno się na nerwy działać.
Tako też można powziąć się na domysły i rozmyślanie na temat tego, czemu w istocie postać Wosia jest takim wrzodem na tyłku lobby firm produkujących antydepresanty nowoczesnej lewicy? Co sprawia, że wszyscy ci weseli, proaktywistyczni misie mają taki bół dupska, ciągle wylewany w postaci pseudoironicznych wpisów w kierunku JE redaktora Wosia?
Ja twierdzę, że przede wszystkim Rafał Woś zdradza ich prawdziwą, sztuczną i w gruncie rzeczy żałosną naturę, zarówno tych postaci indywidualnie, jak i całego nowoczesnego, lewicowego rozgardiaszu. Środowisk, które w swej naturze nie są nawet produktem myśli pro-robotniczej, czy marksistowskiej, co wytworem amerykańskiej korporządowej agendy, zasilonej wypełnionymi operatywami CIA środowiskami kontrkulturowaymi z drugiej połowy XX wieku. Tego całego nastroju, który wmawia setkom, tysięcy młodych ludzi, że ich drogą do wielkości nie będzie praca, rozwój na polu duchowym, czy intelektualnym, ale jakiegoś rodzaju "aktywizm". Aktywizm, którego perłą w koronie jest nowoczesna lewica, która zamiast na walce z korporacjami, skupia się głównie na kwestiach czysto obyczajowych, które byłyby szkodliwe nawet dla społeczeństwa socjalistycznego.
Tak też promocja sodomii, multirasowego, czy multikulturowego społeczeństwa stały się lizakiem i marchewką, którymi wodzi się za nos naiwnych młodych ludzi, obiecując im równość i wzajemną miłość, w świecie, którym rządzą układy, mafie i brudy, których zasięgu zła nawet sobie nie wyobrażamy. Nagle wielkie firmy, wykorzystujące do pracy niemalże niewolnicze zastępy ludzi z biednych krajów, źle płacące pracownikom, traktujący robotników niczym wymienne części w maszynach nagle odkupują swoje winy poprzez zmianę kolorytu swojego loga, czy łzawy wpis w mediach społecznościowych.
Ludzie naśmiewający się z "produktów późnego kapitalizmu" żyją w błogiej nieświadomości faktu, że sami nimi są. Że polityka, którą popierają jest w znacznej mierze efektem "dobrobytu" wypracowanego przez kapitalizm, przez lata podbojów, wojen i mordów wszelkiej maści jest właśnie dowodem na to, że w czasach powszechnego urodzaju ludzie odlatują w odstępy fantazji, odcinając się od rzeczywistości.
W tym znaczeniu Rafał Woś jest nienawidzony właśnie dlatego, że im o tym przypomina. Przypomina im o hipokryzji, ale nie takiej jaką starają się udowadaniać pipirawicowcy("TO LEWIDZA TO PRAWDZIWI RAZIŹDZI!"), ale wewnętrzną, moralno-logiczną, która podburza sens istnienia tych środowisk. Twarz Wosia stała się twarzą ich własnego sumienia, które starają się karmić "walką z rasizmem systematycznym(systemowym?)", czy "walką o prawa człowieka", a które przegnite jest i przeżarte faktem, że cała agenda lewicowa jest w gruncie rzeczy kuzynem liberalizmu.
Ukrywają to pod warstwami ironii, starają się obśmiać, odgonić, ale w głębi siebie wiedzą o co chodzi, wiedzą, że jedyną prawdziwą agendą, która może nas przeprowadzić przez XXI wiek jest Robotniczy Patriotyzm!
Anon
Komentarze
Prześlij komentarz