Audiowojaż #6

 Pobudka o godzinie 19:11. W okolicach godziny 22 wróciłem do prac nad muzyką. Nie ma co się czarować - jest duża obsuwa. W takim tempie nie skończę całej pierwszej płyty. W planach mam jeszcze 22 utworów (słownie dwadzieścia dwojga utworów), z czego dwa uznałem za "opcjonalne". Jeżeli wliczając w to soboty i niedziele nie będę strzelał dwóch tracków dziennie, to zwyczajnie nie zdążę z materiałem, z którym chciałem opuścić Czerwiec. Jest ostro. Podejmuję rękawicę, chociaż nie wyobrażam sobie, że mi się uda.

Chcę się kompletnie odciąć od świata zewnętrznego. Momentami zaglądam na twittera co by tam poczynić jakąś obsługę dla SRAKI, ale to oczywiście wciąga mnie w różnego rodzaju przygody


JA CHCIAŁEM TYLKO ROBIĆ MUZYKĘ

Powiedzmy, że jest to problem. Odpływam zatem i wracam tu tylko dopisać jakieś notatki.

Dziś chrystianizacja. Proces dynamiczny, który wg historyków w Polsce przeszedł w przeciągu dwóch-trzech pokoleń. Mamy na to zestaw ciekawych dźwięków, brakuje jedynie pomysłu na linię muzyczną. Ale ona zawsze wchodzi dość łatwo, jeśli dźwięki są odpowiednie.

Zaczynam od silnie syntetycznego pada z flangerem - przypomina trochę tego pada zaczynającego "I ran" od Flock of Seagulls. Następnie wchodzi perkusja albo szybki arp, potem jakiś lead, solidyfikuje się melodia. Będą dzwony a potem popróbuję z jakimś pluginem chóru, który kiedyś pobrałem nie wiadomo po co i który nie wszedł do poprzedniego utworu.

00:39
Dalej jestem w kropce. Zauważyłem że dotychczas zwykle moja praca wygląda tak, że przez godzinę, dwie, męczę się i głowię nad czymś, a same postępy w tworzeniu przebiegają szybko, jeśli tylko pomysł okazuje się trafny. Często jednak zaczynam od zera i nie wiem czemu nadać priorytet. Niby wiem że wjeżdża pad, ale pad może od razu wybijać jakiś rytm, albo po prostu stanowić tło. Ten rytm może nie pasować w ogóle do kolejnego instrumentu, który ma w założeniu być szybki. Może w ogóle nie pasować do innych dźwięków. Może być ciężko go połączyć z tym, co ma przyjść po nim. I na tym schodzi mi najwięcej czasu.

Gdyby udało się wszystko to skodyfikować, skategoryzować typy dźwięków i stworzyć jakieś matryce dozwolonych połączeń, mógłbym zapewne skracać ten czas błądzenia. To kusząca myśl, ale nie mam już czasu na żadne zabawy w badania - będę musiał coś takiego ułożyć w międzyczasie, musi to wyniknąć z prania. Niech ta matryca znajdzie się w mojej głowie jak najszybciej i będziemy mogli to wykonać. Wierzę, że w obecnych warunkach byłbym w stanie stworzyć całą płytę z 24 utworami w 15 dni, gdybym był wystarczająco biegły w faktycznym komponowaniu. To jakiś utopijny cel, ale warto do niego dążyć, warto dać z siebie dużo, pokazać swoje zdolności.

02:28
Postanowiłem porzucić ten nieszczęsny pad - nie działa z niczym, czego próbuję. Czuję, że muszę coś z nim kiedyś zdobić, ale obecnie nie ma na to czasu. Zaczynam od nowa; krótki spacer na odszumienie i dobieramy nowe dźwięki. Muszę zadać sobie jedno naprawdę zajebiście ważne pytanie; jaki flow ma mieć ten utwór. Jeśli ustalę konkretne 'to coś', to być może będę w stanie podporządkować temu instrumenty,  bo dotychczasowa taktyka poległa. Nie tak trudno zchrystianizować tych Polan!

04:24
Wszystko na zewnątrz po prostu śmierci. Szeroka siatka śmietników obejmujących całe blokowisko solidarnie wali zgnilizną, nawet na klatce schodowej coś zaczęło potwornie jebać i nie wiem czy to nowe meble z tworzywa sztucznego czy ktoś umarł i jeszcze nie znaleźli jego zwłok. O tym co widziałem na kwadracie o drugiej rano nawet nie będę pisał, bo to przechodzi wszelkie pojęcie.

Wróciłem, przemyślałem kilka spraw, ostatecznie niewiele mi to dało. Postanowiłem dać się ponieść muzyce przeglądając instrumenty - wszak tyle melodii wymyśliłem robiąc wielki obchód. Na początku byłem nawet na dobrym tropie, ale później złapała mnie frustracja, bowiem szukałem dobrego pada. Pad jest bardziej delikatny, ciągnie się - trzymasz klawisz, słuchasz się rozwija, jakie ma echo, czy to jest to. Teraz wyobraźcie sobie, że szukacie takiego echa w pomieszanym zbiorze (prawie wszystkie są dziwnie pomieszane), gdzie to czego szukacie przeplata się z głośnymi nagłymi hukami i dźwiękami wprost nieznośnymi. Idzie ochujeć, jak Boga kocham. To jak w godzinę przegrać 50 razy na loterii.

Myślę, że nie zdążę dzisiaj zrobić nic.  Prawdopodobnie za dużo się przejmuję, za dużo myślę.  KURWENS.

06:16
Udało się ez
Przeforsowałem swój pomysł. Wjeżdża pad o nieokreślonym rytmie i łączony jest z melodią. Wbrew pozorom nie jest to takie proste, szczególnie jeśli ma się jakiś konkretny zamysł, który ma z tym działać. Dla referencji odsłuchałem sobie kilka melodii które zrobiły podobny zabieg - wspomniane już "I ran" oraz "Nuclear Mission Jam" z Half-Life 1. "I ran" zaczyna od zbioru dźwięków bez rytmu, ale aby nadać ton maskuje pod nimi jeszcze słyszalny bas, który zmienia tonację i odczytywany jest przez słuchacza jako rytm. "NMJ" również dodaje pseudorytmiczne dźwięki w swoim intro, a następnie zatrzymuje dźwięk kompletnie i przechodzi do właściwego utworu.

Faktycznie - jeśli po prostu puścisz zdezorganizowany podłużny dźwięk, ciężko będzie złapać w nim punkt zaczepienia, człowiek nie będzie nawet świadomy tempa melodii i dodanie nagle jakiegokolwiek tempa będzie się kłóciło z tym szumem. Nie można tego połączyć z niczym sensownym tak, aby powstał spójny utwór. Jakąś melodię należy nadać już wcześniej i to jest właśnie ten sposób łączenia którego zwyczajnie nie rozumiałem. Problem w tym, że chciałem dać dużo uwagi właśnie temu chaotycznemu padowi. Ostatecznie myślę, że znalazłem dobry kompromis.

Pokonawszy ten wstęp jestem już spokojny o losy melodii - prawdopodobnie nie zostało mi w niej nic, z czym bym sobie nie poradził. Wciąż nie wiem czy dziś zdążę, ale czuję, jakby kamień spadł mi z serca. Naświetliło mi to też pewną perspektywę; mogę stosować zabiegi w których jestem obeznany i tak rzeczywiście przyspieszyć swój proces produkcyjny, omijając walki z nowymi formami. Jednocześnie jednak może warto żebym stoczył trochę potyczek tu i ówdzie żeby te utwory jednak się od siebie różniły, żeby posiadały coś innego tu i tam, żeby były testamentem różnych prób i zagrań - wierzę w jakość tego podejścia. Zobaczymy.

Z katowni muzycznej korespondował Mig

Komentarze