Audiowojaż #4
POLANIE - mocny temat!
Jak zobrazować dźwiękiem początek? Jak ująć połacie wolnej ziemi i otwierających się perspektyw, ale jednocześnie pozostać na tej ziemi, ująć realną siłę, która tkwi w zawiązujących się nowych związkach plemiennych? Jak połączyć zestaw syntetycznych instrumentów z namiastką dźwięków kojarzonych ze słowiańszczyzną? Jak nie wychodząc poza ramy konkretnego stylu uchwycić część obcego gatunku muzycznego tak, ażeby było to ze sobą dobrze spięte? Czy ja w ogóle dysponuję narzędziami do tego wszystkiego? - To są pytania, na które muszę szukać odpowiedzi robiąc faktyczne utwory.
Zacząć chciałem od pada. Wjeżdża ciągnący się dźwięk, zmienia klawisze, ustala piersze wrażenia. To właśnie pad stanowi to otwarcie, coś jak kinematograficzny zabieg powolnego rozjaśnienia ekranu. Następnie pad się wzmacnia (akordy?) i wchodzi arp, perkusja, zaczyna się właściwy rytm. Po chwili wchodzi instrument prowadzący, odgrywa melodię. Reszta już rozwiąże się sama. Liczy się ten pomysł na strukturę i prawidłowe wejście.
Zaczynam od pada; To nie może być łagodny pad - powinien trochę charczeć, przypominać saw. To doda mu właśnie tego potrzebnego ciężaru. Będzie musiał być grany na trochę niższych nutach. Jednocześnie bardzo bym chciał, żeby miał słyszalny flanger - żeby był tam taki przedzierający się, drżący przydźwięk (delikatny). Uwierzcie mi bądź nie, ale nie potrafiłem znaleźć takiego pada. Poczyniłem ówcześniej stosowne notatki, ale okazało się, że tego pada po prostu nie ma i stałem się zbyt czułym koneserem instrumentów, albo że po prostu przeszedł mi przez palce. W związku z tym wybrałem pad bliski temu o co mi chodziło i go sobie dostatecznie przerobiłem - okazuje się, że nabrałem i tę umiejętność, zrozumiawszy jakie kontrolki odpowiadają za co w używanym syntezatorze.
Jakaś prosta progresja na padzie wyznaczona. Teraz perkusja. Nie chodzi o perkusję w sensie instrument, tylko o jej funkcjonalność - wybijanie rytmu, a już co będzie ten rytm odbijać to kwestia upodobania. W perkusji właśnie dostrzegam szansę na umieszczenie motywów słowiańszczyzny - pojedynczy, powtarzany dźwięk nie musi być wcale syntetyczny. Wiele stuknięć i drgań ze świata realnego bardzo dobrze pasuje do synthu. Niebardzo wiedziałem co w to miejsce wstawić, ale szybko odnalazłem pięknie brzmiące "uderzenie w drewno", które trochę podrasowałem, wsparłem jakimś kickiem dla zwiększenia basu i je w obieg wraz z drugim pogłosem uderzenia. Wyszło naprawdę plemiennie. Podoba mi się bardzo, ale jednocześnie dołożyło się to do zacementowania wolnego tonu utworu (~97bpm). Postaram się to jakoś naprawić z czasem, możliwe że popróbuję coś z progresją tempa.
Kolejny na liście jest arp. Właściwie nie wiem czy jeszcze się on zmieści w tym rytmie. Co najwyżej sporadycznie, do wypchania luk między uderzeniami perkusji. Popróbowałem kilka wariantów i mało mnie przekonują. Prawdopodobnie jednak najpierw zrobię lead i dopiero później dodam arp który będzie wykonywał czysto detaliczną robotę. Lead będzie tu najważniejszy zaraz obok całej tej podsawy którą już mam.
Lead - próbowałem różnych rzeczy. Wysokie dźwięki nie pasują. Pogrzebałem w czymś niższym i znalazłem kilka dobrych basów które w obecnym kontekście trochę udają jakieś rogi czy inne pradawne dęte muzykalia. Kompletnie zmieniła się koncepcja tej melodii - myślę że jest to nieuchronna konsekwencja grzebania w czymś zbyt długo. Powiedzmy że nazywam się George Bush a ta melodia to mój Irak. Ale rozgrzewam się, już wiem co następnym razem zrobię szybciej. Obecnie jest to pradawna melodia o słowianach którzy nie mają lekko i są trochę tajemniczy.
Ostatecznie przystałem na bardziej subtelny lead, wsparłem go basem i dodałem drugą warstwę (wysoka, może ją potem wyrzucę). Spróbowałem podbić tempo - strzał w dziesiątkę. Dwkrotne podbicie perkusji. Zmiana tępa po jakimś nagłym sygnale, myślę o dnięciu w róg. Sprawdziłem jak brzmią te rogi bojowe w sieci - właściwie to czysty bas, można to jako tako odtworzyć na syntezatorze. Skorzystałem z jednego z tych sawów od jebniętego ruska który o mało mi nie rozkurwił głośników.
Melodia do podkręconego tępa stanowiła problem. Próbowałem coś ułożyć, ale po prostu nie zgrywało się to z rytmem narzucanym przez perkusję. Postanowiłem się położyć i wsłuchać w ten rytm. Bardzo pomogło, po chwili zrozumiałem - tu jest potrzebny arp. Popróbowałem się z kilkoma wariantami, jako tako jestem zadowolony.
Teraz przejście do aktu trzeciego utworu - nie będę wojował melodią. Nałożę drugi arp wspomagający ten pierwszy, a potem wjedzie drugi pad, przykrywający wszystko swoim brzmieniem, chwila uniesienia i opad, kołatanie wraca do początkowej prędkości, cichną pady, wszelkie instrumenty wspomagające, po czym perkusja się zatrzymuje. Finito. Całość będzie trwać jakieś cztery do pięciu minut.
...
Udało się. Zrobiłem. Skończyłem. Nie było pada na końcu. Arp zmienił kompletnie rzeczywistość tego utworu i reszta zadziała się sama. Przyznam, że utraciłem kontrolę nad tą melodią. Nie jest idealna w moim pojmowaniu. Mógłbym siedzieć jeszcze nad nią z dwa dni i ją poprawiać, szukać lepszych rozwiązań, ale dam sobie spokój. Wyznaczyłem sobie czerwiec, jest już piąty, zostało mi 25 dni na całą resztę. Czas zrobić sobie godzinę, dwie luzu, pospacerować sobie i zabrać się za kolejny utwór jak cop robo z pustą głową (może poprawię jeśli znajdę czas). A tym samym dla mnie wynika z tego ważna lekcja, która naświetla mi jak wygodnie byłoby komponować i mając już wszystko w głowie, przelewać to na komputer. Być może będę próbował tego zabiegu przy następnym utworze. Po to właśnie mam 10 godzin dziennie, aby eksperymentować.
No i sprawa istotna - miałem pracować nad muzyką od poniedziałku do piątku, ale przyznam że silnie mnie wciągnęło. Odbębnię co muszę w ten dzień, ale niewątpliwi jeszcze usiądę do muzyki. I prawdopodobnie tak samo będzie w niedzielę - nie z przymusu, tylko dlatego, że mnie to rajcuje.
Korespondował ze słowiańskiej głuszy gdzie Polanie siedzą na polanie na polanie redaktor Mig
Komentarze
Prześlij komentarz