Audiowojaż #10
16 Czerwca, godzina 16:38.
Przestawiłem się na tryb dzienny i będę się dalej przestawiał na wstawanie coraz później - staram się przeplatać obowiązki i kilka innych spraw z muzyką i zwyczajnie nie wystarcza mi 16 godzin dziennie na to wszystko. Ale dosyć pierdolenia
Usiadłem do muzyki blisko kwadrans przed drugą i brzdąkając sobie, słuchając co tam zrobiłem, domykałem inne sprawy. Wszystko już na dzisiaj zrobione, zamknięte, spisane, spięte, owinięte w folię i posłane na dno w betonowych skarpetkach.
Dzisiaj wracam do Chrobrego. I Chrobry będzie, aż się nie zrobi. Porzuciłem dawne koncepcje na temat tego tracku - niech będzie na tyle, na ile mogę tu, teraz, w tym miesiącu. Widzicie - istnieje pewien poziom wybitności którego jestem świadom i za którym chętnie udałbym się w pogoń, ale wiem że to bieg długodystansowy. Poświęcając swoją karierę sztuce i rozwijaniu talentu muzycznego pewnie mógłbym rzeczywiście wejść na poziom którego wizją na chwilę się zachłysnąłem, a może i byłbym w stanie osiągać wyżyny dziedziny i stworzyć coś, co nazywane byłoby przez ludzi moim opus magnum. Ale nie zdążę tego uczynić mając miesiąc na skończenie płyty, która jest skończona obecnie może w 18%. A przypominam, że miały być dwie. Nie pora na licytowanie się z muzami, trzeba po prostu zrobić coś, ażeby było - cokolwiek. A jeśli będzie potrzeba, to z czasem dopieszczę warsztat po godzinach i zrobię więcej, lepiej.
Przejmuję dowództwo ponownie nad tym pierdolnikiem i wyznaczam jasną drogę. Wszystkie poprzednie perypetie, zwątpienia i problemy prawdopodobnie prowadziły mnie właśnie do tego momentu - wszystko już zostało powiedziane i ustalone. Wiem co mam czynić. Wiem jak sprawić żeby (choć czasem z bólem) nowe nuty się pojawiały i wiem jak mam na sprawy nie patrzeć. Teraz jedynie trzeba oddać się muzyce - i to jest trudne! Bo gdy po głowie krzątają się inne myśli (dzisiaj np. odebrałem paczkę i skontrolowałem kilka części), ciężko jest się skupić na muzyce tak, jakby była tylko ona. Ale my już się o to postaramy! *wyjmuje kij baseballowy*
18:54
Tak więc Chrobry sześć zaczynamy od nowa ha ha ha
21:14
Coś mam. Jest nieźle. Niech już tak będzie. Mam plan. 80 bpsów, prosta perkusja, wchodzi arp, jakiś pad w tle, jeszcze trochę dzwonów, jest trochę mrocznie. A potem wchodzi drugi arp, ale taki bardziej z basem najlepiej i co dodaje tłustości. A potem sztuczne zawyżenie taktomierza podkręcając perkusję i zobaczymy co dalej. Na razie szukam tłustego arpa.
23:43
Zaraz kończę. Mózg już zlasowany. Układanie melodii "przygodowo", czyli przebierając w dźwiękach a nuż zdarzy się ten dobry, to jedno, ale w planie na obecną wersję Chrobrego miałem tłusty arp no i bezapelacyjnie chciałem mieć ten arp więc zamiast grzebać i szukać akurat tego dźwięku którego pozycji w gąszczu soundbanków sobie nie odnotowałem (ale wiem że gdzieś tam jest, co wkurwia), zmajstrowałem sobie swój własny dźwięk. Zmajstrowałem sobie trzy. Mam swój tłusty arp i mam swoją mega piłę która wejdzie i zrobi totalny rozpierdol w tracku - naukowcy prognozują że gdzieś w okolicach drugiej minuty.
17 Czerwca:
Wstałem o ósmej - chuj strzelił wstawanie przed świtem. Przez pierwsze kilka godzin autentycznie zgonowałem, następnie wziąłem się za narodowy czwartek - to jest mus i obowiązek, nie można tego już pominąć. Robotę skończyłem o 18, do muzyki siadłem dopiero ok. 18:30, już pojedzony i pozałatwiany. Wracamy do Chrobrego. Wczoraj opuściłem go w niezłym stanie. Wystarczy zrobić jakąś progresję z raczej wolnego i cichawego klimatu otwarcie w the rozpierdalator szczerbiec (to jest ta mega piła, nazwałem ją "Szczerbiec bez filtra", bo jeszcze jest wersja z filtrem). Plan jest prosty - wbija szczerbiec, potem jeszcze jakieś fiku miku wokół niego i na końcu jeszcze postaram się dać jakieś uniesienie muzyczne, że niby koronacja na końcu no Panowi Bolesławowi z Gniezna się ta koronacja po prostu należała.
Prawdopodobnie nie wyrobię dzisiaj 10 godzin. Wstępnie planuję siedzieć 6 do północy, a różnicę odrobię jutro i w sobotę. Grunt to skończyć wreszcie tego Chrobrego. Jestem blisko.
00:46
Skończyłem. Jezu, skończyłem. Nareszcie. Czy track mógłby być "lepszy"? Pewnie tak, możliwe jeszcze że go trochę dopieścimy w fazie remasteringu. Ale zdecydowanie jest to najlepsza wersja z wszystkich podejść i może jednak warto było przejść to pasmo porażek. Szkoda tylko, że tak bardzo zastopowało to cały proces. Postaram się sprężyć, ale teraz jednak się położę. Jutro trzeba nadrobić straty i wrócić do Rozbicia Dzielnicowego *emoji z bicepsem*
Komentarze
Prześlij komentarz