Archipelag Amazon: Dzień -1




Z tej strony rzadziej ostatnio widywany redaktor Rublow. Za mną trudny okres. Kariera naukowa nabrała tempa, ale osiągnąłem chwilowy finisz. Koniec z nauką. Rozpoczynam pełnoetatowe ora et labora. Ale oczywiście ze względu na moje atrybuty intelektualne nie mogę poświęcić się pracy bezideowej. Dlatego wybieram się do najsławniejszego obozu na świecie (jak w tytule). Wynagrodzenie będzie dla mnie sprawą trzecio, może nawet czwartorzędną. Udaję się na misję. Najwięcej we mnie pobudek mistycznych. Ale też pragnienie opisania zjawiska. Jestem reporterem. Będę dla was w każdy dzień roboczy. Zrelacjonuję wszystko, co poruszy mą duszę. A gwarantuję wam, że nastawiony jestem na pełne wchłanianie. Przyjmę na siebie wszelkie trudy i radości. Będę żył za cały pułk. Będę zbiorowy i indywidualny. Zasymuluję swoim istnieniem istnienia wielu. A wszystko po to, by przeżyć być może chwile, których ludzie przeżyć nie powinni. By dać wam namiastkę piekła i obietnicę lepszego jutra. Wracając do zarobków - planuję przeznaczyć zarobioną kwotę na rower i organizację pielgrzymek.

29.06.2021, pewne miasto na południu Polski

Wziąłem udział w tzw. spotkaniu rekrutacyjnym online. Kilka tygodni wcześniej złożyłem pierwsze podanie o pracę w znanej agencji współpracującej z Amazonem. By zdobyć w ogóle przepustkę na takie spotkanie trzeba było posłużyć się gadką. Takie już mamy realia, że potrzeba chcących. A ja chcący jestem bardzo, więc wykonałem 1 telefon ustawiający mnie na wspomniane wydarzenie. Posłużyłem się kilkoma sztuczkami socjotechnicznymi, by zagwarantować sobie udział. Mogę się tym nawet z wami podzielić. Gdy jesteście świadomi, że coś może być dla was nieosiągalne, to musicie zapewnić osobę odpowiedzialną za waszą przyszłość o tym, że już wam coś zapewniono i tylko się tutaj zgłaszacie po swoje. Tak więc przekazałem pani z biura rekrutacji, że już rozmawiałem z jej kolegą i on mi powiedział, iż mam zadzwonić za kilka dni i poprosić o termin konkretnego spotkania. Wywarłem dosyć może niesympatyczną presję na życzliwej pani, ale pozwoliło mi to osiągnąć cel. Nie możecie czegoś załatwiać bez stanowczości. Czasami trzeba być nawet trochę roszczeniowym, by zwyciężyć w tym nieludzkim systemie. Tak więc od razu otrzymałem termin – 10:00 nazajutrz. Spotkanie rekrutacyjne to interesujące wydarzenie socjologiczne. Należy do takich wydarzeń podchodzić w roli obserwatora, by nie popaść przypadkiem w obłęd sytuacji. Są tam ludzie wielu domów. A nawet ludzie wielu ojczyzn. Niewiele o nich wiadomo, choć wiadomo z pewnością, że razem formują chaos. Miliony pytań i trosk. Tysiące poziomów abstrakcji. Podziwiam sympatyczną rekruterkę, która potrafiła dostosować ton swojej wypowiedzi do prostactwa pytań. W skrócie: im bardziej prostackie pytanie, tym bardziej protekcjonalna odpowiedź. Jakby miała w głowie licznik infantylności. Momentami zastanawiałem się, czy wciąż obcuję z człowiekiem. Była zbyt idealna w swoich reakcjach. Ze strony knurostwa padały oczywiście knurowskie komplementy dotyczące jej urody. Mnie to bawi, bo forma jest adekwatna do prestiżu stanowiska, o które knurostwo się stara. Czy po 2 miesiącach sam skończę jako knur? Niewykluczone. Mam ku temu predyspozycje, bowiem również doceniłem wdzięki pani rekruterki, choć od komentarza się wstrzymałem. Pozostawiłem sobie jedynie poetyckie wytwory własnego umysłu, które już gdzieś swobodnie przepadły w jeziorze namiętności, rozbijając z gracją taflę szczerych uczuć.
Spotkanie przebiegło całkiem sprawnie, choć nie obyło się bez problemów technicznych. Połowa uczestników oczywiście nie potrafiła skonfigurować odpowiednio swoich urządzeń. Nic w tym zaskakującego. Nie należy reagować gniewem. Raczej odczuwać satysfakcję z trafnych predykcji i współczuć z lekka, że niektórym trudno się odnaleźć w rzeczywistości cyfrowej. Mógłbym wam przytoczyć wszystkie szczegóły czekającej mnie pracy, ale myślę, że przystępniej będzie, gdy w kolejnych publikacjach, razem ze mną, będziecie odkrywać powabne niuanse. Stan mojego zatrudnienia na ten moment jest taki, że muszę dopełnić papierkowych formalności i będę oczekiwał terminu badań medycznych. Myślę, że badania medyczne będą kolejnym punktem zaczepnym, wartym opisania. Obecnie jestem zarejestrowany na platformie Amazona oraz zapewniany, że czeka na mnie wyjątkowa przygoda. W to osobiście nie wątpię. Natomiast mam wątpliwości, czy powinno się w ten sposób zapewniać każdego. By traktować pracę w owym zakładzie jako przygodę, należy samemu nadać jej walorów fabularnych. Myślę, że trafiając tam wyłącznie w celu napełnienia sakwy, można popaść w poważne problemy psychiczne. Ja spróbuję się tego ustrzec, dzięki mojej dziennikarskiej i romantycznej walce. Człowiek kontra system. Czy trwanie jednej duszy zdoła zwalczyć chłodną, materialistyczną rzeczywistość? Postaram się zmierzyć z tym wyzwanie w nadchodzących miesiącach.

Z odmętów Archipelagu, redaktor Rublow


Komentarze