Uzdrowienie wiary
(Nie)fajnie
Największym wrogiem prawdy jest uskutecznianie podejścia: cel uświęca środki. Niestety widzę, że coraz więcej osób to stosuje, coraz więcej katolików wpada w tę pułapkę. Wychodzę z prostego założenia, że skoro nasza wiara jest jedyną prawdziwą, a wszystkie dogmaty oddają naturę wszechświata i są elementem Woli Bożej, to Ewangelia w najczystszej formie zawsze się obroni. Stąd niekonieczne jest ozdabianie przekazu formą wpasowującą się w błąd ludzi odwróconych od prawdy. Możliwe jest oczywiście dostosowywanie słów do kodu kulturowego danego społeczeństwa, ale całość musi być zamknięta w ramach uniwersalnej symboliki, która nie zakłóca esencji. Obawiam się, że jednak wulgaryzmy nie są elementem naśladowania Chrystusa, a brak szacunku do hierarchii kościelnej nie sprzyja umacnianiu wspólnoty. Z przykrością więc patrzę, jak o. Szustak ucieka się do takich metod, a jeszcze bardziej smuci mnie fakt, że ludzie próbują tego bronić.
Cały materiał trwa 2,5h. Ktoś przebrnął? Mnie te 30 sekund już wyjątkowo dołuje. Duchowny odnoszący się publicznie z taką kpiną do hierarchii kościelnej to jednak widok przykry. https://t.co/VGtA29sieM
— Rublow (@larryRublow) May 24, 2021
Jestem przekonany, że Bóg nie każe nam wybierać nigdy mniejszego zła. Jestem przekonany, że zawsze istnieje właściwa postawa, choć nie zawsze jesteśmy w stanie ją przyjąć. Tym jest grzech – niemożnością kochania, niemożnością trzymania się cnót. Należy więc ze współczuciem podchodzić do osób błądzących, ale w żadnym wypadku nie próbować ich błędu usprawiedliwiać. A to się dzieje. Nie brakuje głosów, że przecież o. Szustak robi świetną robotę. Ale jaka jest tego miara? Ma dużo subskrypcji na youtube? To żaden argument. Nie powiemy o Kościele katolickim w Niemczech, że robi świetną robotę, bo swoją aprobatą dla LGBT otwiera się na większą liczbę ludzi. Jesteśmy istotami rozumnymi i potrafimy oddzielić treść od jej popularności. Nie można wykluczyć, że w rzeczywistości wspominany kaznodzieja może wyrządzać ludziom krzywdę. Bo niewątpliwie burzenie solidarności w Kościele przez kpinę wobec biskupów jest czymś szkodliwym. Krytyka niewłaściwych postaw jest ważna, ale jeszcze ważniejszy jest nasz stosunek do osób, które w niewłaściwy sposób postępują. Nawet jeśli o. Szustak ma rację i może zwracać uwagę na istotne problemy trawiące Kościół, to jego stosunek do hierarchów jest niedopuszczalny. To nic innego jak rezygnowanie z człowieka w imię własnej pychy. W imię rewolucyjnego przeświadczenia, że da się tu i teraz zrobić coś lepiej i nie należy przejmować się kosztami.
Każdy z nas był w swoim życiu uczestnikiem wydarzeń, które
wymagały pokory. Pewnie wiele razy zawiedliśmy siebie i innych. Zdarza się
powiedzieć zbyt wiele, jak i zdarza się milczeć, gdy mówić się powinno.
Człowiek dojrzały i wolny znajduje w tej materii harmonię. Wie, jak panować nad
emocjami. Przewiduje konsekwencje swoich słów i czynów.
Wszystkich nas dotykają pokusy okazania swojego gniewu i frustracji, to przychodzi
dość mimowolnie. Ale warto patrzeć na te podszepty jak na próbę. Nastawić się
na to, że będziemy kuszeni i pamiętać, że Jezus również był kuszony. I jak święty
Augustyn pisał – Syn Boży musiał przez to przejść, byśmy i my wiedzieli jak
postąpić wobec zła.
Piszę o tym, bo myślę, że obecnie bardzo łatwo jest wbijać
szpilki w episkopat, a trudniej już pomodlić się za biskupów i wyrazić o nich
troskę. Łatwo jest podłapać tani skandal, a trudniej dostrzec ogrom dobra płynącego
z Kościoła katolickiego.
Myślę również, że każdy dzierży inną odpowiedzialność, tak jak każdy rodzi się
z innymi talentami. Dlatego zważajmy na nasze predyspozycje, na nasz status, bo
niegodziwość, choć w swojej istocie zawsze tak samo zła, promieniuje z różną
siłą – w zależności od tego, z jakich ust wychodzi i czyimi rękoma jest
czyniona. Pamiętajmy, że nasza postawa nie zanika w próżni, nie jest tylko
zjawiskiem chwili. Ona zapada w pamięci, kształtuje zbiorową świadomość. Nie można
pozwalać na ulgi wobec przewinień, wobec zaburzania dobra.
Wiedzcie, że spadła na nas łaska uczestnictwa w doskonałym planie, choć my sami doskonali nie jesteśmy. Dlatego w swoim niezadowoleniu nie zapominajmy, że sposobem naszych starań o dobro Kościoła nie powinny być w pierwszej kolejności aroganckie i bezmyślne próby reformacji dziedzictwa Chrystusa, a raczej pomoc osobom, które się zagubiły, a które są częścią naszej społeczności. Dbajmy o to, aby nie poczuli się odrzuceni, a zrozumieli swoje oddalenie od prawdy. Prowokowanie rozłamu w jedności dążącej do świętości nigdy nie kończyło się dobrze.
Rublow
Komentarze
Prześlij komentarz