Uzdrowienie wiary

(Nie)fajnie

Największym wrogiem prawdy jest uskutecznianie podejścia: cel uświęca środki. Niestety widzę, że coraz więcej osób to stosuje, coraz więcej katolików wpada w tę pułapkę. Wychodzę z prostego założenia, że skoro nasza wiara jest jedyną prawdziwą, a wszystkie dogmaty oddają naturę wszechświata i są elementem Woli Bożej, to Ewangelia w najczystszej formie zawsze się obroni. Stąd niekonieczne jest ozdabianie przekazu formą wpasowującą się w błąd ludzi odwróconych od prawdy. Możliwe jest oczywiście dostosowywanie słów do kodu kulturowego danego społeczeństwa, ale całość musi być zamknięta w ramach uniwersalnej symboliki, która nie zakłóca esencji. Obawiam się, że jednak wulgaryzmy nie są elementem naśladowania Chrystusa, a brak szacunku do hierarchii kościelnej nie sprzyja umacnianiu wspólnoty. Z przykrością więc patrzę, jak o. Szustak ucieka się do takich metod, a jeszcze bardziej smuci mnie fakt, że ludzie próbują tego bronić.

Jestem przekonany, że Bóg nie każe nam wybierać nigdy mniejszego zła. Jestem przekonany, że zawsze istnieje właściwa postawa, choć nie zawsze jesteśmy w stanie ją przyjąć. Tym jest grzech – niemożnością kochania, niemożnością trzymania się cnót. Należy więc ze współczuciem podchodzić do osób błądzących, ale w żadnym wypadku nie próbować ich błędu usprawiedliwiać. A to się dzieje. Nie brakuje głosów, że przecież o. Szustak robi świetną robotę. Ale jaka jest tego miara? Ma dużo subskrypcji na youtube? To żaden argument. Nie powiemy o Kościele katolickim w Niemczech, że robi świetną robotę, bo swoją aprobatą dla LGBT otwiera się na większą liczbę ludzi. Jesteśmy istotami rozumnymi i potrafimy oddzielić treść od jej popularności. Nie można wykluczyć, że w rzeczywistości wspominany kaznodzieja może wyrządzać ludziom krzywdę. Bo niewątpliwie burzenie solidarności w Kościele przez kpinę wobec biskupów jest czymś szkodliwym. Krytyka niewłaściwych postaw jest ważna, ale jeszcze ważniejszy jest nasz stosunek do osób, które w niewłaściwy sposób postępują. Nawet jeśli o. Szustak ma rację i może zwracać uwagę na istotne problemy trawiące Kościół, to jego stosunek do hierarchów jest niedopuszczalny. To nic innego jak rezygnowanie z człowieka w imię własnej pychy. W imię rewolucyjnego przeświadczenia, że da się tu i teraz zrobić coś lepiej i nie należy przejmować się kosztami.

Każdy z nas był w swoim życiu uczestnikiem wydarzeń, które wymagały pokory. Pewnie wiele razy zawiedliśmy siebie i innych. Zdarza się powiedzieć zbyt wiele, jak i zdarza się milczeć, gdy mówić się powinno. Człowiek dojrzały i wolny znajduje w tej materii harmonię. Wie, jak panować nad emocjami. Przewiduje konsekwencje swoich słów i czynów.
Wszystkich nas dotykają pokusy okazania swojego gniewu i frustracji, to przychodzi dość mimowolnie. Ale warto patrzeć na te podszepty jak na próbę. Nastawić się na to, że będziemy kuszeni i pamiętać, że Jezus również był kuszony. I jak święty Augustyn pisał – Syn Boży musiał przez to przejść, byśmy i my wiedzieli jak postąpić wobec zła.

Piszę o tym, bo myślę, że obecnie bardzo łatwo jest wbijać szpilki w episkopat, a trudniej już pomodlić się za biskupów i wyrazić o nich troskę. Łatwo jest podłapać tani skandal, a trudniej dostrzec ogrom dobra płynącego z Kościoła katolickiego.
Myślę również, że każdy dzierży inną odpowiedzialność, tak jak każdy rodzi się z innymi talentami. Dlatego zważajmy na nasze predyspozycje, na nasz status, bo niegodziwość, choć w swojej istocie zawsze tak samo zła, promieniuje z różną siłą – w zależności od tego, z jakich ust wychodzi i czyimi rękoma jest czyniona. Pamiętajmy, że nasza postawa nie zanika w próżni, nie jest tylko zjawiskiem chwili. Ona zapada w pamięci, kształtuje zbiorową świadomość. Nie można pozwalać na ulgi wobec przewinień, wobec zaburzania dobra.

Wiedzcie, że spadła na nas łaska uczestnictwa w doskonałym planie, choć my sami doskonali nie jesteśmy. Dlatego w swoim niezadowoleniu nie zapominajmy, że sposobem naszych starań o dobro Kościoła nie powinny być w pierwszej kolejności aroganckie i bezmyślne próby reformacji dziedzictwa Chrystusa, a raczej pomoc osobom, które się zagubiły, a które są częścią naszej społeczności. Dbajmy o to, aby nie poczuli się odrzuceni, a zrozumieli swoje oddalenie od prawdy. Prowokowanie rozłamu w jedności dążącej do świętości nigdy nie kończyło się dobrze.

Rublow 


Komentarze