O tym, dlaczego człowiek nie jest w stanie napisać niczego oryginalnego oraz dlaczego to dobrze


Ostatnio w popołudniowej rozmowie z jednym z redaktorów tego elitarnego portalu przewinął się temat oryginalności oraz odczucia, że w sprawach ważnych wszystko już kiedyś zostało powiedziane bądź napisane.

Przywołaliśmy sobie taki obraz:
Materialista-światowiec siedzi i nagle wpada na jakąś REWOLUCYJNĄ, INNOWACYJNĄ I NOWĄ ideę. Chodzi pyszny jak paw do czasu, aż pogrzebie w mądrych książkach i okaże się, że ktoś wpadł na to samo kilka lat przed nim. Następuje załamanie nerwowe, szybkie ruchy gałek ocznych, przyspieszona akcja serca, stres, zadyszka, nietrzymanie moczu i dużo innych powikłań spowodowanych pęknięciem balonika ego.

REEEEEEEEEEEEEE!

Czy obraz ten jest chochołem? Prawdopodobnie tak, niemniej ubawiliśmy się przednio.

Nie to jednak jest sednem tego artykułu. Jeśli słuchamy radia w pracy, zauważymy, że w co drugiej reklamie pada słowo "innowacyjny", co zyskuje poklask wszelkiej maści k*nsumentów. Współczesny świat próbuje nam wdrukować, że tylko oryginalność i świeżość się liczą. 

"Broomshakalaka!", kwintesencja innowacyjności

Jednocześnie, żyjemy w świecie, w którym warto dumać/mówić/pisać o rzeczach ważnych i wielkich, i tam taki sposób myślenia może być powodem do frustracji albo wręcz przeszkodą do odkrycia Ponadczasowej Prawdy.

Z katolickiej perspektywy cały świat pochodzi i jest zależny od Boga, więc katolik jest wręcz zobligowany do przyjęcia, że w pewnej mierze wszystko co wymyśli jest odtwórcze, ale nie powinien ubolewać nad tym faktem, wręcz przeciwnie - powinien cieszyć się, że może partycypować w Bożej rzeczywistości poprzez między innymi myślenie właśnie.

bardzo lubię obrazki z Bogiem i kółkami

Dlatego śmiało - bądźmy przewidywalni! Bądźmy odtwórczy! Nie miejmy kompleksów na punkcie ułudy innowacyjności, gdy wkraczamy w rewiry filozofowania.

Czy ten artykuł jest ciekawy? Nie, jest nudny jak jasna cholera. I dobrze.

Baranowski

Komentarze