Kulinarny Front Wschodni #6: Ryż w ogniu


Odprawa

Po zeszłotygodniowej libacji wracamy z pełną siłą do bojów. Jak zwykle – tanio, szybko, przyjemnie. Taka zaprawa wojskowa nas interesuje. Można wręcz rzec, że to partyzantka, ale ja bym raczej powiedział, że asceza. To już nasza 6 misja, dlatego zaczynam posługiwać się językiem luźniejszym. Buduje nam się brać, swoista rodzina. Dyscyplina oczywiście pozostaje, hierarchia pozostaje, lecz wierząc w wasze zaufanie i lojalność decyduję się wprowadzić odrobinę niesławnej wolności w szyki i pozwalam wam mnie lubić. Możecie mnie lubować i mówić: pan porucznik to jednak fachowiec jest. A bardzo mi miło i zgadzam się. Zapewniam również, że żadnego ciemnego kanału zwiedzać podczas manewrów nie będziemy. Przejdźmy zatem do rzeczy. Zaopatrzenie: 1 cebula, oliwa/olej, 400g mięsa mielonego, 1 papryka, 1 woreczek ryżu, 1 puszka krojonych pomidorów, koncentrat pomidorowy, bulion wołowy 375ml. Zaopatrzenie uzupełniające (przyprawy): papryka słodka, papryka ostra, sól, pieprz, oregano. Sprawa jest kochani banalnie prosta. Kupcie sobie wok! Albo taki wielki teflonowy gar, który niekoniecznie wokiem się zwie. W każdym razie – piękne narzędzie, piękne naczynie. Z czymś takim w kuchni można wszystko, a przyjemność z przyrządzania drastycznie wzrasta. Możecie oczywiście bawić się stalowym garem albo próbować to upchać na patelni, ale polecam teflonowego potwora. W kwestii konserwacyjnej dodam, że polecam operować w jego polu silikonowymi packami lub ewentualnie drewnianymi. Coby nie uszkodzić powłoki. Z takim cackiem jest bardzo chirurgicznie, ale i nagroda jest wspaniała. Także dbajcie rekruci o swój sprzęt jak o własną matkę. Dobrze, koniec tego – zaczynajmy.

Najwierniejsze naczynie porucznika Rublowa

Operacja

Pierwszy etap to standard – plac ma być czysty. Czyścicie kuchnie, na błysk. Po tych czynności przygotowujecie składniki na roztropnych pozycjach bojowych. Następnie przechodzimy do siekania. Płynne cięcia: cebula w kostkę, papryka w kostkę. Nie raz już opisywałem dokładne kroki, jak to ciąć, więc odsyłam do poprzednich misji, jeżeli ktoś tego jeszcze nie wie. Konieczne jest pełne doświadczenie moich kursów, by zbliżyć się do doskonałości. A w miarę zyskiwania tego doświadczenia, pojawiać się będą też skróty myślowe. Skoro pokrojone, to nie zwlekamy. Dwie łyżki tłuszczu do teflonowego monstrum i pełen ogień. Po nagrzaniu – szklimy cebulę. Trwa to zazwyczaj może 3 minutki – następnie wrzucamy mięcho. Smażymy aż do uzyskania wiadomego, satysfakcjonującego koloru. Ponawiam uwagę – mając należyte doświadczenie, powinniście już wiedzieć, jaki to kolor.
Teraz uwaga szeregowy, wkładaj maskę gazową. Będziemy operować drażniącym prochem. Przygotuj wymienione w odprawie przyprawy. Daję ci się tutaj popisać – wal jak chcesz, na własną odpowiedzialność. Choć zalecam około 1 łyżeczki z każdego produktu. Wmieszaj prochy w zawartość teflona oraz dorzuć posiekaną paprykę i ryż (bez woreczka oczywiście!). Pozwól się temu troszkę podsmażyć, może na mniejszym ogniu – sam oceń, sytuacja bywa dynamiczna. Tymczasem przygotuj bulion. Najlepiej użyć normalnie kostki bulionowej (wołowa najlepsza w tym przypadku) i zagrzać ją z 375ml wody w osobnym, małym garnku. Po zagrzaniu – wlewaj do gara. Natarcie bulionowe wesprzyj desantem pomidorów z puszki i 1 łyżką koncentratu pomidorowego. Wymieszaj. Teraz chwila oddechu. Przykryj gar, zmniejsz ogień, odczekaj 20 minut. Niech chaos w ogniu się dzieje, niech trawi piekielne oblicze teflonowego pobojowiska. Ty wtenczas żołnierzu – napij się mleka. Ulżyj sobie szklaneczką mleka jak Hans Landa. A po 20 minutach… To już jest gotowe. Tak kochani, tak jak mówiłem. Najprostsza potrawa świata – a jedzenia na 3 dni co najmniej! Gotowanie jest obrzydliwie proste. Dlatego nie ufajcie kobietom, które gotować nie potrafią. Rada od redaktora. Trzymajcie się na tym Froncie!

BONUS

Ej ty! Zbliż się. Chcesz, żeby porcja ryżu w ogniu była urozmaicona jeszcze bardziej? Wbrew zaleceniom kalorycznym porucznika? Dobrze trafiłeś! Z tej strony redaktor Anon, 130kg żywego nieposłuszeństwa. Dorzuć sobie startego sera kamracie! Niech potrawka się lepi i dostarcza tłuszczu wielkochłopowego.

*Tymczasem w kwaterze nieświadomego porucznika Rublowa*

Słuchajcie kochani – konkurs! Ja nawet nie wiem, czy wy korzystacie z moich przepisów! Jeżeli skorzystała choć jedna osoba, to super (naprawdę xD). Stąd zapraszam do przesyłania mi owoców waszych kulinarnych starć. Prześlij mi fotkę wykonanego posiłku, a ja umieszczę ją w następnym artykule z serii. Oczywiście, jeżeli autor wyrazi zgodę, udostępnię również jego twitterowe dane pod zdjęciem. Gorąco zachęcam. Z Bogiem!

Rublow

 

 

Komentarze