Kulinarny Front Wschodni #5: Fajrant!

Dziś bez żołnierskiej maniery kochani, bowiem Redaktor Rublow pił wczoraj alkohol! Stąd każdy mym bratem. I wobec tego pichcone nie jest nic. Jeszcze na żołądku mym bolączki nocy. Ogólnie słonko konkretnie przygrzało, co bardzo sprzyja popularnym piwkom. Wypiłem więc 3 piwka browaru Namysłów. Bardzo smaczne i konkretnie wyważone. 

Po tym akcie udałem się do żabki w celu zakupu hot doga. Moja niewierność w stosunku do sieci Orlen została sowicie ukarana. Żabkowy piec parówkowy był zepsuty. Postanowiłem zatem zakupić 2 batony marki bounty i jakiś cukierkowy, alkoholowy napój hiro kamikaze. Mieszanka tych dwóch tworów nie mogła skończyć się dobrze, ale czuję to dopiero dzisiaj. Wieczór był upalnie bogaty we wrażenia najwyższych lotów. Wreszcie bowiem moje pijackie traktaty znalazły żywych odbiorców. Dostrzegam, że wizja Wielkiej Polski ludzi boli. Że bardzo ich boli perspektywa radykalnych, moralnych zmian! Kochani, ależ oburzenie na twarzach, gdy się mówi, że kobieta w spodniach chodzić nie będzie! Dziś sobie myślę, że mogłem to jednak wygłaszać nie będąc pod wpływem alkoholu. Jeszcze ktoś sobie mógł pomyśleć, że wszystko co ja mówię, to nie na serio. A tak się składa, że po alkoholu, to nawet bardziej serio. Pojawia się więc potrzeba bardziej ułożonych wypowiedzi, co czynić w najbliższych miesiącach będę. Potrzeba zasiać ziarno Wielkiej Polski w sercu każdego Polaka. Korzystając z fali bieżących wydarzeń obiecałem moim towarzyszom piwa, że żymian żadnych w Polsce nie będzie. Niektórych uradowało, że nie będzie również lgbt. Bardzo mnie to cieszy. Wierzę, że ci z grymasem na twarzy po prostu nie dosłyszeli o czym mówię. I tak po licznych przemowach skorzystałem z uprzejmości kolegi i napiłem się piwka marki desperados. Chwilę po tym dopadły mnie wątpliwości, czy to rzeczywiście była uprzejmość. Kiedy ja zawsze tym ludziom powtarzam, że ja tego piwa nienawidzę. Bądźcie wyrozumiali i zrozumcie, że w moim ówczesnym stanie pije się wszystko, co podsuną. Stąd odpowiedzialność za uszczerbek na moim zdrowiu spada na nieodpowiedzialnych kompanów. Na koniec bojów udaliśmy się jeszcze do całodobowego sklepu alkoholizacji Polaków. Kolega w swojej szczodrości ufundował mi najzacniejsze piwko, mojego ulubionego Namysłowa. Uraczyłem się klarownym aromatem tegoż trunku i pod miejską halą sportową wyraziłem kilka mych myśli dotyczących Logosu. Nie minęło wiele czasu, kiedy poirytowani bracia zaczęli pakować mnie do autobusu. Niedosłownie oczywiście. Bowiem ku chwale ojczyzny, nawet w słabości spirytusowych turbulencji, stąpałem twardo po ziemi i zachowałem swą godność.

Wszystkiego, co prawdziwe, dobre i piękne! Tego życzę czytelnikom Sraki. Czcijcie życie i nie zapominajcie wspominać wszystkim o Wielkiej Polsce!

Rublow

 

Komentarze