Słowo na niedzielę, czyli o ruskich trollach z Onetu

   




    Wszyscy lubimy Onet - największy niemiecki, polskojęzyczny portal dla fajnopolaków. Gdyby nie Onet, nigdy nie dowiedzielibyśmy się jak bardzo niemieccy żołnierze - pomiędzy wysyłaniem Żydów do Auschwitz i strzelaniem do Polaków - tęsknili w święta za domem, albo o tym, że profesor dziennikarstwa Janusz Schwertner wraz ze swoimi studentami (rocznik 2001) pochylał się nad zabawnym wywiadem Krzysztofa Krawczyka.

    Jeden z moich ulubionych fajnodziennikarzy - naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk wrzucił ostatnio takiego tłita: "NYTimes opisuje mechanizm rosyjskiej dezinformacji: bierzemy mało znaczące wydarzenie, które wpisuje się w potrzebną nam narrację w debacie publicznej w USA, rozdmuchujemy je i manipulujemy, a następnie rozpuszczamy w sieci i czekamy na efekty".

    Super, wypada podziękować panu Bartkowi za nagłaśnianie rosyjskich metod walki w sieci. Traf jednak chciał, że mniej więcej w tym samym czasie inny "dziennikarz" Onetu, niejaki Kamil Dziubka, rozkręcił aferę ze zdjęciem Andrzeja Dudy rozmawiającego przez telefon z królem Jordanii. Zdjęcie nie było, najdelikatniej mówiąc, zbyt fortunne - bo kto rozmawia przez telefon w maseczce? Chyba nawet Horban z Simonem nie twierdzą, że można się zarazić koronawirusem poprzez rozmowę telefoniczną. Jednak Dziubka poszedł dalej - stwierdził, że telefon nie jest podłączony kablem, jako dowód wskazując miejsce, gdzie jego zdaniem ów kabel powinien być wpięty, a gdzie tak naprawdę znajduje się przycisk włączania i wyłączania telefonu. Przykład słabego dziennikarstwa? A może typowa rosyjska dezinformacja? Rozbierzmy to na czynniki pierwsze:

1. "Bierzemy mało znaczące wydarzenie" - Mało znaczące wydarzenie w postaci niefortunnie dobranego zdjęcia prezydenta RP, rozmawiającego przez telefon.
2. "Mało znaczące wydarzenie wpisujące się w potrzebną nam narrację w debacie publicznej" - Narracja potrzebna Onetowi do kreowania debaty publicznej, mówiąca o tym, że prezydent Andrzej Duda jest debilem, rozmawiającym przez niepodłączony telefon. I redaktor Węglarczyk piszący, że wszyscy którzy nie zajęli się tym tematem to media podążające na pasku PiS. Nie oszukujmy się - Onet nie jest medium patrzącym władzy na ręce, to medium napierdalające w PiS wszystkim co jest pod ręką. Także fałszywie wykreowanym newsem.
3. "Rozdmuchujemy i manipulujemy" - Pan Dziubka zmanipulował przekaz, twierdząc że telefon nie jest podłączony, rysował kółeczka mające to udowodnić, a pokazujące miejsce gdzie znajduje się włącznik telefonu, a nie miejsce podłączenia kabla i ogólnie szedł w zaparte. News został oczywiście rozdmuchany przez sam Onet oraz tytanów intelektu pokroju Kamili Gasiuk - Pihowicz.
4. "Rozpuszczamy w sieci i czekamy na efekty" - Efekty przyszły bardzo szybko. Temat podjęły wszystkie strefy wolnego słowa, walczące z pisowskim reżimem: TVN, Wyborcza, politycy opozycji. Temat pojawił się na pudelkach, kozaczkach, pomponikach. Oczywiście z przekazem, że Duda to debil i cha cha cha gada przez wyłączony telefon. Zaraz pojawiły się memy, że Żulczyk miał rację. I chyba o to chodziło.

    Ostatecznie, na następny dzień pan Kamil Dziubka przeprosił prezydenta i przyznał się do błędu, ale mógł sobie na to pozwolić, bo narracja została wrzucona i żyje już własnym życiem. I o ile Dziubka przeprosił, to naczelny Węglarczyk jeszcze przez jakiś czas szedł w zaparte. Wrzucał linki do artykułów opisujących budowę telefonu, którego używa kancelaria prezydenta i atakował każdego, kto się z nim nie zgadzał, włącznie z mediami, które nie podjęły tak debilnego tematu. 

    I tutaj pojawia się pytanie - kim pan jest, panie Węglarczyk i czyje interesy pan reprezentuje? Dlaczego człowiek, który na Twitterze wyzywa każdego kto ma inne zdanie od trolli, jednocześnie realizuje podręcznikowy przykład działania rosyjskich trolli? Oczywiście nie chciałbym sugerować, że redaktor naczelny Onetu przyjmuje przelewy z Kremla, albo że sam Onet to rosyjsko - niemiecka farma trolli, pod amerykańskim zarządem powierniczym, ale jednak coś tu bardzo brzydko pachnie. Zupełnie jak nieprana onuca. 

    Sprawę mogłaby zbadać pani Anna Mierzyńska - światowej sławy ekspertka od badania rosyjskiej dezinformacji i wykrywania rosyjskich trolli na polskim twitterze. Niestety próby skontaktowania się z nią i zainteresowania tematem, spaliły na panewce, ponieważ już dawno temu pani Anna mnie zbanowała. Jako ruskiego trolla.

Sympatyczny bibliotekarz

Komentarze