Ogarnięcia kapy poradnik
Jak osiągnąć suckces, jak zrobić tamto i sramto - miliony milionów poradników i porad, prostych zasad, taśm motywacyjnych i sztuczek i jakoś dalej wszystko na nic i ludzie błądzą bezustannie porównując się do lepszych od siebie i kurczowo szukając zbieżności między dzieciństwem swoim a dzieciństwem Billa Gatesa czy innego starego chuja z worem pieniędzy.
Odłóżcie poradniki, wypierdolcie taśmy z nagraniami swoich wielkich guru przez okno - oto czas ostatecznej rozprawy z fenomenem wychodzenia ze spierdolenia. Bo oto ja - zrujnowany moralnie onanista - zaraz wam wyjaśnię jak poważnie osiągnąć cukces. Wielu z was może nie zrozumieć tego artykułu - ja też go pewnie nie zrozumiem kiedy opium i lsd przestaną działać - ale to nie znaczy że nie warto próbować, w końcu na tym polega życie. Nie będę tu pisał o podmiotach, ale raczej o przedmiotach stojących za ogarnięciem, bowiem widzicie; ciąży na mnie pewna klątwa czasem mylona z darem bowiem zostałem pobłogosławiony grzmotem tysiąca myśli i przez moją głowę nieustannie przepływa potok różnych idei i koncepcji - burdel do takiego stopnia że już nawet kurwa nie zwracam uwagi na pojedyncze myśli tylko odnajduję wzory w całych ich seriach i tak oto dochodzimy do tego czym jest szkielet zugcesu a nie jego osobliwe oblicza.
Zacznijmy od tego że jeśli ktoś szuka odpowiedzi na temat życia u innych ludzi to coś jest nie tak - masz swój rozum, kojarzysz mniej więcej - przynajmniej organoleptycznie - co się dzieje wokół ciebie. Masz jakieś poczucie tego jak co działa. Wiesz o co chodzi, chodzi o te wszystkie małe detale i niuanse o których ludzie nawet ze sobą nie rozmawiają, na które nie ma słów ale składają się na nasze pojmowanie świata. To jest twoja największa broń i najważniejsze narzędzie, to właśnie na nim masz polegać i to masz sobie wyostrzyć. Na nim polegali twoi przodkowie usiłując przetrwać i na nim dziś polegają ludzie tobie współcześni by wyprzedzić innych.
Nie rozglądaj się za gównopomocą. Żaden mentor z neta nie uczyni cię kimś wielkim - będzie mógł co najwyżej opowiedzieć ci kilka anegdot o sobie, swoich idolach, naprowadzić na kwestie które zdały się pomóc jemu (a on to nie ty) i rzucić ci kilka ZASAD.
ZASADY to jest w ogóle temat rzeka - unikaj, nie stosuj się, pierdol. To nie jest tak że jeśli będziesz bezwzględnie codziennie robił to co robi statystyczny milioner, to staniesz się takowym. Bycie punktualnym i zapisywanie swoich myśli to nie jest klucz do sukcesu, to jest zwykły rytuał, gusła które niektórym ludziom pomagają w organizowaniu się. Moc rytuału jest istotna, ale swoje rytuały musisz wypracować sam w oparciu o to co na ciebie najlepiej działa.
Są takie rzeczy które wyciskają z człowieka łzy, budują w nim dumę, gniew, uszczęśliwiają - znajdź te rzeczy i zidentyfikuj nie jako same aktywności tylko jako motywy - może siusiak ci zawsze staje nie dlatego że oglądasz Sexy Teen Fucked By A Guy tylko dlatego że oglądasz pornosa w ogóle. Może czujesz gniew nie dlatego że zobaczyłeś jak ktoś napierdala małą dziewczynkę bejsbolem tylko dlatego że zobaczyłeś krzywdę niewinnej osoby (jakby ktoś napierdalał Gretę Thunberg to byś pewnie przyniósł popcorn - i słusznie). Może czujesz się zmotywowany nie bo zobaczyłeś wschód słońca czy inne gówno tylko dlatego że znów działa na ciebie jakiś czynnik transcendentalny a nie samo głupie słońce (słońce to debil nawet nie umie czytać). Szukaj wiele rzeczy które posiadają te ważne dla ciebie cechy i nie przedawkuj ich, bo stracą swoją moc i będziesz musiał szukać nowych. Z niektórych też mimochodem wyrośniesz, bywa.
Jak już znajdziesz te rzeczy, jeśli już ogarniesz co jak na ciebie działa (stale zwracaj na to uwagę, eksperymentuj, wracaj do rzeczy które znasz z przeszłości), to będziesz mógł się zabrać za organizowanie się. Poukładaj swoje myśli, wpraw się w odpowiedni nastrój swoimi rytuałami, odpierdol se to pozytywne feng shui i pracuj, po prostu. Bez namysłów, bez stałego oglądania się za siebie i na efekty pracy - czas na myślenie był w fazie poprzedniej, teraz masz zapierdalać i uczyć się wytrwałości, konsekwentnej i regularnej pracy, podtrzymywania ogniska. Do tego możesz skorzystać ze wszystkiego co masz pod ręką. Prowadź zeszyt, ustaw se specjalną tapetę na fonie, bazgraj po lodówce i ścianach, noś kartki na nadgarstku, zatrudnij lokaja - możesz nawet wypierdolić młotem wielką dziurę w ścianie domu żeby ci przypominała o tym że musisz coś ważnego zrobić.
Swoją organizację i mobilizację możesz testować podejmując proste zadania - np. rób coś albo nie rób czegoś siedem dni z rzędu, weź się za jakiś projekt domowy, naucz się prostej rzeczy. Żyj po prostu kurwa, bierz na klatę wszystkie szanse i naucz się rozwiązywać sprawy bez względu na to jak pojebane i nieszablonowe się stają bo coś nie poszło zgodnie z planem. Nie trać kontaktu z tym co cię motywuje i z wartościami które dobrze na ciebie działają.
I to tyle, oto wielka zagadka succesu - naucz się kurwa korzystać ze swojego mózgu i panować nad sobą. Żadne wody kolońskie i wczesne wstawanie ci nie pomogą. Zamiast importować cudze pomysły wypracuj w sobie to, co jest dla ciebie najlepsze. Zacznij zwracać uwagę kiedy ci się najlepiej pracuje i czemu, replikuj te czynniki. I nie zastanawiaj się przy tym za dużo, nie kombinuj przesadnie - życie ma być proste. Jeśli zapierdalasz cały dzień i nie ma żadnych efektów to coś jest nie tak i trzeba spróbować czegoś innego. Ide se zwalić konia
Mig
Komentarze
Prześlij komentarz