Nihil novi, czyli jak nowe pokolenie triggeruje stare
„Młodzi
ludzie tworzą przyszłość” powiedział pewnie kiedyś ktoś znany i zapewne uważany za mądrego, bo umiał ładnie formułować sentencjonalne bzdety na poziomie
średnio rozgarniętego trzylatka. Trudno jednak kłócić się ze stwierdzeniem, że
my - młodzi ludzie - mamy jedną zdecydowaną przewagę nad starymi; umrzemy nieco
później (przynajmniej ci z nas, którym wcześniej serducha nie popękają od
monsterków) wobec czego to nam dane będzie przez czas jakiś kierować wszelkimi
instytucjami świata tego. Nie dziwi zatem, jak dużą uwagę przywiązuje się do
kondycji dorastającego pokolenia – wszak wkrótce to ci młodzi ludzie obejmą we
władanie urzędy, instytucje państwowe, zarządy korporacji oraz rady osiedlowe.
Bez serc, bez ducha, — to szkieletów
ludy!
A
młodzi żyją sobie, jak na młodych przystało, niedostatecznie dojrzale i nieco
zbyt beztrosko, niż życzyliby sobie tego domorośli społeczni analitycy oraz
samozwańczy nestorowie kwiatu polskiej młodzieży. Ileż to można naczytać się
pierniczenia, że młodzi to debile, tylko by w Internecie siedzieli, a nawet
klucza trzynastki to nie rozpoznają nawet jak im go ktoś w dupę włoży. A w
ogóle to rośnie nam pokolenie pizd w rurkach i wyuzdanych prostytutek – tak
rzecze wielki autorytet, 30-letni facet na zasiłku w wolnym czasie szkalujący
kobiety w Internecie. Zarzuty tego typu to nic nowego i chyba każdy młody
musiał się kiedyś zmierzyć ze zrezygnowanym głosem poważnego (hehe) komentatora
naszej skromnej rzeczywistości, który z wyraźnym żalem w głosie opowiadał, jak to
młodym się we łbach poprzewracało, bo nawet nie umieją zmienić łańcucha
rozrządu w 8-tonowym ciągniku gąsienicowym składanym w latach ‘30 przez Paszę i
Maszę za Uralem. Przyzwyczailiśmy się także do notorycznego ignorowania przez
tych starych i rzekomo dojrzałych własnego udziału w wychowaniu owej młodzieży,
oraz do poważnego przeceniania wpływu nowoczesnych technologii na stan
psychiczny i intelektualny młodych. Naturalnie najłatwiej uznać, że to wszystko
wina nowinek technicznych pokroju maszyny parowej czy koła, których samo
istnienie mota i ogranicza wrażliwe umysły małoletnich.
Rośnie nam pokolenie kretynów?
Tak
każą sądzić wywody co drugiego oświeconego użytkownika polskiego Internetu,
któremu znudziło się przeglądanie stron z gołymi paniami i postanowił zatroskać
się nad losem narodu i ogółu ludzkości. Już dowiedzieliśmy się, że młodzi nic
nie umieją, są nieporadni, leniwi i ogólnie do kitu. W największe osłupienie
wprawiają mnie jednak teorie o rzekomym „upadku naszego społeczeństwa”, który
miałby nadejść w wyniku bezgranicznego niedoje*ania młodzieży – właśnie dlatego, że te dalece niewłaściwe wnioski wyciągają z prawidłowych obserwacji. Wystarczy
przeczytać wypociny losowej Julki nachrzaniającej pongliszem o tym, jak w
tarocie jej wyszło, że ojciec siostry psa jej sąsiada był murzynem, dlatego ona
teraz czuje się w obowiązku oburzyć się na wszystkich białych ludzi
dokonujących przywłaszczenia kulturowego siadając na kiblu i srając na brązowo.
Idzie się załamać. Zagłębiając się dalej w tę komnatę osobliwości widzimy
wszelkie nastolatki szczujące cycem na Instagramie, tabuny durniów z młodzieżówek i „osób aktywistycznych” oraz liczne okazy coraz to
kolejnych wynaturzeń, które chciałoby się skomentować, ale język odmawia
posłuszeństwa. I wiecie co? To zupełnie naturalne. Wśród młodych zawsze były
jednostki, których głównym celem było szokowanie – obecnie zmieniły się metody,
a w konsekwencji absolutnej globalizacji w błyskawicznym tempie przyjmujemy
wzorce z Ameryki, gdzie kultura młodzieżowego buntu jest równie silna, jak
stara. 
Głucho wszędzie, co to będzie?
No
właśnie – co to będzie? Czy w istocie rzeczywistość poczuje się w obowiązku
wypełnić słowa tabunów pesymistycznych pseudointelektualistów oczekujących na
nadchodzącą społeczną apokalipsę? Nikogo chyba nie zdziwi, gdy odpowiem
przecząco, a uważam tak z kilku powodów. Przede wszystkim sądzę, że Julkom i
innym wytworom kultury internetowej przypisujemy zdecydowanie zbyt wielki
udział w postępującej degradacji społecznej, którą obserwujemy – społeczeństwa nie
da się podzielić na rywalizujące ze sobą monolity (sorki panie Marks), wobec
czego nie wolno całej odpowiedzialności zrzucać na młodych, którzy naturalnie
przechodzą fazę buntu i negacji wartości prezentowanych przez pokolenia starsze.
Po drugie jestem przekonany, a przekonanie to ma charakter bardziej historiozoficzno-religijny
niż naukowy, że ludzkość nie upadnie dopóki nie zażyczy sobie tego nasz Tata na
górze – żadna nastoletnia atencjuszka, nawet uzbrojona w tysiąc cycków i
otoczona przez dwa tysiące simpów tego nie zmieni. 
Moje
pełne zrozumienie spotyka potrzeba ponarzekania sobie, bo każdy czasem musi.
Gorzej, gdy narzekanie przeradza się w trend, a trend w doktrynę. Obecnie
musimy radzić sobie z jedną z największych przepaści pokoleniowych w dziejach
świata, a gadanina tych zasranych dekadentów stanowi jedynie świadectwo
niechęci jej pokonania. Nie, wcale nie zmierzamy do żadnego społecznego upadku,
a wszystkich zwolenników teorii Julką sprowokowanego fin de siècle uważam za zakompleksionych sekciarzy, którzy zbiorowo
masturbują się do ideału młodych prezentowanego w literaturze przedwojennej
lub, co gorsza, mają ten ideał w dupie, ale ich indywidualne postrzeganie
świata jest zbyt wąskie, by przyjąć, że ludzie nie są odrysowywani od linijki. Pobudka
drodzy państwo, mamy rok 2021, wysyłamy szczepionki w kosmos a w Polsce prawie
działa strona internetowa ZUSu. Obawa przed degradacją kultury, języka czy
innych wartości nie powinna znajdować ujścia w gówno wartych proroctwach o
upadku młodzieży.
Nie
mówię oczywiście, iż należy godzić się z tym, że młodzież mówi głupio, pisze
głupio, a robi jeszcze głupiej. Nie wolno jednak poprzestać na narzekaniu – to
właśnie dystans wytworzony przez takie intelektualne miernoty zniechęca młodych
do refleksji nad własnymi upodobaniami czy modelem zachowań. Non-stop zapomina
się, że to nie wojna; młodzież nie jest wrogiem, bo jest głupia i niedojrzała.
Właśnie dlatego, że jest głupia i niedojrzała, powinno się być dla niej
wyrozumiałym, bowiem to, co młodzi dostrzegają bez pudła, to poczucie wyższości.
Kisiel
Komentarze
Prześlij komentarz