Kulinarny Front Wschodni #2: Deportacja do Juarez
Odprawa
Celem kolejnej kulinarnej misji jest przetrwanie na terenie karteli miłujących wiadomą branżę chemiczną. Wywiad przekazał, że całe zaopatrzenie jest możliwe do pozyskanie w jednym ze sklepów sieci Lidl. Wyposażamy się zatem w 4 puszki odłamkowe: kukurydza, krojone pomidory, fasola biała, fasola czerwona. Następnie udajmy się do sekcji warzywnej i pozyskujemy: 1 papryka czerwona, 1 cebula żółta. Mięsisty filar stanowi mielone 500g: wołowe lub wieprzowe – do spersonalizowania. Uzupełniamy ekwipunek następującymi gadżetami: papryka słodka (przyprawa), sól, pieprz, kostka warzywna (x2), koncentrat pomidorowy. Uzbrojeni w podane przybory jesteśmy w stanie zgotować meksykańskie piekło. Co jednak ważne - przepis, który poznacie, jest pomimo swojej pikantnej natury bardzo delikatny. Wiąże się z tym również czystość pola bitwy. Jak na tak bogate zaopatrzenie – pracujemy w olbrzymim komforcie i schludności. Czas operacyjny – 45 minut. Tyle wystarcza sprawnemu komandosowi. Wam jednak, drodzy czytelnicy Sraki, wydłużam okres do 60 minut. Potrzeba wielu prób, miesięcznych doświadczeń, by przeprowadzić te działania zwinnie i bezbłędnie. Nagroda jest warta każdego potu – to 4 dni obiadu dla samotnego wojaka. Jeżeli masz wolny metabolizm i małe zapotrzebowanie kaloryczne, to nawet 5! Nie przecierajcie oczu – 5 dni ciepłej zupki za godzinę pracy będącej absolutną przyjemnością. Przełożony Rublow przedstawia wam zbawienie podniebień, okupione pustką puszek, których zawartość wypełniła swoją służbę w garze spowitym ogniem kuchenki. Niemniej bohaterski los spotyka mięso, które smażąc się w towarzystwie tłuszczu, oczekuje wiecznej chwały w czerwonym oceanie. Pora na przebieg kampanii.
Tok postępowania
Modus operandi dla tego zagadnienia, to lata kolekcjonowania doświadczeń i wyciągania wniosków. Wielopoziomowa weryfikacja pozwoliła wypracować efektywny klucz proceduralny. Pierwszy krok, to rozbrojenie 4 puszek wchodzących w skład ekwipunku – całą ich zawartość, łącznie z płynami, kierujemy do dużego gara. Uzupełniamy mieszankę o 0,75l wody. Następnie należy powołać do działania indywidualną precyzję rekruta. Wykonujący zadanie umieszcza w tym samym garze 2 kostki warzywne i dosypuje z należytą drobiazgowością: szczyptę soli, ciut więcej pieprzu oraz pół paczki słodkiej papryki. Następnie, przygotowanej kompozycji podkręcamy temperaturę – palnik na mały ogień. Pora na zabawę francuskim bagnetem. Pamiętajcie, by ostrzyć narzędzia. Pragniemy nieskazitelnej płynności cięcia przy pracy – zero tępych ran. Na desce ląduje papryka. Polecam na początek smagnąć ją w pół i kolejno wypatroszyć z fragmentów niejadalnych. Tak przygotowane do dalszej obróbki warzywko tniemy w paski. Gotowe paski siekamy w poprzek – uzyskujemy coś na kształt kwadracików. Przygotowaną amunicję odkładamy na bok. Moment cebuli – jako Polacy musicie wiedzieć, co zrobić z tym zawodnikiem. Po zdjęciu odpowiednich warstw kroimy najpierw w pół, a następnie na wzór szachownicy. Co powstanie, to powstanie. Nie przesadzajcie z estetyką, ma być przede wszystkim wygodnie. Ten, kto domyśla się jaki los czeka wspomniane warzywka, rozumie charakter operacji. Dobra, czas apokalipsy. Wytaczamy mięsne działo. Patelnia już na stanowisku bojowym, tłuszcz wrze – wrzucamy mielony kaliber. Smażymy do uzyskania smakowitego wyglądu (będziecie wiedzieć, to intuicyjne). Dorzucamy na patelnię cebulę oraz paprykę i prowadzimy działania zaczepne naszą drewnianą łychą. Wymiana ciosów trwa jakieś 8 minut. W międzyczasie nasza wcześniej przygotowana mieszanka powinna już być w wysokim stadium termicznego zaawansowania. To moment przerzucenia sił – zawartość patelni ląduje w garze. Przed nami epilog, chwila katharsis – i to wielopłaszczyznowego. Bardzo lubię działanie, które zaraz wam przedstawię. Łączy puryfikację z kulinarną kreacją – to moment anihilacji nieczystego i przeobrażenia w coś pragmatycznego. Na wykorzystanej przez nas patelni umieszczamy 2 łyżeczki koncentratu pomidorowego i zalewamy to szklanką wody. Teraz kurek na pełen ogień i możemy z niekrytą satysfakcją patrzeć jak przypalone pozycje naczynia giną w oczyszczającej wrzawie. Spoglądamy chwilę na smugi pary, napawając się majestatycznym procesem, a następnie wylewamy całość do gara. Patelnia w pozostawionej kondycji nie sprawia już niedogodności podczas mycia. Zupa jest technicznie gotowa. Można skosztować i podjąć próbę smakowego urozmaicenia dostępnymi przyprawami, jednak jak zawsze – zalecana jest ostrożność. Przedstawiony schemat powinien was, drodzy czytelnicy Sraki, doprowadzić do wyżyn poznania kulinarnego. Ręczę swoją zrujnowaną reputacją, że nie zawiedzie was podjęcie proponowanego wyzwania. Liczę, że wspomożecie Front pracą swoich rąk i wzbogacicie się o nowe danie. Spocznij.
Bonus
Przedstawiona przeze mnie wersja, jak pewnie zauważyliście, nie jest wersją na ostro. To umiarkowane podejście gwarantujące pewną neutralność, dzięki czemu traficie w preferencje większości ludzkiej populacji. Jeżeli jednak niestraszne wam sombrero na głowie, to możecie eksperymentować z ostrymi rodzajami papryczek. Dodatkiem pasującym do zupy meksykańskiej jest również czosnek, więc goszcząc w domu czarownicę z tindera możecie śmiało go wykorzystać, gdyż jak powszechnie wiadomo, czosnek zwalcza istoty nieczyste.
Rublow
Komentarze
Prześlij komentarz