Atencja dla atencjuszy
    Wraz z nastaniem epoki cyfrowej i szerokiego dostępu do wszelkiego rodzaju mediów, namnożyło się ludzi chcących budować pozycję na zamieszaniu wokół własnej osoby. Przyjęło się ogólnie nazywać takowych osobników atencjuszami - ludźmi nie mającymi niczego szczególnego do zaoferowania, poza robieniem wokół siebie szumu. Pewnie każdy z nas spotkał się z takim zjawiskiem - więcej - kto choć raz nie dał się sprowokować przez atencjusza, niech pierwszy rzuci rogalem w cycki Mai Staśko.
    Dlaczego o tym piszę? Nie mam zamiaru rozliczać atencjuszy z ich zachowania, albo biadolić, że istnieją. Bo zawsze będą istnieć i nic na to nie poradzimy. Nie, do napisania kolejnego wysrywu na Srace natchnął mnie artykuł w tygodniku braci liżąco-klęczących, czyli w "Sieci", w którym jeden pan redahtór pisał o najnowszym nabytku Atencyjnego Dream Teamu czyni Hannie Zagulskiej. Hania jest lewicową aktywistką - cokolwiek to oznacza (zazwyczaj oznacza, że do niczego normalnego się nie nadaje), ponadto jest dziewczyną Jasia, kolejnego atencjusza o umyśle 10 latka i chwali się tym, że zrobiła sobie aborcję i było zajebiście. Wydaje się, że ktoś taki może wzbudzić zainteresowanie blogera, piszącego niezbyt poważnie na Srace, ale już niekoniecznie publicysty poważnego, prawicowego (buahahaha) tygodnika. A jednak pan redahtór poświęcił Hance ( i przy okazji Jaśkowi) przydługawy artykuł, oburzając się, że zrobiła w necie zrzutkę na nowy komputer. No i pan redahtór wpisał się tym w wieloletnią tradycję promowania przez szeroko pojętą prawicę lewicowych atencjuszy.
    Nie zrozumcie mnie źle - atencyjność nie ma barw politycznych, czy światopoglądowych. Pornograficzny grubas, którego uszanowała żona i który trzymał swojego kumpla Marianosa w piwnicy. Poseł Jenot, pilnujący Polski na drugiej zmianie i masakrujący lewaków. To tylko pierwsze z brzegu przykłady po umownej prawej stronie. Jednak z oczywistych względów nie interesuje mnie jaki wpływ mają oni na ewentualny ból dupy lewicy. Mnie interesuje to, jak "moja strona" daje się w tym względzie rozgrywać. A daje się, oj jak daje.
     Pamiętacie inbę o film "Kler"? Wojciech Smarzowski przez jakiś czas był bohaterem wszystkich patriotów, bo nakręcił "Wołyń". Jacek Kurski z tej okazji wciskał mu się w dupsko bez wazeliny, chciał mu dawać jakieś nagrody, ale Smarzowski go spuścił na bambus, za co akurat ma u mnie kratę browarów, gdyż szkalowanko Kurskiego to obowiązek każdego posiadającego RiGCz Polaka. W każdym razie sielanka nie trwała długo i Smarzowski postanowił nakręcić film pokazujący "prawdę o rozpasaniu polskiego kleru". Temat stary jak świat i niezbyt interesujący. Polską tradycją, obok majowego grillowania i kłótni o politykę, jest narzekanie na księży. Statystyczny Polak idzie do kościoła, daje na tacę, a po powrocie do domu, przy niedzielnym obiadku, oburza się o to, że proboszcz coraz grubszy i nowe auto se kupił, ciekawe skąd miał na to pinionszki? Nic nowego. Tymczasem prawica zawyła z oburzenia. Atak na Kościół, atak na prawicę, Smarzowski na zlecenie opozycji wypuszcza przed wyborami film, żeby Prawo i Sprawiedliwość przegrało. I co? I gówno - film oczywiście nie miał żadnego wpływu ani na wybory, ani na postrzeganie KK. Bo i nie miał mieć. Smarzowskiemu chodziło tylko i wyłącznie o zarobek. To się udało w zupełności i "Kler" ściągnął do kin rekordową liczbę widzów. Wszystko dzięki nakręcaniu tematu przez wszelkiej maści prawicowych publicystów i ich redakcje.
    Albo taki Patryk Vega. Wystarczyło, że w wywiadzie powiedział parę słów o wierze w Boga i natchnieniu Duchem świętym i już stał się naszym prawym-kochanym. Został laureatem nagrody środowisk Gazety Polskiej i idolem prawicy. Na to Papryk, jak to Papryk - cyk i ogłosił, że robi film pokazujący jaki naprawdę jest PiS i ojciec Rydzyk. Zaczął wrzucać do sieci zajawki wskazujące, że ostro pojedzie po prawicy i ujawni wiele niewygodnych faktów. I znów środowisko prawicowe zawyło. Jak zwykle bez sensu. Film "Polityka" jest - jak 99% filmów Vegi - gówniany, nie dałem rady całego obejrzeć. Nie ma w nim nic sensacyjnego, ale chodziło oczywiście o atencję i zrobienie rozgłosu. Znów prawica wpisała się idealnie w ten niecny plan.
    Może jeszcze jeden przykład, tym razem stricte polityczny. Klaudia Jachira. Jaka jest, każdy widzi. Całą swoją karierę oparła na tworzeniu jakichś psychodelicznych filmików atakujących Kaczyńskiego. W ostatnich wyborach postanowiła kandydować do sejmu. Jako, że znana była głównie w mediach społecznościowych, jestem skłonny stwierdzić, że nie dostałaby się do sejmu i zebrała głosy wyłącznie od rodziny i znajomych. No ale telewizja polska postanowiła jej pomóc w promocji. Telewizja państwowa zaczęła poświęcać czas zwykłej patolce z netu. Wszystkich trzech ekspertów publicystyki i polityki TVP załamywało ręce nad jej nienawiścią do Wodza Jarosława. "Klaudia Jachira znów obraża Kaczyńskiego", "Klaudia Jachira kpi z ofiar Smoleńska", "Klaudia Jachira to i tamto". Tym sposobem pisowska telewizja wypromowała atencjuszkę atakującą PiS i pomogła komuś takiemu dostać się do sejmu. Wspaniała robota!
    Ok, czas powrócić do tego od czego zacząłem, czyli do artykułu "Sieci" na temat Zagulskiej. Mogę przyjąć argument, że Sieci jako prawicowy (hehehe) tygodnik, skupia się na atakowaniu lewaków. W końcu na tym polega współczesne dziennikarstwo - na unikaniu poważnych tematów. Jednak skoro już zdecydowano się o niej pisać, to można było skupić się na czymś sensownym (podrzucam pomysł na przyszłość np. "bezczelna, antypolska aborcjonistka") zamiast na zbiórce na kąkuter. Spoko - ja też śmieszkowałem i śmieszkuję z tego, że 30 letnia dorosła kobieta, zatrudniona podobno jako asystentka zarządu Iustitii, nie jest w stanie kupić sobie komputera - mnie bibliotekarzowi z małą pensją udało się jakoś uzbierać podobną sumę na nowego kompa. Ale powtarzam - ja jestem zwykłym, szarym internautą, piszącym na Srace, a nie publicystą ogólnopolskiego tygodnika. Niestety, kolejny raz wielkie prawicowe umysły podbudowują następnego atencjusza i nie zdziwię się, jeśli Hania pójdzie drogą Klaudii Jachiry. A nawet jeśli nie ma takich ambicji, to kolejny "poważny" artykuł o kąkuterze powoduje, że Hania z Jasiem zacierają ręce i liczą napływające pieniądze.
    Na koniec mały apel - nie nakręcajcie atencji atencjuszom. Niezależnie, czy są z prawicy, czy lewicy. Nie bądźcie jak prawicowe media!
Sympatyczny bibliotekarz
Komentarze
Prześlij komentarz