Atak Zbuntowanych Hormonów
Doszło do ostrej wymiany zdań z przedstawicielami powszechnego juletariatu. Poszło o trans-ludzi, czyli o pociągi. A serio to nie, bo poszło o transwestydów. Co tym razem jest punktem kontrowersji? Otóż chodzi o to, czy jeśli chodzicie z laską, a laska wyjawia wam w sekrecie, że kiedyś nazywała się Rafał, to czy z nią zostajecie, czy robicie to co robi każdy przedstawiciel warstwy RiGCZowej i spierdalacie, aż się kurzy?
Ja stwierdziłem, że spierdalam, bo po pierwsze jest to trochę kurwa istotna kwestia, przeoczona w trakcie poznawania. Ja rozumiem, że są laski, które można pomylić z transami, ale nie powiecie mi kurwa, że da się chodzić z jakimś babsztylem(no właśnie, czy aby na pewno?) i nie zauważyć, że coś tutaj nie gra. Że sprzedano mi wadliwy towar, że kupiłem serniczek, a w domu otwieram opakowanie i widzę makowiec. Naturalną reakcją jest więc powiedzenie takowej osobie "jedź na wyspy Ukamuka banany zrywać" i ucieczka w siną dal.
I zaczęła się litania zaczytanych w wynikach badań eksperymentów nuklearnych na wyspie Guakamole młodych fanatyczek(z powodu ignorancji, uproszczenia i uprzedzeń, zakładam że mam do czynienia z rozwydrzonymi nastolatkami) takowych dziedzin wiedzy na temat nieścisłości mojej wiedzy nt. kwestii transpłciowych. Okazało się bowiem, że bycie trans nie ma nic wspólnego z płcią!
Kurwa wreszcie możemy, wedle słów samych zainteresowanych przyznać rzeczywistości, że cyrk z zaimkami, demiseksualnymi tyranozaurami jest w istocie cyrkiem. Brawo! Dosięgnęliśmy oświecenia intelektualnego! Zrzuciliśmy okowy rozumu i możemy cieszyć się wyczekiwaną wolnością!
Szczerze, to NIE MA ZNACZENIA czy ma to związek z płcią, czy nie ma. Może ma, może gdzieś na stronie 802 badania nr. 123 znanego socjologa Józefa Glebsteina okaże się, że tak jest, a może to badacz powziął niewłaściwą strzykawkę do żyły i leci w projekcji realiów odległych. Być może w istocie macie rację w tym twierdzeniu, tylko wiecie co?
Jajco(AHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAWYDEBILEXDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD). Własnoręcznie pokonałem LGBT, czekam na jakiś medal od prezydenta, dożywotnią emeryturę i nowiutkiego Opla. Może jakiś Światowy Związek homofobów mnie nagrodzi za odwagę w walce i błyskotliwość w słowie.
Wiecie, ja IRL nie chcę generalnie z transami zadzierać, nie ze względu na fobię, tylko że mnie to nie obchodzi. Po prostu, nie chcę mieć do czynienia z ludźmi, którzy po pomyleniu zaimka pójdą dobierać sznur na szyję, albo dawki śmiertelne leków. Nie chcę być odpowiedzialny za samobójstwo jakiegoś niestabilnego psychicznie jegomościa. Sam mam swoje problemy, do tego się ograniczam.
Ja czasami się zastanawiam, a w sumie to tak sądzę, ale nie jest to myśl zamieszkująca stale mój umysł, czy myśmy nie powinni traktować transów jak schizofreników? O co chodzi? Jak można, kurwa wasza mać odstawiać w kółko cyrk w związku z jebanymi zaimkami, jak można wpierdalać się ze swoją TOŻSAMOŚCIĄ ZEGZUALNĄ wszędzie, gdzie można ją zamanifestować? Jak można robić z siebie choinkę obczepioną kartkami z napisem "PATRZCIE KURWA NA MNIE JAKI JESTEM WYJĄTKX(TAJNY KOD, ZNACZENIA LITERY X NIKT NIE ZNA), a w momencie, w którym ktoś stwierdzi, że może to dla niego mieć znaczenie, NA PRZYKŁAD w związku stwierdzić "bu hu bijo :/".
Otóż można, trzeba tylko mieć wystarczająco nasrane w głowie i odpowiednio wysoki poziom misięnależyzmu. W ogóle >spotkanie człowieka, którego nie da się poznać że jest trans. No kurwa, nie zauważyłem jebitnego szwa wykonanego precyzyjnym cięciem meksykańskiego doktora nauk medycznych w Kolumbii, przy pomocy szlifierki. Niech mnie ręka boska broni, bo jak nie to napiszę więcej brzydkich słów, a kończy mi się limit.
Chyba, że rozmawiamy o fanach płci spektralnej, czyli tych wszystkich lumpengenderystycznych klientach przychodni psychiatrycznych. Kiedyś byli punkowie, metale, hipisi, byli skejci, jacyś hip-hopowcy, wiejscy amatorzy disco polo(CHAD), dzisiaj macie aseksualnych figofagogenderystów. To tyle jeśli chodzi o powagę tychże indywiduów.
Także tak szanowni państwo, normalne jest że do związku szukacie kobiety, a nie kobiety, ale nie kobiety, ale trans to nie płeć, ale to w sumie to jestem Rolls Rojcem rocznik 1982 ujeżdżaj mnie bejbe. Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście źli, bo macie preferencje. Może jesteście cośtamfobiczni, ja na przykład jestem uzbrojonobandytofobem i nie chcę przebywać w pobliżu uzbrojonych hersztów band zbójeckich. W dupie mam ich uczucia.
Jeśli natomiast jeden trans, który bym przyjął i jest to transatlantyk. Usiąść na leżaku, przechylić drinka i popłynąć parostatkiem w piękny rejs(parostatki chyba nie pływały tak daleko, nie znam się na statkach).
Czego i Wam życzę.
Anon
Komentarze
Prześlij komentarz